Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Józefa, Lubomira, Ramony , 1 maja 2024

Pokazujemy światu atrakcyjną polską kulturę ludową

2016-06-02, Kultura

Z Marią i Krzysztofem Szupilukami, którzy prowadzą zespół „Małych Gorzowiaków", rozmawia Krystyna Kamińska

medium_news_header_15001.jpg
Maria i Krzysztof Szupilikowie w 2013 r. zostali odznaczeni Orderem Uśmiechu

- Na zadane przed pięciu laty pytanie, co się zmieniło u „Małych Gorzowiaków” w latach 2006-2010, Krzysztof odpowiedział, że w zasadzie niewiele, a Maryla, że jednocześnie bardzo dużo. A dziś, jak byście odpowiedzieli?

Krzysztof: – Podobnie. Struktura organizacyjna zespołu jest taka sama, funkcjonujemy jako pracownia Młodzieżowego Domu Kultury, kadra się nie zmienia, cele i zadania zespołu także, a więc możemy te lata potraktować jako naturalny ciąg dalszy naszej pracy z „Małymi Gorzowiakami”.

Maryla: – Zmieniają się tancerze, a największa zmiana dotyczy najstarszych. Do udziału w koncercie z okazji 30-lecia w 2010 roku zaprosiliśmy tych tancerzy, którzy ze względu na wiek już odeszli z zespołu. Przyszli na próby, zatańczyli na koncercie, ale potem uznali, że nie będą czekać do następnego jubileuszu, że chcą nadal tańczyć. Zaprosiliśmy ich żony, mężów, partnerów życiowych i tak powstała licząca ok. 30 osób grupa „Mali Gorzowiacy Oldboye”, czyli MGO. Co prawda kłopotów z nią trochę, bo dzieci, które albo są, albo będą, bo praca, bo inne obowiązki nie pozwalają na taką dyspozycyjność jak u uczniów, ale można pogodzić wiele, kiedy robi się coś z pasją i przyjemnością.

– Oferujecie młodzieży mało chodliwy towar: kulturę ludową. Czy nie macie kłopotów z uczestnikami?

– Nie. Co prawda zgłasza się mniej chętnych niż w poprzednich latach, ale nadal przeprowadzamy przesłuchania i kwalifikujemy najzdolniejsze w tym kierunku dzieci. Zawsze jest więcej dziewczynek niż chłopców, ale z tym musieliśmy się pogodzić. Nie narzekamy na brak tancerzy. Równowaga w grupach musi być, dlatego chłopcom dajemy dłuższy termin do odkrycia w sobie potrzeby tańczenia.

– Swoje dzieci przyprowadzają nasi byli tancerze, którzy wiedzą, jak wiele im dało uczestnictwo w zespole. Nasza rodzina jest już wielopokoleniowa. Na pewno dużym atutem, jaki stwarzamy młodzieży, jest możliwość dalekich wyjazdów po świecie i udziału w ważnych imprezach artystycznych. Informacje o tym, jak było w Chinach albo na Wyspach Azorskich, rozchodzą się szeroko wśród koleżanek i kolegów, a to argument, aby do nas wstąpić.

– Ale żeby jeździć, trzeba najpierw długo i ciężko pracować, poznając mało popularną kulturę ludową.

– To prawda, że na początku dzieci nic nie wiedzą o kulturze ludowej. W szkole nie uczy się ludowych piosenek, nie mówi o zwyczajach w poszczególnych regionach, nie podkreśla walorów strojów ludowych. Dla młodzieży znacznie ważniejsza jest piłka nożna i żużel. Nawet roztańczone dzieciaki potrafią tańczyć tylko w rytmach angloamerykańskich na dwa, podczas gdy w polskiej muzyce ludowej dominuje trójmiarowość. Mazur, kujawiak, polonez są tańcami na 3/4, oberek na 3/8, a tylko krakowiak ma miarę 2/4. Cała centralna Polska tańczyła na trzy, Chopin swoje mazurki też komponował w tym rytmie i dzięki niemu zdobył świat. A my, Polacy, nie umiemy tańczyć na 3/4. Bardzo nas to boli. Jeżdżąc po całym świecie widzimy, jak wszędzie kultywuje się tradycje narodowe. Tymczasem w Polsce nie ma klimatu do przypominania i do rozwijania tego, z czego wyszliśmy.

