Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Strażak kochający ścigać się na lodowym torze

2015-03-02, Sport

Jako miejski portal swoją uwagę skupiany na wydarzeniach dotyczących gorzowskiego sportu, ale czasami warto wyjść poza te ramy, zwłaszcza kiedy ma się do czynienia z wydarzeniami wzbudzającymi podziw.

Per Olof Serenius
Per Olof Serenius

Wyścigi motocyklowe na lodzie obecnie nie są może zbyt popularne, choć mają wiele wspólnego z klasycznym żużlem. Tu zawodnicy też jeżdżą w czwórkę na dystansie czterech okrążeń i obowiązkowo w lewo na zamkniętym torze. Wielu zawodników latem ściga się na żużlu, także w Polsce, zimą zaś na owalach lodowych. W zimowej odmianie żużla dominują Rosjanie, którzy mają świetne warunki u siebie w kraju do treningów i rozgrywania licznych imprez. O ich wyższości nad resztą świadczą statystyki. W finałach indywidualnych mistrzostw świata na 49 dotychczasowych rozegranych edycji aż w 42 triumfowali żużlowcy ze wschodu.  Podobnie rzecz wygląda w finałach drużynowych mistrzostw świata. Na 37 finałów Rosjanie (wcześniej ZSRR i WNP) ,,oddali’’ tylko cztery złote medale.

O rosyjskiej potędze mogli przekonać się w miniony weekend wszyscy, którzy postanowili wybrać się do Berlina na stadion Horst-Dohm na kolejne mistrzostwa świata z udziałem najlepszych drużyn ice-speedwaya. Danił Iwanow, Dmitrij Chomicewicz i Nikołaj Krasnikow sięgnęli po kolejne mistrzostwo, choć mieli godnego rywala, jakim była ekipa Austrii. Walka o złoto trwała do ostatniej serii i o końcowym triumfie ,,Sbornej’’ zadecydowały zaledwie dwa punkty.

- Rosnąca dominacja Rosjan to głównie efekt braku… zim w Europie – mówi Paweł Ruszkiewicz, menadżer reprezentacji Polski. – Ice speedway jest bardzo drogim sportem, wymagającym do tego ciągłych treningów. Jeżeli w Europie nie ma odpowiedniej temperatury, nie można budować torów naturalnych i nie ma gdzie potem trenować. Kółko się zamyka. Na wyjazd głęboko do Rosji na kilka tygodni niewielu stać. W tym roku nawet w Szwecji nie ma gdzie jeździć. Ponadto Rosjanie dysponują dużymi pieniędzmi i inwestują w nowinki techniczne. Dla nich jest to sport dużo ważniejszy niż żużel, dla Europejczyków z zachodu ważniejszy jest klasyczny speedway. Na wschodzie jeździ się non stop przez cztery miesiące, w naszej części Starego Kontynentu ostatnio musimy odwoływać nawet imprezy rangi mistrzowskiej, bo brakuje mrozu. A hal ze sztucznie mrożonymi nawierzchniami pod ice-speedway jest niewiele i do tego nie są one przeznaczone do normalnych treningów, a jedynie na zawody – tłumaczy.

Jest jednak jeden zawodnik spoza Rosji, którzy wzbudza ogromny szacunek świata sportowego. To Per Olof Serenius. Szwed, który niedługo będzie obchodził 67 urodziny, z zawodu jest strażakiem i właśnie powoli przymierza się do zakończenia kariery sportowej. To nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Mając tyle lat na karku on jeszcze się ściga i to jak! Przed finałem drużynowych mistrzostw świata, również w Berlinie, odbyły się indywidualne mistrzostwa Niemiec, w których Per Olof Serenius pojechał gościnnie. Powód był jeden. Karierę sportową rozpoczynał w 1977 roku na berlińskim torze i tu postanowił zakończyć międzynarodowe starty. Pięciokrotnie wyjechał na tor i pięciokrotnie… zwyciężył. Coś nieprawdopodobnego. A technika jego jazdy była tak bajeczna, że widzowie zebrani na trybunach tylko kręcili głowami i bili brawo. Pamiętajmy jednak, że Szwed jeszcze niedawno z powodzeniem jeździł w Grand Prix i kto wie, czy dalej nie byłby w elitarnym gronie, gdyby nie decyzja jego rodzimej federacji o… odmłodzeniu reprezentacji Trzech Koron.

