Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Kociary są potrzebne nie tylko kotom

2014-08-22, Prosto z miasta

Nikt ich nie widzi. O tym, że są, świadczą kocie miseczki poustawiane w dyskretnych miejscach nowomiejskich podwórek.

medium_news_header_8504.jpg

Dbają o bezpańskie koty, czasem trudnym do wyobrażenia kosztem.

Późny wieczór, jedno z podwórek na gorzowskim Nowym Mieście. Do kilku śmietników stojących w samym niemal środku podchodzi energiczna szczupła pani. Nie mówi, jak ma na imię, można się do niej  zwracać - pani Mario. Szybkimi ruchami przegląda odpadki. Wybiera to, co się nadaje do recyclingu. Na osobnym stosie lądują puszki po napojach, na osobnym metal, na jeszcze innym rzeczy, na które nikt by nie zwrócił uwagi. Jedna z gorzowskich kociar właśnie zaczyna pracę. Ile ich jest? Tego nie wie nikt, bo nikt ich nie liczy, ani nie bardzo zwraca uwagę na ich pracę.

Karmić je trzeba

Inny nowomiejski zaułek. Do kolejnych kocich miseczek podchodzi starsza pani. Z dużej puszki wykłada kocie jedzenie, nalewa wody. Po chwili, jak za dotknięciem różdżki zbiegają się koty. Są trzy, typowe europejskie dachowce pręgowane, jak nazywa je znany gorzowski weterynarz Andrzej Lisowski. Każdy z nich ma własne imię. Kolejna gorzowska kociara - prosi żeby nazywać ją również panią Marią - opowiada o ich przygodach. O tym, jak jednego z ulubieńców cudem uratowała po zderzeniu z samochodem. A drugiego reanimowała, kiedy zły człowiek prawie zamęczył zwierzątko na śmierć. I tłumaczy, że przynosi im regularnie jedzenie i wodę, bo przecież karmić je trzeba. - Teraz latem, to one może i by sobie jakoś radę dały, ale zimą to już nie - mówi pani Maria 2. Oszczędnym ruchem ręki głaszcze ulubieńców i bezszelestnie odchodzi. Po chwili znikają także jej podopieczni. O ich obecności - zwierząt i człowieka świadczą tylko puste kocie miseczki.

Walka o przetrwanie.

Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać. - Lato to taki okres, że kotami nikt się nie przejmuje, bo ich nie widać. Drapieżniki, polują w nocy. Gorzej jest zimą, kiedy trzeba im zapewnić trochę ciepłego miejsca - tłumaczy kolejna gorzowska kociara, pani Aniela.

To właśnie ona od lat walczy zimą o to, aby czteronożni podopieczni mieli gdzie się schronić. To ona bije się o otwieranie okienek piwnicznych czy wpuszczanie czworonogów do klatek schodowych. I też jej nikt nie widzi, bo nie dyskutuje z nikim, tylko na własną rękę stara się pomóc ulubieńcom. Stara się nie wpadać w oko sąsiadom, bo jak sama mówi - Ludzie różni są. Jeden zrozumie, że kotom pomóc trzeba, pięciu innych nie, a ten szósty, to nawet kamieniem rzuci - tłumaczy. Miła starsza pani, bo wszystkie kociary, a przynajmniej te, co na Nowym Mieście działają, to miłe starsze panie, ma zawsze ze sobą malutki woreczek z suchą kocią karmą (rarytas, rzadko którą na to stać) i podrzuca malutkie smakołyczki ulubionym.

Zarabianie na koty

Pani Maria 1 ma stały szlak - kilka nowomiejskich podwórek, kilka innych miejsc, gdzie można znaleźć złom. - No przecież ja z tej nędznej emeryturki nie dam rady ich wyżywić. Sama muszę przeżyć i jeszcze tych sześć kotów nakarmić - tłumaczy. I dodaje, że na szlak poszukiwaczki surowców wtórnych rusza codziennie, bo dyscyplina życia jest potrzebna, aby wszystko trzymało się jakiegoś porządku. Ale dodaje też, że od czasu do czasu ktoś podrzuci jej puszkę z kocim jedzeniem albo da pieniądz na koty. - Ale tak, aby raczej sąsiedzi nie widzieli - dodaje.

Pani Maria 2 złomu nie zbiera, ale też zarabia na koty i ich jedzenie. - A to komuś dziecka popilnuję, a to mnie ktoś do gotowania wynajmie, bo ja dobra kucharka jestem. No i tak to się kręci - opowiada, choć trudno ją do rozmowy namówić.

Pani Aniela natomiast wcale nie chce mówić, skąd bierze pieniądze, aby swoich podopiecznych dokarmiać. - Moja sprawa i tyle - ucina rozmowę. Ale 10 zł na kocie puszki bierze bez słowa.

Na pytanie, dlaczego to robią, wszystkie mówią, że tak trzeba, bo zwierzaki bez nich nie przeżyją, i tylko Maria 1 dodaje, że bez kotków to jakoś trudno jej w życiu. Żadna nie używa słów górnolotnych, jak miłość, poświęcenie, obowiązek.

Są niewidoczne

Mieszkańcy Nowego Miasta czasami zauważają kociary, ale traktują je, jakby były niewidoczne. – Ot, nieszkodliwe fiksatki. Chcą karmić koty, niech karmią. Póki mnie to nie dotyczy, niech sobie będą - mówi jedna z mieszkanek Nowego Miasta. A inna przypomina, jak kilka lat temu z taką jedną "nawiedzoną ", jak określa jedną z gorzowskich kociar, stoczyła wojnę o zamykanie piwnicznych okienek, bo mróz od piwnicy szedł. - No i ona znalazła jakiś inny sposób, aby tym kotom pomagać. Teraz jakoś mi zniknęła z oczu, ale nadal te zwierzaki karmi, bo miski stale widać - opowiada.

Nikt się nie skarży

Zapytaliśmy w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej, czy kociary na Nowym Mieście to problem. - Jak na razie do mnie żadne skargi za ostatni czas na takie działania nie dotarły - mówi dyrektor ZGM Paweł Jakubowski. Przyznaje jednak, że od czasu do czasu, bardzo sporadycznie ktoś się poskarży, że kocie miseczki mu przeszkadzają. - Inna rzecz, że koty w takich miejscach, jak Nowe Miasto muszą być, bo inaczej byłby problem ze szczurami i myszami - dodaje dyrektor Jakubowski.

Podobnego zdania są i specjaliści zajmujący się deratyzacją. - Jakoś tak jest, że jak na podwórku są koty, to szczury omijają takie miejsca. No i choć te koty są karmione dodatkowo, to jednak nie zatracają instynktu łowieckiego. Nocami polują - mówi Jacek Kowal z dużej poznańskiej firmy deratyzacyjnej.

Kocie tropy literackie

Kociary i kotojady są głównymi bohaterami słynnej powieści "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator, za która autorka dostała Nagrodę Literacką Nike. Bohaterki i bohaterowie powieści dziejącej się w Wałbrzychu tworzą tajną armię pomagającą kotom i sobie nawzajem. W powieści dochodzi do strasznych wydarzeń, które udaje się odkryć dzięki kociarom właśnie.

Żadna z gorzowskich kociar słynnej powieści nie czytała. - Oj tam, jakieś bzdury. Kotom pomagać trzeba, bo one nam pomagają - mówi pani Maria 1 i znika w ciemności nocy.

O tym, że znów tu była, na jednym z nowomiejskich podwórek świadczy karma w miseczce i świeża woda. I tak jest już od wielu lat.

Renata Ochwat

echogorzowa.pl

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x