– Dlatego u nas staramy się uczyć kultury ludowej całościowo. Poznanie kroków danego tańca to dopiero początek. Dbamy o bezpośrednie kontakty młodzieży z regionem. Zapraszamy do nas specjalistów z danego regionu jako konsultantów, ale najlepszą formą są wspólne warsztaty z członkami rdzennych zespołów. Jeździmy więc na Orawę i do innych regionów. Pokazujemy żywą kulturę, uświadamiamy zmiany, jakie tam stale się dokonują.

– Przed pięciu laty narzekaliście, że w kraju jest małe zainteresowanie koncertami zespołów ludowych. Czy coś się zmieniło?

– Zmieniło się zapotrzebowanie na każdą ofertę kulturalną, a tym samym i na nasze koncerty. Tyle że zapraszający musi liczyć się z koszami występu, z opłaceniem dojazdu itp. Także my oczekujemy dobrych warunków do prezentacji. Byle jak ustawiona podłoga zagraża potknięciem i wypadkiem. W tańcu wirowym nie ma czasu na patrzenie pod nogi. Dlatego nasz występ zawsze uzależniamy od uzgodnionych warunków. Nie jesteśmy zespołem zawodowym, aby cieszyć się z każdego zaproszenia.

– Obserwujecie dzieci, jakie przychodzą do zespołu. Czy obecne są inne od tych sprzed lat?

– Niestety, zmiany te są bardzo widoczne. Przychodzą do nas dzieci mniej sprawne fizycznie i mniej samodzielne, a nauczenie ich zdyscyplinowania zajmuje nam zdecydowanie więcej czasu niż dawniej. W działaniach grupowych każdy odpowiada za całościowy obraz i efekt. Obecnie wiele dzieci ma wpojone silniejsze poczucie indywidualizmu niż zachowania społeczne, nie poczuwa się do koleżeństwa, wspólnoty. Bardzo trudno nam wypracowaæ te cechy w młodszych rocznikach.

– Od lat macie w repertuarze te same tańce, czy nie czas na zmianę?

– W zasadzie repertuar jest ten sam, bo przecież tańce i przyśpiewki regionalne, które od lat funkcjonują w regionach, to jest tradycja, której nie możemy zmieniać. Ale co roku ten sam taniec wygląda nieco inaczej, bo wykonują go inni tancerze. Ponadto każdy taniec żyje, zmieniają się przyśpiewki, układy, kolejność scenek itp. Adresatem naszych koncertów jest zmieniająca się publiczność. Naprawdę każdy koncert jest inny.

– Opracowanie nowego tańca nie stanowi dla nas trudności, ale trzeba dla tancerzy kupić komplet strojów, a to wydatek rzędu 20-30 tysięcy złotych. Nie mówiąc o aranżacji muzyki, warsztatach z konsultantem regionalnym, opracowaniu choreografii i innych pomniejszych wydatkach. W sumie, licząc skromnie, to około 30-40 tysięcy złotych. Ostatnio rzadko kupujemy nowe stroje, a raczej zastępujemy te 35-letnie, co roku wymieniamy elementy do niemal wszystkich kostiumów.  Dokupujemy a to buty, a to ciupagi, a to kapelusze, rozsypujące się koszule czy chusty. Wszystkie wydatki, między innymi te kostiumowe, finansuje Stowarzyszenie Przyjaciół Zespołu Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy”.

– Od lat waszym ogromnym atutem jest uczestniczenie w atrakcyjnych międzynarodowych festiwalach.

– Obecnie rzeczywiście nie mamy problemów z dostaniem się na renomowane festiwale na całym świecie, bo reprezentujemy wysoki poziom artystyczny i pokazujemy bardzo atrakcyjną polską kulturę. Przez wiele lat pracowaliśmy na tę markę. Teraz naprawdę możemy przebierać w festiwalach. Wybieramy więc te najbardziej cenione lub odbywające się w ciekawych miejscowościach.