- To jest wyjątkowy sportowiec, fenomen, żywa legenda – kontynuuje Paweł Ruszkiewicz. – Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro facet mający siódmy krzyżyk na karku jeszcze fajnie się ściga to świadczy o słabości danej dyscypliny. Ja odpowiem inaczej: czy o sportowej słabości żużla ma świadczyć fakt, iż mistrzem świata jest najstarszy uczestnik Grand Prix? Mówię tu o Gregu Hancocku. Per Olof Serenius jest wyjątkowy, ale wynika to z jego ogromnej woli. On w pracy ciągle gasi pożary, jest super sprawny fizycznie, a niedawno przejechał na motocyklu trasę ze Szwecji do Korei Południowej – przypomina i zwraca uwagę, że Serenius jest postacią od lat wychodzącą poza ramy sportowe. To jest osoba publiczna, świetnie znana w wielu krajach, o której nagrywane są liczne reportaże.

Lista sukcesów Sereniusa jest bardzo długa. Z najważniejszych przypomnijmy, że w ostatnim 25-leciu był jedynym zawodnikiem spoza Rosji, który sięgał po indywidualne mistrzostwo świata. I to dwukrotnie w latach 1995 i 2002. Do tego ma on w dorobku trzy srebrne krążki. W DMŚ trzykrotnie zdobywał z kolegami złoto oraz kilkanaście medali srebrnych i brązowych. O innych laurach nie wspominając. Co ciekawe, zaraz po zawodach w Berlinie Serenius powiedział ciekawą rzecz. Jest mianowicie gotowy złamać dane słowo o zakończeniu międzynarodowych startach pod jednym warunkiem:

- Jeżeli w Sanoku w przyszłym roku odbędzie się memoriał Grzegorza Knappa jestem gotowy pojechać w tych zawodach – usłyszeliśmy od strażaka z północy Europy.

Niestety, z powodu problemów sprzętowych do stolicy Niemiec nie dotarli gorzowianie Mirosław Daniszewski i jego syn Patryk. Jak jednak zapewnia Paweł Ruszkiewicz obaj intensywnie przygotowują się do występu w piątkowych zawodach w holenderskim Assen.

- Chcemy rozwijać ice-speedway w Polsce, mamy wsparcie od naszej federacji, są zaprzyjaźnieni sponsorzy. Mamy pięciu zawodników, mocno liczymy zwłaszcza na Mirka i jego syna. Starszy z Daniszewskich jest w tej chwili ostoją reprezentacji, zawsze świetnie przygotowany logistycznie i umie prowadzić Patryka. Jak obaj będą mieli więcej jazdy, to powinni piąć się w tej międzynarodowej hierarchii. Kłopotem jest zachęcić kolejnych zawodników, gdyż zakup sprzętu i przygotowanie się do sezonu to są koszty na poziomie 30 tysięcy złotych. Jak wspomniałem, brakuje też imprez w Europie. W Polsce mamy jedną w Sanoku, do tego dochodzi kilka innych i to koniec. Trzeba sobie jednak jakoś radzić i wcześniej czy później ta nasza wspólna praca przyniesie efekty – zapewnia menadżer polskiej reprezentacji.

Robert Borowy

Fot. Robert Borowy i Thorsten Horn

0.01.jpg
1.02.jpg
2.03.jpg
3.04.jpg
4.05.jpg
5.06.jpg
6.07.jpg
7.08.jpg
8.09.jpg
9.10.jpg
10.11.jpg
11.12.jpg
12.13.jpg
13.14.jpg
0
012345678910111213
 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x