Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Nocne Szlaki Kulturalne

2012-06-03, Kultura

medium_news_header_449.jpg

Nie było możliwości, aby skorzystać ze wszystkiego, aby ogarnąć całość szlaków kulturalnych Gorzowa, wyznaczonych na wieczór i noc 2 czerwca, gdyż część imprez odbywała się jednocześnie.

Żałowałam bardzo, że nie dało się być jednocześnie na wystawach w „Spichlerzu” i słuchać jedynego w swoim rodzaju koncertu Józefa Sobolewskiego „Pod Filarami”, że nie zobaczyłam ani całego spektaklu Kreatur, ani całego koncertu Michała Wróblewskiego, bo zaczynały się o tej samej godzinie, że równocześnie odbywały się koncerty na kilku scenach muzycznych w różnych punktach miasta, puszczanie lampionów na Warcie i śpiewanie w teatrze. Pogoda nie dopisała, było zimno, więc imprezy wymagające dłuższego siedzenia na powietrzu nie miały takiej frekwencji, jaką zapewniłaby lepsza aura. Tym niemniej miasto żyło nocą i na szlakach było dużo ludzi.

Stary Rynek
Bardzo dużym powodzeniem cieszyły się Targi Aktywności Społecznej, które rozwinęły swoje stoiska i program estradowy już po południu. W namiotach wystawienniczych prezentowało się około 20  organizacji pozarządowych: Koła Gospodyń Wiejskich z podgorzowskich miejscowości,  organizacje na rzecz osób niepełnosprawnych, wolontariusze. Na wywieszonym arkuszu papieru ludzie wpisywali, za co kochają wolontariat: „za wspaniałych ludzi, za szalone akcje, za przeróżne wycieczki, za pozytywne przesłanie, za energię, za córkę, za uśmiech, za dawanie radości innym, za tych wszystkich pozytywnie zakręconych, za to, że jest”.
Na scenie plenerowej w ramach projektu „Podaj Dalej” wystąpiło kilkanaście zespołów, m.in. chór żeński „Ta joj” działający przy Towarzystwie Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oraz „Buziaki”. Mimo chłodu ławeczki przed sceną były cały czas zapełnione.
Późnym wieczorem na placu między katedrą a namiotami i rozbieraną sceną pojawili się tancerzez z ogniem. Takie widowisko zawsze się podobają, są efektowne, nawet jeśli tancerze mistrzami w swoim fachu nie są.

Klub Tłok

Na Garbarach przy ogrodniku, zgromadziła się publiczność młodzieżowa. Tam przyciągnęły ją zapowiedziane hard corowe zespoły Anemja, Jihad, Sandały na Deszczu, Crom, Guarana. Muza szła ostro a publika z dużą energią pogowała pod sceną. Ochroniarze pilnowali porządku, ale nie mieli nic do roboty, przynajmniej w czasie, gdy tam byłam. Niestety nie udało mi się znaleźć wystaw uczniów Liceum Plastycznego. Były czy nie? Nikt nie umiał mi powiedzieć.

Katedra
Zapowiedziana możliwość zwiedzania wieży katedralnej już długo przed godziną rozpoczęcia wejść na wieżę zgromadziła sporą kolejkę oczekujących. Atrakcja zaproponowana przez Parafię pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zmobilizowała wielu gorzowian, żeby wreszcie wybrać się na ten najlepszy punkt widokowy w mieście lub by pokazać go dzieciom. Bezpłatny wstęp to w biedniejącycm Gorzowie poważny argument zachęcający do udziału.

 

Klub Myśli Twórczej „Lamus”

Nie było gdzie szpilki wetknąć - wernisaż zbiorowej wystawy fotograficznej „Z albumu gorzowian IV” przyciągnął bardzo liczną publiczność. Trudno się dziwić – to były ich zdjęcia, z ich domowych  archiwów, pokazujące ich rodziny, ich samych, bliskie im miejsca. Na wystawie wyeksponowanych zostało ponad 130 fotografii, w archiwum klubu po czterech edycjach jest już ich ponad 600. We wrześniu zacznie się przygotowywanie albumu, w którym zostaną wydane fotografie gorzowian. Tomasz Rusek, reprezentucjący „Gazetę Lubuską”, współorganizatora wystawy, dziękował wszystkim, którzy przynosili zdjęcia do redakcji, bo tylko dzieki temu ta interesująca wystawa mogła powstać.

