2014-11-08, Sport
- W pierwszej połowie mieliśmy spore problemy, ale po zmianie stron było już dużo lepiej – powiedział po meczu naszych koszykarek trener Dariusz Maciejewski.
Wszystko wskazywało na to, że z łódzkim Widzewem gorzowianki nie będą musiały wnosić się na wyżyny swoich umiejętności, ale przyjezdne zagrały naprawdę dobrze, dzięki czemu kibice obejrzeli ciekawe, choć nie stojące na wysokim poziomie, widowisko.
- Może to zabrzmi dziwnie, że po przegranym spotkaniu powiem, iż zagraliśmy naprawdę fajnie i opuszczamy Gorzów zadowoleni – stwierdził trener łodzianek Andrzej Ziemiński. Zwrócił też uwagę, że w drugiej połowie jego dziewczętom zabrakło większej skuteczności, ale one grają o inne cele i wygrać w Gorzowie raczej było zadaniem trudnym do zrealizowania.
Spotkanie zaczęło się od szybkiego trafienia za trzy punkty Katarzyny Dźwigalskiej, ale gra szybka się wyrównała i w pierwszej kwarcie zespoły czterokrotnie zmieniały się na prowadzeniu. W drugiej kwarcie przyjezdne zaczęły niespodziewanie coraz odważniej odskakiwać od faworytek i w pewnym momencie prowadziły już pięcioma punktami (24:19, 25:20). Głównie za sprawą naszych snajperek, Alyssi Brewer i Sharnee Zoll jeszcze przed przerwą udało się te straty odrobić, a nawet wyjść na minimalne prowadzenie, lecz 20 sekund przed syreną Roksana Schmidt zdobyła dwa oczka i to Widzew udał się do szatni bardziej zadowolony, gdyż prowadził 37:36. W ich szeregach brylowała zwłaszcza Adrianne Ross, która w tej fazie meczu zdobyła ponad połowę punktów swojej drużyny, dokładnie 20.
- Mieliśmy z nią spore kłopoty, dlatego w szatni zastanawialiśmy się jak zatrzymać Amerykankę. I jak pokazały następne dwie kwarty, nasz plan w pełni się powiódł – przyznał Dariusz Maciejewski.
Po zmianie stron dosyć długo trwała wyrównana walka. Przełom nastąpił od trafienia Katarzyny Jaworskiej w 27 minucie. Akademiczki objęły prowadzenie 53:52 i nie oddały już go do końca meczu.
Gwiazdą spotkania była Sharnee Zoll, która dokonała nie lada wyczynu, notując triple-double, czyli potrójną zdobycz dwucyfrową. Zdobyła ona 20 punktów, miała 13 zbiórek oraz 12 asyst. I, co ciekawe, wcale nie była zadowolona ze swojej gry.
- Bo to jest profesjonalistka w pełnym calu. Nawet, kiedy nie musi, przychodzi na treningi, gdyż koszykówka jest dla niej wszystkim – dodał trener Maciejewski.
W drużynie przyjezdnej na pewno rozczarowały Katarzyna Kenig i Lidia Niedzielska. Ta druga przyznała, że w końcówce zabrakło jej drużynie trochę sił, ale przede wszystkim zimnej krwi.
- Trzeba pogratulować miejscowej drużynie, która umie wykorzystywać atut własnej hali. Tu zawsze gra się ciężko. W przełomowych momentach straciliśmy parę razy głupio piłkę, rywalki odskoczyły na kilka punktów i potem trudno było je dogonić – dodała.
Już za tydzień do Gorzowa przyjeżdża mistrz Polski z Krakowa i zapowiada się wielkie koszykarskie święto.
Robert Borowy
KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Widzew Łódź 76:65 (17:16, 19:21, 23:17, 17:11)
KSSSE AZS PWSZ: Brewer 22 (1x3) Zoll 20 (1), Dźwigalska 9 (1), Piekarska 5, Czarnodolska 0 oraz Ogorodnikova 14 (1), K. Jaworska 4, Szajtauer 2, Sobek 0.
Widzew: Ross 25 (3), Okoye 16, Boothe 4, Niedzielska 1, Kenig 0 oraz Schmidt 19 (1), Łabuz 0, Zapart 0.
Sezon ligowy dla piłkarzy ręcznych Stali Gorzów powoli się kończy i dobrze.