Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Wielka retrospektywa mistrza Jana Korcza w Spichlerzu

2015-02-17, Kultura

Blisko 170 obrazów zmarłego 30 lat temu Jana Korcza, pierwszego profesjonalnego malarza w powojennym Gorzowie ukazuje jego dzieło. 

medium_news_header_10361.jpg

To pejzaże, kwiaty, prace na papierze, a nawet jeden akt pokazują, jak rozległe było to dzieło właśnie.

Jan Korcz, zmarły 30 lat temu gorzowski malarz, znany jest przede wszystkim jako malarz gorzowskich i podgorzowskich pejzaży. Od lat zajmujący się jego sztuką krytycy nazywali go „gorzowskim postimpresjonistą”. Jednak autor wstępu do niezmiernie wysmakowanego katalogu towarzyszącego wystawie, Andrzej Haegenbarth wywraca tę tezę, ponieważ sytuuje twórczość Korcza w estetyce kolorystów, którzy byli niezmiernie popularni tuż przed II wojną i jeszcze jakiś czas po jej zakończeniu.

Widoki Gorzowa i okolic

Największą część prac zgromadzonych w Spichlerzu, a pochodzących ze zbioru Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta oraz, co niezmiernie cenne, z prywatnych kolekcji gorzowian, to właśnie pejzaże. I to miejsc znanych, oraz takich, które już zniknęły, ponieważ zmienił się układ urbanistyczny miasta, ponieważ zmienił się również wygląd rzek czy podgorzowskich wsi. Jednak to one, malowane charakterystyczną plamą, sprawiają, że właśnie przy nich zwiedzający zatrzymuje się najdłużej, rozpoznaje miejsca, lub też się domyśla, gdzie Mistrz Jan malował swoje prace. Warto tylko przypomnieć, że Jan Korcz malował w terenie, na ulicach, skwerkach, placach. Bo tylko taki sposób malowania najbardziej go interesował. I choć malarz zmarł 30 lat temu, to jednak wielu gorzowian pamięta niewysokiego pana, zawsze ubranego w garnitur, charakterystyczny kapelusz i z rogowymi okularami na nosie, jak stoi gdzieś w mieście i skupiony na tym, co robi, utrwala miejskie i podmiejskie widoki.

I miasto na obrazach mistrza Jana jest piękne, kolorowe, jakby odrealnione, bo jak pisze Andrzej Haegenbarth, cytując Krzysztofa Kostyrkę: „Motyw obrazu był pretekstem. Natomiast przedmiot kompozycji winien być w sposób osobisty, indywidualnie przeżyty tak, aby uchwycić nieznany aspekt rzeczywistości odtwarzanej. Obraz kapiści traktowali jako w jednolity sposób zakomponowaną płaszczyznę”. I takie właśnie są pejzaże Jana Korcza. Jednolite, skończone pod względem kompozycji i w większości płaskie. Ale cały czas bardzo atrakcyjne w odbiorze.

Kwiaty i akt jeden

Drugim, wiodącym tematem, jaki jest reprezentowany na tej bogatej retrospektywie, są kwiaty. Założenie kompozycyjne tych prac jest z reguły takie same. To kwietne bukiety stojące w wazonie, nierzadko wzbogacone o jakiś drobny przedmiot, czasem owoc. Technika wykonania jest dokładnie taka sama, jak w przypadku pejzażu. To szeroka plama, rozpoznawalna na pierwszy rzut oka. To bardzo dekoracyjne, co nie znaczy złe czy banalne malarstwo. Owe bukiety uwodzą kompozycją, kolorem, wykonaniem. Cały czas zachwycają, lub mogą zachwycić.

Jednak rodzynkiem wystawy, którą można oglądać do końca maja, jest akt. Artysta zatytułował go „Odpoczynek”. Gorzowski historyk sztuki Janusz Michalski, zastanawia się nad inspiracją tego wybitnie odrębnego w twórczości Korcza obrazu. Bo rzeczywiście, jest on jedyny. Jego zdaniem, Jan Korcz musiał się w tym przypadku inspirować francuskimi impresjonistami. I rzeczywiście, można mówić o inspiracji obrazami Auguste Renoira czy Henri Marie Raymond de Toulouse-Lautrec-Montfa. Oczywiście to tylko inspiracja, ale zakomponowanie modelki, jej upozowanie, sposób pokazania naprowadzają na francuskich mistrzów XIX wieku. I trzeba przyznać, dobra to inspiracja.