Glossą do wystawy było wystąpienie regionalisty Roberta Piotrowskiego.
Wiele zdjęć  - mówił – wykonał pan Aleksander Piotrowski, który przyjechał do Gorzowa  z Brześcia Litewskiego. Mimo zbieżności nazwisk to nie jest moja rodzina. Moja rodzina wywodzi się z Wielkopolski. Już nawet to pokazuje z jak wielu regionów ludzie przyjeżdżali do Gorzowa po wojnie. Zawsze myśleliśmy, że głównym dokumentalistą Gorzowa był Waldemar Kućko. Okazuje się, że nie tylko on, że również pan Piotrowski. Był on inżynierem w fabryce makaronu, miał aparat fotograficzny i znakomicie zdokumentował Gorzów z czasów pionierskich po wojnie. Zdjęcia na wystawe przekazała ze swoich zbiorów jego córka, pani Krystyna Ohlin ze Szwecji. Fotografie te stanowią trzon tej wystawy.
- Pani Ohlin była w klubie – dodał Zbigniew Sejwa, szef „Lamusa” - dała nam glejt na to, że możemy wykorzystywać te fotografie. Ze Szwecji przysłała nam jeszcze około 300 zdjęć.
Na tych fotografiach można odnaleźć stare zakątki miasta, które dziś już wyglądają zupełnie inaczej (kto pamięta, że tramwaj jeździł po Wełnianym Rynku i że ul. Pocztowa łączyła się z Wełnianym Rynkiem, zabudowana pierzeją kamienic, wyburzonych później, by można było przebić się do mostu ul. Chrobrego), albo też wyglądają, jak wyglądały, tyle że gorzej (np. słynna opuszczona kamienica na rogu Łokietka i Dąbrowskiego). Przeglądanie zdjęć umilała muzyka na żywo w wykonaniu tria Łukasza Jakubowskiego.

Studnia Czarownic
Miejski Ośrodek Sztuki przygotował kilka różnych propozycji na Nocny Szlak Kulturalny. Aż do północy można było zwiedzać wystawy w BWA (Konfrontacje Fotograficzne 2012) i Galerii Sztuki Najnowszej, otwartej zaledwie dzień wcześniej Marcina Mierzickiego „Rewers”. Oprócz tego w „Kinie 60 Krzeseł” pokaz najgorszych filmów – no według tam niebywałego kryterium trudno znaleźć jakiś pokaz, a przecież właśnie naogladanie się takiego chłamu wyostrza zmysł i pomaga odróżnić miernoty, kicz, „maliny” od kina artystycznego. Żaluję, że nie udało mi się obejrzeć tej „doborowej stawki”, ale w centrum działo się w tym czasie wiele innych ciekawych rzeczy.
Z „Lamusa” trzeba było spieszyć się na super atrakcję przygotowaną przez Miejski Ośrodek Sztuki pod Studnią Czarownic, gdzie Adam Garnek, poznański rzeźbiarz,  dał niepowtarzalny „Koncert wizualny”. Adam Garnek, którego manifest nosi tytuł „Utopia praktyczna”, a idolem jest Leonardo da Vinci, gościł już w gorzowskim BWA przed dwoma laty na wystawie „Pojazdy, machiny, urządzenia” ze swoimi „instrumentami”, maszynami – jak je określił Gustaw Nawrocki, kurator BWA. Wtedy jednak na tych maszynach nie grał. Na Nocnym Szlaku Kulturalnym wraz z Jakubem Kobeszką i Grzegorzem Goździejewskim pokazał co te urządzenia potrafią. Zagrał na instrumentach niemuzycznych ze stali i szkła własnej konstrukcji. Wygrał na nich wraz kolegą wizualne wrażenia, a na wizualnie niepowtarzalnych „blachach” dźwięki, jakich żaden instrument muzyczny nie wydaje. Dzieci aż piszczały z uciechy, tłum dosłownie osaczał artystę, żeby zobaczyć z bliska, co się dzieje i jak to działa. Rewelacja! Można oczywiście dyskutować czy trzeba sobie aż tak komplikować życie, żeby za pomocą skomplikowanego urządzenia namalować parę bochomazów, dmuchając przez a'la saksofon  farbami na kartkę, albo „piłując” metalowy instrument namazać pisakiem trochę gryzmołów? Po co to? A no po to, żeby pokazać, że można, że trzeba poszukiwać, żeby uzmysłowić syntezę sztuk, odwieczną ideę artystów, żeby szukać dalej i przchodzić na coraz wyższe etapy tworzenia nie tylko „niemuzycznych instrumentów”, ale również coraz ciekawszych obrazów tworzonych przy ich pomocy. Z takiej awangardy rodziła się wielka sztuka.

„Bimba”

Na Wełnianym Rynku mimo chłodu sporo osób przycupnęło na ławeczkach i murkach przed odzianą w czerń „Bimbą”, gdzie „Teatr Kreatury” pokazał spektakl „Tramwaj zwany pożądaniem”, nazwany też scenami frywolnymi w wykonaniu aktorów. Specjalnie frywolnie nie było, może bardziej w słowach niż scenach. Przemek Wiśniewski jak zwykle dość zręcznie pożeglował po kodach polskiej literatury, mitach, schematach, tabu. Trzy aktorki - z Olsztyna, Warszawy i Zielonej Góry - zgrabnie mu wtórowały, dzielnie przeciwstawiając wewnętrzną energię zewnętrznemu zimnu. 

