Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Na ostrym wirażu – A jednak można!

2014-12-02, Sport

Obserwując zawirowanie wokół żużlowej ekstraligi wielu znajomych kibiców żużla ostatnio zapytało się mnie wprost, czy czarny sport upadnie?

medium_news_header_9642.jpg

Nie jestem wróżbitą, nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi, choć każdorazowo tryskam… optymizmem i twierdzę, że póki będzie zainteresowanie kibiców, póty żużel będzie cieszył ich kibicowskie serca. Przecież problemem nie jest sama dyscyplina czy brak zainteresowania. Problemem są nie przemyślane działania poza torem. Obecne zawirowania wokół wspomnianej ekstraligi nie biorą się z kłopotów braku zawodników, sprzętu, kibiców, stadionów. Problem jest tylko jeden: wieloletnie, nieprzemyślane decyzje działaczy doprowadziły do bankructwa kilka ośrodków, a wiele innych nie jest w stanie sprostać sztucznie podniesionym wymaganiom finansowym. Jeżeli pod tym względem uda się w miarę szybko wszystko naprawić, znowu będziemy mówić o emocjach sportowych, a nie o tym, kto dotrwa do połowy sezonu i dlaczego trzeba zmniejszać liczbę meczów, skoro wszędzie w zawodowych sportach jest tendencja do ich zwiększania.

Ale nie chodzi tylko o polską ekstraligę. Chodzi też na przykład o Grand Prix. Aż cisną mi się na usta słowa ,,a nie mówiłem’’! Wielokrotnie zwracałem uwagę, że drogie Grand Prix wcześniej czy później zacznie przeżywać kryzys, ponieważ grupa kibiców speedwaya w Europie jest stabilna i nie są oni w stanie obsłużyć, a przede wszystkim sfinansować całego cyrku. Sponsorzy zaś nie pchają się drzwiami i oknami. Jeżeli ktoś kładzie dodatkowo duże pieniądze to… polskie kluby. I apelowałem, żeby przestać drenować kieszenie kibiców, bo w pewnym momencie dojdzie do przejedzenia i zaczną się problemy. Namawiałem do częstszej zmiany lokalizacji oraz wprowadzenia rozsądnych cen biletów. I coś w tej sprawie drgnęło. Po dwóch latach starań BSI dała się przekonać do organizacji Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie, a dzisiaj zapewne szefowie tej organizacji siedzą sztywno w fotelach i żałują, iż wcześniej nie poszli tą drogą. Przecież od chwili wybudowania stadionu w stolicy było wiadomo, że trzeba jak najszybciej pojawić się tam z ,,cyrkiem Olsena’’. Z wielu powodów, o których przypominać nie trzeba. I kiedy wreszcie zrozumiano to, ustalono rozsądne ceny wejściówek okazało się, że wystarczyło kilkanaście godzin i prawie wszystkie bilety zostały zarezerwowane. I to jest najlepsza odpowiedź na pytanie, czy żużel w najbliższym czasie upadnie…

Nie upadnie, jeżeli działacze przestaną go psuć. I to zarówno klubowi (nie wszyscy oczywiście, bo jest grupa rozsądnych prezesów), ci ze Światowej Federacji Motocyklowej czy BSI. Muszą oni przestać myśleć w kategoriach najbliższego sezonu. Czas najwyższy zacząć działać perspektywicznie, przestać napychać sobie kieszeni kasą, bo wcześnie czy później nikt już nie będzie chciał wykładać tych pieniędzy. Niech przykład Grand Prix w Warszawie będzie dobrym otwarcie do tych zmian. Ważne też, żeby wreszcie stawiać autentycznie na najlepszych żużlowców. W nowym sezonie zabraknie przynajmniej czterech widowiskowo jeżdżących zawodników. Emil Sajfutdinow zrezygnował sam, Darcy Warda jest niby zawieszony, ale nie ma orzeczonej kary, Grigorij Łaguta czy Peter Kildemand nie znaleźli uznania w oczach BSI, a szkoda, bo są bardziej atrakcyjni dla cyklu niż na przykład Troy Batchelor.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x