Portret, autoportret, portret

Ważnym elementem składowym tej niezmiernie ciekawej retrospektywy są portrety i autoportrety Jana Korcza. Portrety wyszły z rąk nieżyjącego już gorzowskiego malarza Bolesława Kowalskiego oraz ucznia i ostatniego opiekuna artysty, malarza  Juliusza Piechockiego. Jest także kilka autoportretów. W tym akwarela na papierze, na której widać głowę skupionego mężczyzny o przenikliwym spojrzeniu i ze zmarszczonym czołem. Ta praca pokazuje bardzo dokładnie myślenie Korcza o własnej sztuce. Ów przenikliwy wzrok, skupienie na szczególe, którego na tej akwareli nie ma, dokumentuje podejście artysty do malowanego przedmiotu. Maksymalną koncentrację. Podobnie mistrz Korcz wygląda na portretach wykonanych przez Kowalskiego i Piechockiego. Takiego Korcza, właśnie skupionego, można też zobaczyć na znanych gorzowianom zdjęciach Jerzego Szalbierza. Na każdym niski, drobny pan w garniturze, nieodłącznym kapeluszu i w okularach zawsze jest maksymalnie skupiony. Nie jest ważne, czy rozmawia z kimś, czy tylko siedzi przy kawiarnianym stoliku, zawsze jest skoncentrowany. Podobnego Korcza można oglądać na zdjęciach innego legendarnego gorzowskiego fotografa, Waldemara Kućki, który sportretował mistrza Jana podczas pracy. Malarz jest na nich tak zajęty swoją pracą, że zupełnie nie dostrzega tego, co się wokół niego dzieje, nawet znajomego fotografa, który go portretuje.

Z tych tubek wyczarowywał pejzaże

Na wystawie nie mogło zabraknąć pamiątek po malarzu. W szklanej gablotce można zobaczyć ów słynny czarny filcowy kapelusz, okulary, skrzynkę z tubkami z nie do końca wyciśniętymi farbami. Jest także paleta oraz kilka pędzli. To drobny element, ale jak ważny. Bo pokazuje coś, co Jan Korcz używał, to przejaw pietyzmu do osoby, która była ważna w Gorzowie, po której zachowała się nie tylko interesująca spuścizna artystyczna, ale i takie właśnie banalne i niebanalne jednocześnie przedmioty. I tylko pogratulować muzealnikom, że o nie zadbali.

Wystawa czynna będzie w Spichlerzu do końca maja, tak więc każdy zainteresowany światem Jana Korcza będzie miał dość czasu, aby wystawę obejrzeć, a warto. I na zwiedzanie należy sobie zarezerwować dość czasu, bo trochę trwa, zanim się wszystkie prace obejrzy.

Dobrze się dzieje, że muzealnicy w taki sposób uczcili ważną rocznicę, dla gorzowskiej kultury, że właśnie w taki sposób przypomnieli i kolejny raz upamiętnili malarza, ważnego dla pejzażu kulturowego Gorzowa. Urządzili wielką wystawę, sięgnęli do prywatnych zbiorów, przygotowali wysmakowany katalog, zaprosili do napisania słowa o artyście krytyka sztuki Andrzeja Haegenbartha i zdecydowali, że ekspozycja musi potrwać kilka miesięcy (do końca maja 2015 r.), aby maksymalnie wielu gorzowian, a może i nie tylko gorzowian obejrzało tę wskroś interesującą wystawę.

Renata Ochwat

0.Korcz1.JPG
1.Korcz11.JPG
2.Korcz13.JPG
3.Korcz3.JPG
4.Korcz4.JPG
0
01234

Fot. Jacek Buczyński

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x