Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

W blasku lampek, z zapachem chryzantem i grosikiem dla żebraków

2014-10-29, Prosto z miasta

To jedyne takie święto, kiedy na groby bliskich jedziemy nawet na drugi koniec kraju.

medium_news_header_9301.jpg

Zwyczajowo przynosimy znicze, kwiaty. Cyganie czasem przychodzą z poczęstunkiem. Tylko późnym wieczorem między grobami przemykają pojedyncze postaci z flaszeczką w ręce. To nowa polska tradycja.

- U nas w rodzinie o groby bliskich się dba. Już na kilka dni przed 1 listopada zaczynamy generalne porządki – opowiada Magda Jasińska spotkana na cmentarzu komunalnym. Przyszła, aby postawić świeży kwiatek na grobie babci. Ale jak mówi, przekonała się, że wizyty na cmentarzu, to chyba kolejny polski zwyczaj, bo za granicą rzadko się takie obyczaje spotyka. I mówi, że jej rodzina stroi groby bardzo tradycyjnie, stawia doniczki z chryzantemami i lampki. – Raczej nie wyobrażam sobie, żeby na grobie babci stawiać jakieś grające kartki lub znicze, jak to teraz w modzie jest – mówi Magda.

Siła tradycji nami rządzi

Polacy najbardziej obchodzą dzień 1 listopada, czyli dzień Wszystkich Świętych. To zwyczajowo od lat dzień wolny od pracy. To w przeddzień oraz w samo święto po Polsce przemieszczają się wielkie rzesze ludzi. Każdy chce zdążyć na rodzinne groby.  Ruch jest także 2 listopada, czyli w dzień Zaduszek, faktyczny dzień poświęcony w katolickim kalendarzu naszym zmarłym. Jednak tradycja jest taka, że to właśnie 1 listopada obchodzony jest jako główne święto zmarłych.

- Ten fakt ten wynika przede wszystkim z tradycji religijnej, w tym konkretnym wymiarze, z tradycji kościoła katolickiego. Żywotność tego święta jest wynikiem dwóch elementów: po pierwsze wciąż obecnych, żywych tradycji celebracji religijnych (w ciągu najważniejszych świąt religijnych wszczepionych w kulturę ogólną) oraz inkluzywnego czyli włączającego charakteru katolicyzmu  -  tłumaczy dr Maciej j. Dudziak, kulturoznawca z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim. I dodaje, że katolicyzm w Polsce został osadzony na gruncie religii plemiennych , które wyznawały wielu bogów. – Właśnie w tamtych systemach kult zmarłych stanowił niezwykle istotny element całości krwioobiegu kulturowego. Reminiscencją owego synkretycznego celebrowania Dnia Wszystkich Świętych jest potoczna nazwa tego dnia „Święto Zmarłych” obok oficjalnej „Dzień Wszystkich Świętych”. Warto też pamiętać, że Papież Grzegorz III w 731 roku przeniósł tę uroczystość z 13 maja na dzień 1 listopada – mówi dr Dudziak. I dodaje, że rzeczywiście tak jest, iż święta zmarłych to najważniejsze w całym roku obrzędowym.

Grosik dać żebrakowi

Dawniej w Polsce obowiązywał swoisty rytuał obchodów Dnia Wszystkich Świętych. Ten pierwszy świętowano radośnie, pogodnie, księża celebrowali msze św. W białych szatach. Modlono się za wszystkich świętych, tych o których ludzie pamiętają oraz o tych których wspomnienie zagubiło się w mrokach ludzkiej wiedzy i pamięci.

Ważnym momentem obrzędu było wsparcie żebraków, ponieważ wierzono, że grosik ofiarowany żebrakowi, pospolicie wówczas zwanemu dziadem ma moc znaczną, bo wdzięczny dziad pomodli się szczególnie za dusze naszych zmarłych bliskich, ale i nas samych.

Na dawnych Kresach jeszcze do niedawna można było się spotkać z obrzędem zwanym dziadami, które opisał Adam Mickiewicz w „Dziadach” właśnie. Polegał on na uczcie żebraków i biedoty na samym cmentarzu lub w jego okolicach. A jadło i napitki dostarczali właśnie ci bogatsi, którym zależało na wiecznym zbawieniu.

