Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Polskie śluby w plenerze i szkockim rycie z kobzami w tle

2015-02-20, Prosto z miasta

- Nie było żadnego problemu ze ślubem w ogrodzie. Poza tym, że sami musieliśmy przygotować się do uroczystości – mówią Agata i Marcin, którzy ślubowali sobie w plenerze.

medium_news_header_10394.jpg
Fot. Wolne zasoby wikicommons, autor Jason Hutchens

A szefowa gorzowskiego USC tłumaczy, że udziela ślubu wszędzie, pod warunkiem, że w godnych warunkach.

- Agata nie chciała brać ślubu w urzędzie, marzyła jej się ceremonia w ogrodzie rodziców, który wygląda jak wypielęgnowany park. Mnie było w sumie obojętne, więc ceremonia była w ogrodzie. No i nie mieliśmy żadnych problemów, żeby przekonać urzędników do naszego pomysłu – opowiada Marcin. I dodaje, że Urząd Stanu Cywilnego sprawdził jedynie, czy miejsce do zaślubin jest przygotowane godnie. A para młoda trochę się przy tym dodatkowo napracowała.

Kilka razy w roku

Mirosława Winnicka, kierownik gorzowskiego Urzędu Stanu Cywilnego tłumaczy, że w Gorzowie nigdy nie było problemów z udzielaniem ślubów poza murami urzędu. – Oczywiście pod kilkoma warunkami. Pary musiały i muszą zapewnić godną tej chwili oprawę – zaznacza. Przez tę godną oprawę rozumie zadaszenie na chwilę udzielania ślubu. Jeśli to park, ogród, łąka czy jakakolwiek otwarta przestrzeń, to musi by namiot, bo a nuż w dniu zaślubin spadnie deszcz i wtedy co zrobić z ceremonią. W miejscu udzielania ślubu musi być nagłośnienie, tak, aby słowa urzędnika udzielającego ślub słyszeli wszyscy. – No i pary muszą zadbać o jakiś podest, swego rodzaju podwyższenie, aby było je widać. Jednym słowem, muszą dołożyć odrobinkę starań, aby oprawa była rzeczywiście godna – mówi Mirosława Winnicka. I dodaje, że na lekko ponad tysiąc ślubów rocznie do ceremonii poza urzędem dochodzi tylko kilka razy w roku.

Procedura jest jedna

Szefowa USC tłumaczy, że procedura przystąpienia do ślubu jest jedna. – Każda para, która chce się pobrać, zgłasza się do mnie i składa oświadczenie woli, że chce wziąć ślub. No i obie strony muszą zadeklarować, że nie ma do tego przeszkód prawnych. I wtedy ustalamy datę ślubu – mówi Mirosława Winnicka. I to jest właśnie ten moment, kiedy para decyduje, czy chce zaślubin w pałacyku przy ul. Kazimierza Wielkiego, czy też w zupełnie innym miejscu. – Tłumaczę wówczas zasady i na kilka dni przed ceremonią sprawdzam, czy nasze ustalenia zostały dotrzymane – mówi Mirosława Winnicka. I opowiada, jak pewna para chciała wziąć ślub w przystani wioślarskiej. – No i pan młody tłumaczył mi, że tam jest taki parking, i tam można. I można było, ale po wcześniejszym odpowiednim przygotowaniu tego miejsca, bo akurat ślub wymaga godnej oprawy – zaznacza szefowa USC.

W restauracji lub w szkockim stroju

Wśród kilku ślubów, jakie odbyły się w ubiegłym roku poza murami urzędu, Mirosława Winnicka wspomina jeden, do którego doszło w restauracji Pintal. – Para młoda zadbała o każdy szczegół. Był czerwony dywan, w sali, gdzie udzielałam ślubu, była stosowna dekoracja. Dla gości były przygotowane krzesełka. Co więcej, sala ta była oddzielona od bankietowej, bo przecież nie chodzi o to, abym ja udzielała ślubu, a tu goście zerkali na setkę wódki i śledzia na stołach – mówi Mirosława Winnicka.

Drugim ślubem, który szefowa USC wspomina ze względu na oryginalność, był ślub w szkockim rycie. Pan młody wystąpił w kilcie, grał kobziarz. Panna młoda zjawiła się po chwili, a jej przyszły mąż wcześniej jej nie widział w stroju ślubnym.

W amerykańskim stylu

- Każdy, kto chce mieć oryginalny ślub, może go mieć, ale musi o to sam zadbać – mówi Mirosława Winnicka. I opowiada, że często jej się zdarza, iż młodzi chcą mieć taki ślub, jak w amerykańskich komediach romantycznych. Tyle tylko, że ze zdumieniem słyszą, iż urząd nie zajmuje się organizacją takich ceremonii, tylko wyspecjalizowane agencje ślubne. – I dlatego większość ceremonii odbywa się w urzędzie. Co więcej, czasami sama podpowiadam, że może by tak przy naszej fontannie, ale jednak nie. Podobnie, jak i z dodawaniem słów od siebie w trakcie ceremonii. Tylko nieliczne pary się na to decydują. No bo trzeba się do tego przygotować – mówi Mirosława Winnicka.

Teraz za opłatą

Do tej pory za ceremonię poza murami urzędu nie płaciło się dodatkowych pieniędzy. Od 1 marca zmieniają się przepisy dotyczące zawierania ślubów. Z definicji nowej ustawy ginie bowiem warunek „z uzasadnionych przyczyn”, który i tak nie był respektowany w gorzowskim Urzędzie Stanu Cywilnego, pojawia się natomiast zapis o dodatkowej opłacie za taką ceremonię. Ustawodawca wysokość opłaty za ceremonię poza urzędem scedował na poszczególne gminy, i tak w przypadku Gorzowa pary, które zechcą powiedzieć sakramentalne „tak” poza murami pałacyku przy ul. Kazimierza Wielkiego zapłacą dodatkowo 1000 zł ustawowej opłaty. Wszystkie inne ustalenia, czyli konieczność zapewnienia godnej oprawy tej ceremonii, pozostają bez zmian.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x