Łubu Dubu
Instytut Przestrzeni Artystycznej, pub Łubu Dubu i Przystań Gier zaproponowały gorzowianom prezentację współczesnych gier planszowych,wystawę fotograficzną Piotra Kopciała „Berlin, Suwałki” i dużą porcję muzyki na estradzie plenerowej przed pubem. Prezentował się znany gorzowski jazzman Michał Wróblewski w trio z Michałem Jarosem na basie i Sebastianem Kuchczyńskim na perkusji. Grali przeboje m.in. Beatlesów, Hendrixa. Oprócz nich wystąpili też : After Birds, Forbidden Souls, Manufunktura, RWA, Luz Brothers i inni.

Galeria Bezbronna

W dawnej Centrali Rybnej przy ul. Strzeleckiej fotografik i performer Daniel Adamski zorganizował po raz czwarty niezwykłą wystawę plastyczną. Pomysł nawiązuje do znanej w Polsce Galerii Bezdomnej Tomka Sikory i Andrzeja Świetlika. W Bezdomnej prezentowano jedynie fotografie, w Bezbronnej wszelakie dzieła plastyczne. Szansę pokazania się na dużych przestrzeniach niepowtarzalnego, zabytkowego obiektu otrzymali zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy. Każdy mógł przynieść i zaprezentować, co chciał i jak chciał.
- Zadaniem Galerii Bezbronnej jest pozwolić sztuce na wszystko - deklarował Daniel Adamski.
Nie było łatwo, bo jeszcze w dniu otwarcia wystawy Daniel od rana rozsyłał maile z apelem, aby włączyć się w przygotowanie ekspozycji, ogarnięcie chaosu i bałaganu. Udało się, bo wieczorem było naprawdę co oglądać: mnóstwo fotografii, obrazy, rysunki, plakaty, instalacje, wideo, nawet wiersze. Poziom prac – jak można było się tego spodziewać – różny. Daniel pokazał swój cykl nagrodzonych fotografii „Akty miasta”, były wstrząsające instalacje zdjęć kobiecych ciał w powrozach Krzysztofa Szmytkiewicza, ciekawe zestawy zdjęć Kasi Radkiewicz, Anny Rakowskiej czy Magdaleny Szadej, ale i kicz w postaci plastikowych lalek na huśtawce, podkładek pod talerze czy rysunków bardzo od niechcenia.
Na wstępie zwiedzający zatrzymywali się przy tablicy, gdzie na karteczkach ludzie przyczepiali swoje propozycje, co chcieliby widzieć w dawnej Centrali Rybnej. Odpowiedzi były utrzymane raczej w tonie zabawy i chichotu, bo np. ktoś napisał: „sklep z butami”, „sex shop”, „centralę rybną”, „monopolowy”, ale również bardziej serio, jak np. „Magnat” pokazujący odczuwalny brak    tego klubu na mapie kulturalnej Gorzowa, „nauczanie gry na trąbce i puzonie”, co może było żartem, a może jednak wyrazem tego, że w naszych szkołach muzycznych uczniowie nie mają dobrych warunków do ćwiczeń, „muzeum”, świadczący, że jednak muzeum Gorzowa jest potrzebne, „squat”, a także bardziej komercyjne propozycje, jak „klub latynoamerykański”, „typowy klub do organizacji imprez hip hop”, „disco”, „winiarnia”.
Na pożegnanie z kolei można było wpisać się do księgi z poparciem dla idei zachowania i wyeksponowania wartości budynku dawnej landsberskiej leżakowni piwa. Pomieszczenie, w którym księgę wyeksponowano, zostało częściowo odrestaurowane i pokazuje urodę starej ceglanej budowli. Wystawę Galerii Bezbronnej zwiedziły tłumy gorzowian, będzie ona czynna jeszcze do wtorku, 5 czerwca. Popularność ekspozycji być może przyczyni się do tego, by wreszcie ten reprezentacyjny fragment centrum miasta został sensownie i estetycznie zagospodarowany.