– Duże zainteresowanie kulturą ludową, a także świetne warunki oferują teraz kraje azjatyckie. Byliśmy w Chinach, na Tajwanie, w Korei Południowej, w Indonezji. Wszędzie tam zespoły przyjmowane są niezwykle serdecznie, mieszkamy w dobrych hotelach, mamy zapewnione najlepsze i największe sale do prezentacji, miasto żyje naszymi występami, telewizja pokazuje nas milionom odbiorców, a jeszcze tancerze dostają kieszonkowe. Takich warunków nie ma na żadnym festiwalu w Europie. W tym roku planujemy wyjazd na festiwal na wyspie Bali.

– Kto pokrywa koszty waszych wyjazdów?

– Przede wszystkim rodzice. Także zabiegamy o dofinansowanie z innych źródeł, dokładamy nasze oszczędności. Przy większości festiwali nasze koszty dotyczą tylko przejazdu. Obliczyliśmy, że tegoroczny wyjazd na wyspę Bali będzie kosztował tyle, ile taki sam pobyt nad Bałtykiem. A różnica miejsca – znacząca. Przeżyć związanych z uczestnictwem w dużej imprezie, z kontaktami z młodzieżą z całego świata nie da się wycenić.

– Od kilku lat najmłodsze grupy w czasie wakacji wyjeżdżają nad Bałtyk, tyle że do Danii. Dlaczego?

– Zaczęło się 16 lat temu i tak pozostało w tradycji, że jest to miejsce inicjacji tanecznej. Jeździ trzecia grupa i tam przeżywa pierwsze samodzielne koncerty, pierwszy wyjazd zagraniczny z zespołem, pierwsze emocje i wspomnienia, które niesie się całe życie. Dbamy o to, żeby było miło i rodzinnie. Dlatego rodzice jeżdżą z nami i pomagają w prowadzeniu wynajmowanej przez nas placówki wypoczynku letniego. W organizacji pobytu od lat pomaga nam pani Bitten Schneidereit, która organizuje koncerty dla młodzieży i dla seniorów, w salach i w plenerze.

– Dania to z jednej strony wypoczynek nad morzem i wakacyjne atrakcje, z drugiej koncerty. Duńczycy od ponad 10 lat w zasadzie oglądają ten sam program, ale mimo to zawsze przychodzą na nasze koncerty. Mamy wrażenie, że już znają przyśpiewki na pamięć, a jednak z wielką radością co roku chcą, żeby zespół tańczył. Przychodzą, klaszczą, uśmiechają się i gratulują.

– Wiem, że korzystacie z wielu projektów, które oferuje Unia Europejska. 

– W ostatnich latach uczestniczyliśmy w sześciu dużych projektach, głównie Euroregionu Pro Europa Viadrina razem ze szkołą tańca w Neuenhagen. Dzięki nim poznajemy się wzajemnie i uczymy nie tylko tańca, ale kultury sąsiadów. Projekty Unii Europejskiej to doskonały sposób na wsparcie finansowe. Włączamy się w procesy pozyskiwania środków, sami pisząc i realizując projekty lub uczestnicząc w zewnętrznych formach organizowanych przez inne instytucje.  Bez pieniędzy nie można zbyt wiele zrobić, dlatego poszukujemy funduszy różnymi drogami i z różnych źródeł: unijnych, miejskich, wojewódzkich, państwowych. Zawsze przeznaczamy je na rozwój zespołu, na jego lepsze funkcjonowanie w środowisku, dla MDK, dla Gorzowa.

– Pytanie do Marii: co to jest FIDAF i jaką rolę tam pełnisz?

– Federation of International Dance Festivals, czyli Międzynarodowa Federacja Festiwali Tańca zrzesza organizatorów festiwali z blisko 70 krajów. Nasz gorzowski Międzynarodowy Festiwal Tańca też jest tam zgłoszony, a ja zostałam przedstawicielką tej organizacji na Polskę. Tę nominację otrzymałam w 2014 roku podczas walnego zgromadzenia członków w mieście Cheonan w Korei Południowej. Traktuję to jako wielkie wyróżnienie, na które złożyła się praca zespołu, ranga festiwalu, jaki organizujemy i nieustanne wsparcie mojego męża Krzysztofa.

