Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Trzeba walczyć o spokój w swoim domu

2014-09-14, Prosto z miasta

Środek nocy. W jednym z mieszkań w starej kamienicy trwa impreza. Muzykę słychać na całą ulicę.

medium_news_header_8757.jpg

Podjeżdża wezwanym przez sąsiadów radiowóz. – Musimy zadbać o własny spokój, bo jak my tego nie zrobimy, to nikt inny za nas tego nie zrobi – mówią udręczeni sąsiedzi.

Stały scenariusz powtarza się co jakiś czas. Jeden z sąsiadów urządza imprezę. Głośna muzyka, szemrane towarzystwo, tani alkohol, wrzaski i krzyki. Impreza trwa dłużej niż kilka godzin. Hałas staje się trudny do zniesienia. Wyczerpuje się cierpliwość sąsiadów.

Scenariusz drugi. Od jakiegoś czasu do dziwnego sąsiada schodzi się jeszcze bardziej dziwne towarzystwo. Domofony w kamienicy dzwonią o egzotycznych godzinach. Towarzystwo przynosi tani alkohol, klatka schodowa zamienia się w rynsztok. Coraz bardziej udręczeni sąsiedzi mają dość takiej sytuacji.

Jednym słowem cyrk

Takie scenariusze dość często się dzieją w kamienicach na Nowym Mieście, ale i nie tylko. – U nas cały cyrk zaczął się kilka miesięcy temu. Sąsiad nam nagle zwariował i się zaczęło. Najpierw było tylko głośne słuchanie muzyki. Potem to już był koncert rockowy. No i po malutku przestało dać się spokojnie żyć – mówi pan Andrzej, mieszkaniec starej kamienicy w okolicy Kwadratu (nikt z rozmówców nie zgodził się na podanie nazwiska, ze względu na upiornych sąsiadów właśnie – red.). I opowiada, jak to przez kilka dni z rzędu z mieszkania pod nim dochodziła dudniąca muzyka. – No spać się nie dało, ani normalnie żyć. Byłem u niego raz i drugi, ale sąsiad chyba nie bardzo kontaktował z rzeczywistością. Obiecywał, że muzykę ściszy, ale nic się nie działo – mówi pan Andrzej.

Podobny scenariusz dział się w kamienicy opodal. Tam nie tylko słuchano głośnej muzyki, ale jeszcze tani alkohol lał się strumieniem. – No schodziło się tu takie mocno szemrane towarzystwo. Dochodziło do jakichś bójek. No jednym słowem, zrobiło się mocno niebezpiecznie. Nawet zwrócić uwagę było strach, bo kto to wie, co kogo w klatce nocą może spotkać – mówi pani Anna z innej nowomiejskiej kamienicy.

Podobne historie przezywali także mieszkańcy jednego z bloków na osiedlu Staszica. – To było skaranie Boskie, co tu się wyprawiało. No zwyczajnie żyć się nie dało, kiedy ci ludzie zamienili dom w melinę. Strach było nos z domu wyściubić – opowiada starsza pani, która nawet imienia nie chce podać, bo mówi, że ci źli ludzie mogą tu jeszcze wrócić.

Policję trzeba wzywać

W kamienicy, w której mieszka pan Andrzej sąsiedzi wytrzymali tydzień głośnej muzyki i wulgarnych wrzasków. – Skoro nie pomogły dobre słowa, trzeba było wezwać policję – opowiada pan Andrzej. No i dodaje, że na jednej wizycie mundurowych się nie skończyło. – Na początku sąsiad został upomniany. Potem go policja zatrzymała, aż w końcu podczas kolejnej awantury doszło do ostateczności. Mundurowi poinformowali, że kierują sprawę do sądu, bo tak dalej być nie może. My zgodziliśmy się zaświadczyć – mówi pan Andrzej.

Podobnie zakończyło się w przypadku innych upiornych sąsiadów. – No niestety, musieliśmy wezwać policję, bo żadne dobre lub też groźne słowo nie poskutkowało – mówią inni, którzy stoczyli walkę o spokój.

Eksmisja i koniec

Administratorzy domów przyznają, że w takich sytuacjach najlepiej jest wezwać policję. Ale jak się okazuje, także i oni mają w rękawie parę możliwości zadziałania. – W przypadku, kiedy mamy do czynienia z najemcą lokalu, który jest uciążliwy, możemy wypowiedzieć umowę najmu lokalu. Zawsze też możemy wystąpić do sądu o orzeczenie eksmisji, ale to w przypadku, kiedy taki lokator zalega z czynszem – tłumaczy Paweł Jakubowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, administrator wielu starych kamienic w mieście.

Tłumaczy, że w przypadku orzeczenia eksmisji bez prawa do lokalu socjalnego, ZGM kieruje sprawę do zewnętrznej firmy, która zajmuje się egzekucją wyroku. – Wówczas taki lokator trafia do pomieszczenia zastępczego, które musi zagwarantować ta firma – tłumaczy Paweł Jakubowski. 

Dodaje jednak, że w przypadku eksmisji do lokalu socjalnego sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo tych zwyczajnie brakuje i rocznie tylko w zasobach ZGM dochodzi do około dziesięciu takich przenosin.

Opowiada też, że czasami zdarzają się sytuacje niestandardowe, kiedy życie lokatorom i sąsiadom zatruwają osoby chore psychicznie. – Mieliśmy taki przypadek w ubiegłym roku. Wtedy zawiadomiliśmy Gorzowskie Centrum Pomocy Rodzinie i pracownicy socjalni doprowadzili do sprawy o ubezwłasnowolnienie tego lokatora – mówi dyrektor ZGM. Przyznaje jednak, że takich spraw jest niezbyt dużo.

I radzi, że jak coś się złego dzieje, to należy wzywać policję i informować administrację. Bo sami lokatorzy ze strasznym sąsiadem sobie rady nie dadzą.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x