2015-08-20, Sport
Rozmowa z Nickim Pedersenem, trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata na żużlu
- Miałeś kiedyś okazję zwiedzić Gorzów?
- O jejku, oczywiście, że tak. Reprezentowałem Stal Gorzów przez kilka sezonów, więc w mieście bywałem bardzo często. Niestety, większość nazw już mi pouciekało z głowy, jednakże odwiedzałem wiele interesujących miejsc, do których warto zajrzeć. Często wychodziłem z hotelu, by się trochę zrelaksować przy dobrej muzyce i czymś do jedzenia. Najważniejsze są jednak dobre wspomnienia żużlowe związane z gorzowskim klubem i całą otoczką.
- To już ostatni rok kontraktu gorzowskiego klubu na organizację Grand Prix. Sądzisz, że cykl powinien odbywać się tutaj także w najbliższych sezonach?
- Bez wątpienia Gorzów ma wspaniały stadion, więc nie widzę powodów, dla których nie powinniście organizować imprez na światowym poziomie w Waszym mieście. Dodatkowo gorzowscy kibice wyróżniają się zaciętością w kibicowaniu. Odpowiedź jest prosta: moim zdaniem Gorzów powinien mieć Grand Prix.
- Co myślisz o gorzowskim torze?
- Od zawsze podkreślałem, że gorzowski tor nie należy do najłatwiejszych. Ostatnio najczęściej robi się na nim jedna ścieżka, niedaleko krawężnika. Dlatego lepiej mają ci, którzy dobrze startują, bowiem ciężko się na nim wyprzedza. Kiedyś, jak jeszcze ścigałem się w drużynie z Gollobem było bardzo dużo ścieżek, którymi można było się poruszać – i to mi odpowiadało. Zawody były ciekawsze i dla nas i dla kibiców. Teraz jest trochę nudno, jedna ścieżka, mało emocji. Mam nadzieję, że organizatorzy staną na wysokości zadania i na Grand Prix przygotują nawierzchnię, po której będzie można się ścigać.
- Chciałbyś powrócić w przyszłości do Gorzowa?
- Tak! Mam same dobre wspomnienia z tego okresu. Co prawda nie zdobyliśmy wtedy razem z drużyną upragnionego mistrzostwa Polski, ale tak się czasami dzieje w speedway’u. Muszę przyznać, że bardzo mi się w Stali podobało.
(ił)
Sezon ligowy dla piłkarzy ręcznych Stali Gorzów powoli się kończy i dobrze.