– Pytanie do Krzysztofa: Co słychać u organizatora międzynarodowych festiwali w Gorzowie?

– Głównym organizatorem festiwali jest Młodzieżowy Dom Kultury, którym kieruję. Wypracowaliśmy formułę, że co dwa lata jest „Folk Przystań”, którym zajmuje się zespół „Mali Gorzowiacy”, i na przemian co dwa lata „Przystań dla tańca”, którym zajmują się nasze zespoły tańca współczesnego. Tegoroczna „Folk Przystań” odbędzie się w dniach 27.06-3.07, przyjedzie 13 zespołów folklorystycznych z następujących krajów: Słowacja, Mołdawia, Ukraina, Rosja, Serbia, Czarnogóra, Macedonia, Indie, Polska, Bułgaria, Turcja. Przygotowania są w pełnym toku. Choć nasze możliwości finansowe daleko odbiegają od oferowanych w np. Korei, zespoły z całego świata chętnie do nas przyjeżdżają, bo znają oraz cenią nasz festiwal i atmosferę, którą stwarzamy wspólnie z naszym zespołem.

0.DSCN2813.JPG
1.DSC_0459.JPG
2.DSC_4597.jpg
3.P1040699a.jpg
4.gr.-I-i-II-t.-orawskie-2.jpg
5.lublin.jpg
0
012345

Zdaniem młodych gorzowiaków

Karolina Ciepiela, Basia Felix i Dawid Kunicki tańczą w „Małych Gorzowiakach” już ponad 10 lat. Można powiedzieć, że w sprawach zespołu są ekspertami...

Początek

Basia z zachwytu: Przed 15 laty mama Basi zabrała ją na koncert zespołu z okazji jego 20-lecia. Basia była zachwycona, wprost oczy wychodziły jej na wierzch, gdy patrzyła na kolorowe stroje, w głowie jej się kręciło od ruchu na scenie, głęboko w sobie słyszała tylko muzykę kapeli. Na pytanie mamy, czy też chciałaby tańczyć, natychmiast odpowiedziała, że tak. Ale potem były wakacje i dopiero we wrześniu mama przeczytała ogłoszenie w prasie, że jest nabór do zespołu. Ponowiła pytanie. Tym razem Basia już nie była taka pewna. Wiedziała, że bardzo trudno tak pięknie tańczyć. Teraz mama postanowiła być konsekwentna: zapisała Basię do zespołu i systematycznie woziła na zajęcia. Początkowo Basia bardzo się bała, długo nie mogła uwierzyć, że ona też kiedyś będzie umiała tańczyć jak tamci tancerze z jubileuszowego koncertu. Teraz przygotowuje się, aby jako tancerka z pierwszej grupy wystąpić na scenie.

Karolina z grzeczności: O zespole jej rodzice wiedzieli od dawna i pewnie myśleli, że kiedyś zapiszą do niego swoją małą córeczkę. Ale decydującym momentem była informacja od zaprzyjaźnionej z jej rodzicami pani Jadwigi Sokulskiej, akompaniatorki, że właśnie są zapisy. Karolina nawet nie pamięta, czy ją pytano o zgodę na wstąpienie. Po prostu zaczęła chodzić na próby. I długo grzecznie chodziła, choć nie było jej łatwo. Jednak od razu tak jej się w zespole spodobało, że dziś nie wyobraża sobie świata bez „Małych Gorzowiaków”.

