2015-06-18, Prosto z miasta
Od 12 do 15 czerwca Szczecin stał się żeglarską stolicą Europy.
Już od czwartku 11 czerwca władze miasta z towarzyszeniem orkiestr dętych witały cumujące w okolicach Wałów Chrobrego i Łasztowni żaglowce z wielu stron świata.
Wszystkie parkingi w centrum były szczelnie pozastawiane samochodami o numerach rejestracyjnych nie tylko z całej Polski. Statki można było zwiedzać i do trapów ustawiały się długie kolejki. Szczególnie trudno było dostać się na pokład największego szkolnego żaglowca świata, rosyjskiego Siedowa. Oblegane były polskie: Dar Młodzieży, Fryderyk Chopin, Kapitan Borchardt, Dar Pomorza i Generał Zaruski. Tłumy zasłaniały zacumowanego obok okrętu klasy ORP Lublin podwodnego Sępa. Ponadto Baltic Beauty i Mercedes odbywały rejsy. Na pokładzie tego ostatniego czytano prozę Josepha Conrada.
Finał regaty Baltic Tall Ships przyciągnął do portu większość najznamienitszych jednostek żaglowych z całej Europy. Imprezy towarzyszące odbywały się w wielu miejscach Szczecina. Muzyki można było słuchać do woli przy scenie na Wałach Chrobrego i nieco mniejszej, szantowej na Łasztowni. Filharmonicy występowali również na Cmentarzu Centralnym. W mieście trwał prawdziwy morski karnawał. Restauratorzy i hotelarze zacierali ręce, a sprzedawcy z Jarmarku Pod Żaglami skrzętnie liczyli pieniądze. Już za niecałe dwa lata odbędzie się w Szczecinie znacznie większa impreza: Tall Ship Races 2017. Miasto organizując jej edycję w 2007 roku zdało egzamin i cieszy się doskonałą opinią na całym świecie.
Wśród uwijających się jak w ukropie statków wycieczkowych była gorzowska Joanna. Ze względu na zaniedbany szlak żeglugowy do Gorzowa statek zapewne pozostanie w Szczecinie. Nam pozostaje jedynie zazdrościć województwu zachodniopomorskiemu. Jak mówił prezydent Szczecina, Piotr Krzystek, miasto i województwo stało się dla wodniaków bardziej atrakcyjne niż Mazury. Sprawiły to niezwykle ciekawe szlaki wodne i doskonale działające mariny. Nie chodzi tylko o morze i Zalew Szczeciński. Okolice miasta i jezioro Dąbie oferują niespotykane nigdzie indziej, może poza okolicami Gorzowa, atrakcje. Można oglądać orły, stare budowle wodne, cieszyć się spokojem i przyrodą, a noc spędzić w wygodnej marinie.
Robiło się trochę przykro, gdy zdało się sobie sprawę z tego, że gorzowska Kuna miałaby problem z dotarciem do Szczecina ze względu na zanurzenie wynoszące około 1, 4 m. Szkoda, bo byłaby ozdoba towarzyszącemu regatom zlotu oldtimerów. Pozytywne uczucie zazdrości wzbudzali emisariusze z Bydgoszczy zapraszający na Festiwal Wodny, który odbywać się będzie równolegle z Dniami Gorzowa. Kapitanem festiwalu będzie Aleksander Doba, a atrakcji przewidziano co niemiara. Obok występów gwiazd będą regaty kajakowe i wioślarskie, parada statków na Brdzie, inauguracja rejsu żaglowo – motorowego, wyścig smoczych łodzi, wyścig butelkowy, wieczór szant itd. Program jest bardzo napięty.
Dawno temu, gdzieś w latach siedemdziesiątych koledzy z gorzowskiego jacht klubu Budowlani wracali wodą z mazurskich rejsów właśnie przez Bydgoszcz. Zawijali do przystani w miastach leżących przy noteckim szlaku. Może warto byłoby odtworzyć te tradycje. Pokazać, że Gorzów naprawdę leży nad Wartą i festiwal wodny jest w naszym mieście jak najbardziej na miejscu..
Ryszard Romanowski
Ma swoją ulicę w naszym mieście, jego imię nosi Muzeum Lubuskie w Gorzowie.