Jazz Club „Pod Filarami”
Już kilka dni wcześniej przed Nocnym Szlakiem Kulturalnym została zainstalowana w klubie wystawa fotograficzna projektu Katarzyny Radkiewicz zatytułowana „…bo wszystko jest muzyką”. Poza pomysłodawczynią w wystawie udział biorą prace Michała Kapuścińskiego, Piotra Merdy, stałych Fialarowych fotografów. Otwarcie wystawy było jednym z pierwszych akordów na Nocnym Szlaku.
O godzinie 21 ponadgodzinny koncert dał Józef Sobolewski, starszy brat przewodniczącego Rady Miasta Gorzowa, pianista, który przez ponad 30 lat mieszkał w Kanadzie i USA, gdzie wiódł życie muzyka estradowego, a ostatnio w Barlinku. Muzykę studiował w Przemyślu, Szczecinie i Warszawie w latach 1968 – 1973. Współpracował z Radiową Orkiestrą Stefana Rachonia w Warszawie oraz ze znanymi kabaretami, jak Kabaret 40-latków, Kabaret Rico czy Podwieczorek przy mikrofonie. Akompaniował wielu wybitnym artystom scen polskich, od sopranistki Wandy Polańskiej do wokalisty Jerzego Połomskiego. W Nowym Jorku występował w musicalu „Miss Sajgon” i na słynnym Broadway'u. Jego styl muzyczny wywodzi się z estetyki pianistycznej Erroll'a Garner'a, amerykańskiego muzyka, którego szczyt kariery muzycznej przypadał na lata pięćdziesiąte. Sobolewski pokazał, że umie również sprawnie grać na akordeonie. W klubie zagrał słynne standardy i przeboje muzyki rozrywkowej, a towarzyszył mu na kontrabasie Krzysztof Ciesielski.
W dalszej części nocnego maratonu wystąpił szczeciński zespół „After Blues”, rówieśnik Jazz Clubu „Pod Filarami”. Leszek Piłat i Waldemar Baranowski zaprezentowali utwory ze swej 13-płytowej dyskografii. Tym razem towarzyszyła im młoda, pięknie śpiewająca  Agnieszka Twardowska.

Mała Galeria GTF

Wystawa „Fotografia z Afryki” znanego gorzowskiego przedsiębiorcy, Stefana Piosika, otwarta została dzień wcześniej, ale podczas Nocnego Szlaku Kulturalnego nawet w późnych godzinach wieczornych nie brakowało chętnych do jej zwiedzania. Słońce z fotografii miło emanowało na zziębniętych widzów, barwy i egzotyka Czarnego Lądu pobudzały wyobraźnię i pozwalały na wirtualną podróż.


Schody Donikąd
O tej samej godzinie, co „Filary” wystartowała też estrada muzyczna przy ul. Drzymały, obok Schodów Donikąd, które dały nazwę koncertowi „Gorzowskie Kawałki II czyli premiery - schody do kariery”. Wystąpiły najlepsze gorzowskie zespoły: Rakotwórczość, anTeny, Drekoty, UL/KR, Żółte Kalendarze. Tam również młodzieżowa publiczność bawiła się świetnie, pogując pod sceną.
Nieopodal w Amfiteatrze, do którego jednak Schodami Donikąd nie da się już dostać, również trwały występy muzyczne i wizualizacje w wykonaniu dj’ów gorzowskiego kolektywu PCrew. Możliwe było także zwiedzanie amfiteatru od kulis.

CKN Centrala    
Stowarzyszenie Sztuka Miasta, CKN Centrala i Nieformalna Grupa Artystyczna Luksusowa zaprosiły nocne Marki na SubKulturnachtSchlag. Dopiero krótko przed północą wszystko się zaczęło, a więc rowerowy wyścig kurierski po punktach Nocnego Szlaku Kulturalnego Alleycat,      wernisaże wystaw: fotografii Moniki Łuczak „Niedosłowność”, „Vlepki" Nieformalnej Grupy Artystycznej Luksusowa i „Stencils” Pawła Jaksia. Nie do końca wypalił projekt „Plaża” - piasek jak znad Bałtyku owszem był, ale zabrakło leżaków, no i kto w taki ziąb chciałby się wylegiwać w bikini? Thomas Malewicz, lider Sztuki Miasta, który wynajął pomieszczenia przy ul. Spichrzowej startując w regularnym przetargu na stawkę czynszu, jakby miał prowadzić knajpę z wyszynkiem a nie miejsce kultury alternatywnej, zapewniał że granie będzie ostre. Tam zabawa miała trwać i jak znam tę ekipę to pewnie tak trwała.

0.Galeria-Bezbronna-prace-Krzysztofa-Szmytkiewicza.JPG

Galeria-Bezbronna-prace-Krzysztofa-Szmytkiewicza

1.Lamus.JPG
2.Mala-Galeria.JPG
3.Tramwaj-zwany-pozadaniem-w-wykonaniu-Kreatur.JPG
4.pokazy-ognia-pod-katedra.JPG
0
Galeria-Bezbronna-prace-Krzysztofa-Szmytkiewicza
01234

Dorota Frątczak

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x