Dawid z przykładu: Do „Małych Gorzowiaków” uczęszczali jego kuzyni: jeden nieco starszy, drugi w tym samym co on wieku. Starszy opowiadał o wyjazdach, młodszy o fajnych biwakach. Namówili Dawida. Przyłączył się. Trochę mu było żal, że najbliżsi koledzy grają w piłkę, a on musi iść na próbę. Dzisiaj wie, że na świecie jest wiele interesujących zajęć, ale jak się powiedziało „a”, to trzeba też powiedzieć „b”. I systematycznie chodzić, choć taka ilość prób, jak przed koncertem jubileuszowym, wszystkich dość męczy. Oprócz normalnych spotkań dwa razy w tygodniu, teraz ćwiczą także w weekendy, nawet po osiem godzin. Starszy kuzyn już wyszedł z zespołu, ale to, co opowiadał o wyjeździe na festiwal do Korei Południowej, upewniło Dawida, że warto pracować.

Najbardziej lubią tańczyć

Mazura: Gdy byli w młodszej grupie, podziwiali jak mazura tańczą starsi koledzy. Długo tego tańca nie było w repertuarze ich grupy. W tym roku opracowywali go najpierw pod kierunkiem pana Leszka Rembowskiego – konsultanta od tańców narodowych, teraz  pod okiem pana Krzysztofa i pani Marii. Wspaniały taniec, bardzo dynamiczny, wesoły. Nowy.

Łowickie sobótki: Tańczą go same dziewczyny – mówi Basia. Na wyciemnioną scenę wchodzimy, niosąc w dwóch dłoniach wianki z zapalonymi świecami w ­środku. Wydawałoby się: nic trudnego. Spróbujcie. Ręce drżą, a widzowie powinni zobaczyć równiutko świecące w kole płomienie świec. Trzeba opanować krok, zapomnieć, że ma się na sobie najcięższy z polskich strojów ludowych. Bardzo ciężki, ale także bardzo piękny.

Jest w tym układzie magia, jest polski liryzm, a jednocześnie dziewczęca nadzieja na szczęśliwe życie. Za chwilę przecież będą sobie wróżyć przyszłość, za chwilę dowiedzą się, czy już na nie czeka ten wybrany, ten ukochany... Ruchem, tańcem, postawą, śpiewem należy przekazać te wszystkie emocje. Emocje nie tylko tamtych dziewcząt ze wsi spod Łowicza, ale także ich, współczesnych dziewcząt. 

Krakowiak: To przecież nasz taniec narodowy. Wolą tę narodową wersję niż także znany nam układ Krakowiaków Wschodnich. Tańczą go chętnie, bo niesie dużo emocji. Wszystkim widzom bardzo się podoba. Właśnie za tego narodowego krakowiaka dostają zawsze największe brawa i wysokie nagrody.     

Stroje

Są przepiękne, ale ile z nimi kłopotów! W zespole obowiązuje zasada: każdy dba o swój strój. Przed występem zawsze trzeba go odświeżyć, koszule i bieliznę wyprać, części bawełniane nakrochmalić i odprasować, części wełniane odczyścić, buty wyszczotkować. Bardzo lubią, gdy w domu pomogą im rodzice. Dawidowi najładniej prasuje koszule mama, Karolinie – jej tata, który ma ogromną cierpliwość do wszystkich zakładek, zmarszczek i falbanek. Ale gdy są w trasie koncertowej, sami muszą umieć uprać, wykrochmalić i uprasować cały strój. O strój trzeba dbać!

W trakcie występów niemal nieuniknione, aby nie zahaczyć jakiejś niteczki z haftu, aby się coś nie urwało. Trzeba będzie to potem samodzielnie naprawić. Najważniejsze, żeby nie poplamić lub w inny sposób trwale nie pobrudzić stroju, bo drugiego na zmianę nie ma.

Stroje są ciężkie, szczególnie damskie, i zawsze z nimi spory kłopot, bo zajmują dużo miejsca. Już nauczyli się je tak pakować, aby nie przekroczyć 20 kg bagażu w samolocie. Po prostu chłopcy biorą do swoich waliz część stroju partnerek. No i zawsze do minimum ograniczają swój prywatny bagaż, bo kostiumy są najważniejsze.

Wyjazdy zagraniczne

Możliwość wyjeżdżania w świat za nie-duże pieniądze i zwiedzanie go w nietypowy sposób to ogromny atut zespołu. Wszyscy dobrze mówią po angielsku, a także uczą się innych języków.