Zresztą i w czasach obecnych można bardzo często przy cmentarnych bramach spotkać żebraków i żebraczki liczących na drobne. Ale jak twierdzą pracownicy socjalni, w Polsce problemu żebractwa być nie powinno, bo nie ma aż tak biednych, jak w czasach Mickiewicza i mu współczesnych. Ale dla tradycji grosik do żebraczej puszki wrzucić można.

Cygańskie obyczaje nadal żywe

Choć gorzowscy Romowie już od bardzo dawna nie praktykują ucztowania na grobach bliskich, to jednak są w Polsce takie miejsca, gdzie właśnie w Dniu Wszystkich Świętych lub Zaduszki można spotkać przy grobach bliskich z flaszeczką czegoś mocniejszego czy z jakimś jedzeniem. Tak obchodzi w Ciechocinku te dni Don Wasyl, przed laty mieszkaniec Gorzowa, dziś znany cygański artysta i jednocześnie animator festiwalu cygańskiego w Ciechocinku. Jak tłumaczy, nie widzi potrzeby odchodzenia od tradycji przodków, a skoro nikomu nie przeszkadza on i jego rodzina, to dlaczego nie celebrować tego dnia po swojemu.

Na gorzowskich nekropoliach, czynnym cmentarzu komunalnym i nieczynnym Cmentarzu Świętokrzyskim co prawda świętujących Cyganów nie widać, ale bogate rodzinne nagrobki, a zwłaszcza groby małych dzieci są dowodem tego, że Romowie lubili kiedyś poświętować i wylać kieliszek na groby bliskich.

Kirkut, ziemia, gdzie się nie chodzi

W tradycji judaistycznej nie ma obchodzenia dnia zmarłych. Pobożni Żydzi nie chodzą na cmentarze, nie stawiają kwiatów czy innych lampek. Na kirkut idą, kiedy przypada następny pogrzeb w rodzinie lub u przyjaciół. To wówczas kładą na macewach kamyczki na znak pamięci. Jak pisze rabin Simon Philip De Vries Mzn, cmentarze żydowskie są miejscami świętymi, gdzie obowiązuje nienaruszalność grobu, ale jednocześnie są miejscem nieczystym i dlatego przy każdym kirkucie obowiązkowo była studnia z miejscem do obmycia rąk.

Taka studnia zachowała się nawet do lat 50. Przy gorzowskim kirkucie na osiedlu Słonecznym. Do dziś natomiast stoi tam dom przedpogrzebowy, dziś używany do innych celów, ale w czasach, kiedy w Landsbergu funkcjonowała wspólnota żydowska, tam właśnie przygotowywano członków diaspory do ostatniej podróży.

Współczesne dziady

Choć na katolickich i nie tylko cmentarzach nie ma zwyczaju świętowania lub jakiegoś bajecznego obchodzenia tego dnia, to jednak od kilku lat daje się zauważyć nowy obyczaj. Wieczorami daje się zauważyć grupki ludzi, którzy obchodzą groby przyjaciół z butelką alkoholu i spełniają tam tradycyjny kusztyczek. – To był fantastyczny kumpel. Lubiliśmy się razem zabawić. Odszedł trochę za wcześnie, więc co roku tu przychodzimy i trochę jemu na grób wylejemy, a sami też po kieliszku wypijemy – opowiadają gorzowianie, którzy od kilu lat spełniają obrzęd współczesnych zmodyfikowanych dziadów. I dodają, że nie zachowują się wulgarnie, nie są napastliwi, nic nie niszczą, tylko w specyficzny sposób pamiętają o zmarłym przyjacielu.

- To też przejaw synkretyzmu kulturowego, który zaczyna się odnawiać, oczywiście w nieco innej formie. Bo przecież jadło i napitek nosiło się i nadal nosi na cmentarze w różnych kulturach, jak choćby w Ameryce Południowej. Nic złego się nie dzieje, jeśli tylko tacy ludzie nie szkodzą, nie przeszkadzają innym – mówi Justyna Zielińska, kulturoznawczyni po Uniwersytecie Gdańskim, która zajmuje się badaniem współczesnych zachowań nawiązujących świadomie lub też nie do dawnych obrzędów.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x