Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Było mistrzostwo, była magia, były wzruszenia

2015-11-21, Kultura

Na afiszu dwa wielkie nazwiska i jeden już pretendujący do wielkości. Orkiestra maksymalnie skoncentrowana, dyrygent także. Wybitny solista. Efekt – wzruszenia i to jakie…

medium_news_header_13110.jpg

Piątkowy koncert w Filharmonii Gorzowskiej przeszedł do historii. I to jest kolejne wydarzenie, które instytucja, ale i miasto może sobie zapisać złotymi zgłoskami do historii rzeczy, które warto pamiętać, do których warto wracać myślą, a wspomnienie o których powoduje, że emocje odzywają na nowo.

Dominik Połoński i Dariusz Przybylski

Ten pierwszy, to wiolonczelista, ten drugi to kompozytor. Ten pierwszy po ciężkiej chorobie i z trudnymi rokowaniami. Wiolonczelista z wyraźnymi ograniczeniami w ruchu, grający na wiolonczeli tylko prawą ręką. Ten drugi – kompozytor-rezydent. Napisał dla muzyka utwór, „Four Darks in Red op. 75. na wiolonczelę i orkiestrę Hommage a Mark Rothko”. To był właśnie ten moment wzruszenia, ale i pozytywnego zaskoczenia.

Kompozycja oparta o wrażenia z oglądania obrazów już amerykańskiego klasyka Marka Rothki. To bardzo nowe malarstwo, pełne napięć, niesamowitych emocji. I właśnie te emocje, te napięcia kompozytor przetransponował do swojej kompozycji. „Four Darks…” mieni się bowiem emocjami, orkiestra i solista mają trudne zadanie, bo trzeba balansować pomiędzy nastrojami, zmieniają się tempa, zmienia się struktura utworu.

I w tym wszystkim musiał się odnaleźć i odnalazł znakomicie Dominik Połoński. To jego wiolonczela wyznaczała momenty istotne dla całej kompozycji. To on był w centrum.

Błysnął tu Aleksander Lasek, perkusjonista FG, który znakomicie poradził sobie z trudnościami wynikającymi z partytury. To była niebywała rzecz, oglądać i słuchać jego gry. Słuchać przede wszystkim.

No i sam Dominik Połoński, który pokazał, że jednak mimo choroby, mimo niedostatku sprawności, cały czas jest czynnym muzykiem, muzykiem, który potrafi zaczarować.

Ze wzruszeniem wielkim oglądało się i słuchało właśnie jego. A potem z równie wielkim wzruszeniem oglądało się właśnie jego, jak dziękował kolegom muzykom, dyrygentowi oraz samemu kompozytorowi za wydarzenie.

Kwiatka od FG ostatecznie dostała pani Agnieszka Lasek, wiolonczelistka, studentka Dominika Połońskiego. To także był wzruszający moment.

Klasyczni mistrzowie…

Na afiszu piątkowego koncertu była też Symfonia nr 80 Josepha Haydna oraz III Symfonia F-dur, opus 90 Johannesa Brahmsa. To z gruntu inne kompozycje niż muzyka Dariusza Przybylskiego. I znakomicie, perfekcyjnie zagrane przez Orkiestrę FG.

Dyrygent Wojciech Michniewski sprawił, że obie zabrzmiały perfekcyjnie. W przypadku Haydna orkiestra czarowała i uwodziła frazą, przepiękną, skończoną i znakomitą. W przypadku Brahmsa to już mistrzostwo absolutne. To potoczystość, to mistrzostwo. Kantyleny wybrzmiały perfekcyjnie.

Znakomicie zabrzmiała trzecia część Symfonii Brahmsa „Poco Allegretto”. Orkiestra pod kierunkiem Wojciecha Michniewskiego śpiewnie i potoczyście wykonała tę część. Tu najbardziej czytelnie dało się odczuć romantyczne korzenie tej kompozycji.

Kolejny raz mistrzowie klasyki w znakomitym wykonaniu Orkiestry FG pod rewelacyjną ręką Wojciecha Michniewskiego zaczarowali melomanów oraz słuchaczy, którzy przyszli w piątkowy wieczór do FG.

Imponderabilia

Ta wiązanka różnych emocji, różnych wrażeń spowodowała, że wieczór w FG należy uznać za jeden z ciekawszych, na pewno jeden z lepszych, choć FG stale jest na fali wznoszącej i co jakiś czas zachwyca – mistrzostwem, wykonaniem, emocjami. Tym razem na pewno w sferze bardzo pozytywnych emocji był występ Dominika Połońskiego i jego gra. To szalenie ważne, aby takich artystów doceniać, słuchać i za dobrą, bardzo dobrą grę nagradzać oklaskami na stojąco. Zdarzyło się w FG.

Jednak afisz składał się też z kompozycji też dwóch klasyków. I te dwie kompozycje zostały zagrane w taki sposób, w jaki grają je najlepsze orkiestry świata. Orkiestra FG kolejny raz udowodniła, że choć młoda wiekiem jest, w sensie instytucji, oraz w sensie wieku muzyków, to jednak gra na znakomitym poziomie, na bardzo wysokim. Na takim, że może już występować wszędzie.

To był znakomity wieczór, wieczór pełen wielkich emocji, emocji dostarczonych przez muzykę. A to trudna dziedzina kultury jest. Orkiestra FG, zwłaszcza za sprawą symfonii Johannesa Brahmsa sprawiła, że melomani, nawet ci najbardziej wymagający, nie mieli zastrzeżeń żadnych.

Było mistrzostwo, była magia, były wzruszenia…

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x