Dania: Choć była już na kilku dalszych wyjazdach, Basia najbardziej zapamiętała pierwszy, gdy jako uczennica trzeciej lub czwartej klasy pojechała do Danii. Wcale nie morze okazało się dla niej najważniejsze, ale pierwsze kroki w samodzielność. Tam musiała sama zrobić wszystko koło siebie, tam po raz pierwszy występowała przed zagraniczną publicznością. I nic to, że były to koncerty na ulicach albo w małych salach, na przykład dla osób starszych. Ich brawa, ich podziękowania, ich zachwyt były dla Basi prawdziwym przeżyciem. Wtedy też poczuła się członkiem społeczności. Tam zawarła najbliższe przyjaźnie, dopiero tam naprawdę poznała koleżanki, choć spotykała się z nimi na próbach znacznie wcześniej. Wyjazd do Danii był dla niej pierwszą próbą życia.

Chiny: Dla Karoliny absolutnie niezapomniany był wyjazd na festiwal do Szanghaju, a potem zwiedzanie Chin. Basia i Dawid też to potwierdzają: Chiny ich zachwyciły. Do końca życia nie zapomną Chińskiego Muru: tego ogromu, tej przestrzeni, tej wyobraźni dawnych budowniczych. Stali na murze z godzinę, a przecież ciągle było im mało oglądania świata z jego korony. Pekin też zrobił na nich duże wrażenie, także świetna organizacja festiwalu w Szanghaju. Chcieliby tam wrócić, ale na świecie jest jeszcze tyle do odkrycia, że może lepiej jechać gdzie indziej.

Włochy: Dla Dawida najciekawszy był wyjazd do Włoch, choć nie łączył się z żadnym festiwalem ani z wielkimi koncertami. Tańczyli tam trzy albo cztery razy, ale celem wyjazdu było spotkanie z rówieśnikami w ramach unijnego projektu dotyczącego przełamywania stereotypów. Pojechali na dwa tygodnie za 300 zł. Czy można taniej? Mieszkali w domach prywatnych, z rodzinami, w których byli ich rówieśnicy. Poznali codzienność, szkoły, gotowanie, jedzenie, a najważniejsze, że także myślenie Włochów. Uczyli ich polskich potraw, opowiadali o polskiej szkole. Dawid znalazł we Włoszech prawdziwych przyjaciół. Planują następne spotkania.

Bali: W tym roku mają nadzieję na wyjazd w październiku na indonezyjską wyspę Bali. Co prawda nie jest to jeszcze wiadomość pewna, ale wierzą, że ich szefowie, Maria i Krzysztof Szupilukowie doprowadzą do realizacji planów. Na razie bilety lotnicze są zarezerwowane i trwa szukanie pieniędzy, aby młodzi tancerze nie musieli ponosić pełnych kosztów wyjazdu. Na miejscu organizatorzy zapewniają im dobre warunki pobytu, zwiedzania i koncertowania. Będą uczestniczyć w wielkim festiwalu, a potem parę dni odpoczywać nad brzegiem Oceanu Indyjskiego. Wierzą, że spełni się to ich najbliższe wyjazdowe marzenie.

Minusy zespołu

Jest tylko jeden: za rok skończą szkoły ponadgimnazjalne, zrobią maturę i pojadą na studia do innych miast. Trzeba będzie pożegnać się z zespołem. Już żałują. Co prawda od niedawna istnieje grupa „Oldboye”, ale nie wiadomo, czy po studiach wrócą do Gorzowa. Jeśli tak, na pewno także do „Małych Gorzowiaków”.  

 

„Mali Gorzowiacy” w roku 35-lecia

Zespół Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy” działa od 1981 roku w Młodzieżowym Domu Kultury w Gorzowie Wlkp. i liczy obecnie około 180 członków. Od 1994 roku działanie zespołu wspiera Stowarzyszenie Przyjaciół Zespołu Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy”.

W zespole działa 8 grup:

Grupa V, wiek 6-7 lat

Grupa IV, wiek 7-9 lat

Grupa III, wiek 9-11 lat

Grupa II, wiek 12-14 lat

Grupa I bis, wiek 14-15 lat

Grupa I, wiek 16-21 lat

Grupa MGO, wiek 20+

Kapela ludowa składającą się z profesjonalnych muzyków

Gorzów Wlkp. to miasto zamieszkałe po II wojnie światowej przez Polaków z różnych części kraju, dlatego ZTL „Mali Gorzowiacy” na scenie prezentuje opracowany artystycznie folklor różnych regionów Polski oraz polskie tańce narodowe, łącząc ich charakterystyczne elementy, takie jak: tańce, pieśni, muzyka, stroje, skład instrumentalny, zawołania i gwara.

Kierownictwo Zespołu stawia na rozwój psychofizyczny i kulturalny dzieci oraz młodzieży, dąży do rozbudzenia w podopiecznych zainteresowań w dziedzinie muzyki i tańca. W zespole kultywowane są zwyczaje, obyczaje i tradycje polskie, co przyczynia się do wzbogacenia wiedzy o polskiej kulturze ludowej i narodowej oraz upowszechnienia postawy szacunku dla narodowych wartości. Ważnym celem jest również promowanie polskiego dziedzictwa kulturalnego w Polsce i na świecie.

Działalność ZTL „Mali Gorzowiacy” opiera się przede wszystkim na codziennej pracy podczas zajęć tanecznych i wokalnych w Młodzieżowym Domu Kultury. Jednak nieodłącznymi elementami są również: zgrupowania taneczne z regionalistami, warsztaty polskich tańców narodowych, kontakt z żywą kulturą regionalną, szkoła zimowa, występy podczas wydarzeń kulturalnych, coroczne koncerty kolęd i pastorałek, uczestnictwo w ogólnopolskich i międzynarodowych festiwalach folklorystycznych, konkursach tanecznych i muzycznych, przeglądach artystycznych, na których Zespół prezentuje się z powodzeniem, zdobywając wiele nagród i wyróżnień.

Najważniejsze osiągnięcia „Małych Gorzowiaków”oraz Kadry w ostatnim pięcioleciu:

2014 – I miejsce i nagroda publiczności na Ogólnopolskim Konkursie Kapel Ludowych w Chojnicach

2014 – Maria Szupiluk mianowana na narodowego reprezentanta Polski prze Światową Federację Międzynarodowych Festiwali Folklorystycznych FIDAF

2013 – III miejsce wśród kapel i II miejsce w konkursie śpiewu tradycyjnego na V International Folk Contest-Festival „The Flower of the Sun”, w Szawle na Litwie

2013 – tysięczny koncert ZTL „Mali Gorzowiacy”

2013 – IV miejsce w konkursie International Folk Dance Festival w Dżakarcie, Indonezja

2013 – Maria i Krzysztof Szupilukowie na wniosek członków zespołu zostali odznaczeni Orderem Uśmiechu

2012 – setny zagraniczny wyjazd zespołu – udział w XX Grande Folklore Festival De La Relva na Azorach, wyspach portugalskich

2011 – II miejsce w Cheonan International Folk Dance Competition, Cheonan, Korea Południowa

2006 – Odznaka honorowa Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego dla zespołu „Zasłużony dla Kultury Polskiej.

ZTL „Mali Gorzowiacy” – stan posiadania na 15.03.2016

–  ilość układów choreograficznych – 15

–  ilość utworów muzyczno-wokalnych – 24

–  długość prezentowanego programu – do 200 minut

–  ilość strojów – 470 z regionów: Wielkopolska – Dąbrówka Wlkp.; Kaszuby; Łowickie; Kurpie Puszczy Zielonej; Lubelskie – Krzczonów; Lubelskie – Lubartów; Rzeszowskie; Górali Orawskich; Śląsk – stroje rozbarsko-bytomskie; Krakowiacy Wschodni – Zalipie; Krakowiacy Zachodni

–  ilość butów do tańca – 944

Zespół Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy”

Młodzieżowy Dom Kultury, ul. Teatralna 8

www.maligorzowiacy.pl, zespol@maligorzowiacy.pl, tel. 95 722 85 75

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x