Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Uciekając przed bombami przyjechali do Gorzowa

2015-07-15, Prosto z miasta

Ze łzami w oczach pani Wanda Korecka wraz z mężem Włodzimierzem odebrali od prezydenta Jacka Wójcickiego klucze do 34-metrowego mieszkania w centrum miasta. Były to jednak łzy szczęścia.

medium_news_header_11893.jpg

- Mam nadzieję, że Gorzów będzie dobrym i spokojnym miejscem do życia i chcemy tym krokiem pokazać solidarność z rodakami, którzy znaleźli się w trudnym momencie życiowym nie z własnej winy – powiedział prezydent Jacek Wójcicki.

Żyli w ciągłym strachu

Pani Wanda wraz z mężem w styczniu uciekli z Doniecka. Mieli już dość wojny toczącej się pod oknami ich domu oraz blokady miasta. Żeby wyjechać lub wjechać do niego trzeba korzystać tylko z samochodów lub autobusów. Wszędzie są punkty kontrolne i bywa, że na jego przekroczenie trzeba czekać dobę lub dwie. Jak tylko usłyszeli, że polski rząd wysyła samoloty po Polaków mieszkających w strefie działań wojennych nie zastanawiali się ani chwili.

- Przed wojną moi rodzice mieszkali na wschodzie Polski, dzisiaj są to tereny pogranicza białorusko-litewskiego – opowiada pani Wanda. – Potem zostali wywiezieni na Syberię, a po wojnie był to już ZSRR i wtedy ja się urodziłam. Po studiach zamieszkałam na Kamczatce, później był Donieck i zapewne z mężem dożylibyśmy swoich dni w tym miejscu, gdyby nie wojna. W Doniecku są dzielnice, gdzie jest w miarę spokojnie, ale są też, gdzie ciągle coś się niebezpiecznego dzieje. I my właśnie w takiej dzielnicy mieszkaliśmy. Wokół co chwilę były wybuchy, strzały. Żyliśmy w ciągłym strachu – dodaje.

Pani Wanda nie jest w stanie dzisiaj stwierdzić, czy jeszcze kiedykolwiek wróci z mężem do Doniecka. Nie wie po prostu, czy będzie miała do czego, choć tam pozostali ich dwaj synowie ze swoimi rodzinami. - Władysław i Stanisław. Ten pierwszy ma 37, drugi 43 lata. Jeden z nich chciał również wyjechać, ale na razie nic z tego nie wyszło. Rodzice mają nadzieję, że może później opuszczą oni Donbas i znajdą się w bezpiecznym miejscu.

Lekarze na emeryturze

Po przylocie do Polski państwo Koreccy znaleźli się w ośrodku w Rybakach, gdzie spędzili pół roku. To tam otrzymali propozycję osiedlenia się w Gorzowie.

- Powiedziano nam, że jest to najpiękniejsze i niedrogie miasto, do jakiego możemy trafić. I rzeczywiście, jak je zobaczyliśmy od razu nam się spodobało. Jest takie czyste, słoneczne i zielone. Bardzo ładny jest bulwar, widzieliśmy filharmonię. Zresztą córka jednego z naszych znajomych z Doniecka miała kiedyś okazję występować w gorzowskiej filharmonii i opowiadała nam, że bardzo jej się podobała. A teraz my mieszkamy w pobliżu tego obiektu.  Zapewniono nas też, że w Gorzowie uzyskamy wszechstronną pomoc. Obydwoje z mężem jesteśmy lekarzami na emeryturze, ale żeby otrzymywać w Polsce najniższą emeryturę musimy przepracować tu przynajmniej rok. U siebie dostawaliśmy w przeliczeniu na polskie po około 200 złotych i to z ledwością starczało nam na życie, bo teraz tam wszystko szybko drożeje. Do zawodu jednak nie wrócimy, bo procedura nostryfikowania dyplomów jest zbyt długa i skomplikowana – wyjaśnia i nie kryje, że chciałaby teraz zrobić coś pożytecznego dla Gorzowa, żeby choć w małym stopniu odwdzięczyć się za pomoc.

Miasto wyremontowało, darczyńcy wyposażyli

Małżeństwo z Doniecka przyznaje, że nie spodziewało się aż tak ciepłego przyjęcia ze strony gorzowian. Na każdym kroku spotykają oni ludzi o ciepłych i dużych sercach. Zdają sobie jednak sprawę, że czeka ich trudny proces aklimatyzacyjny. Dotyczy to zwłaszcza pana Włodzimierza, który dopiero zacznie uczyć się języka polskiego. Pani Wanda bardzo dobrze mówi w ojczystym języku swoich rodziców, nawet nie wyczuwa się u niej ostrego akcentu wschodniego. Póki nie staną na nogi, dalej mogą liczyć na pomoc ze strony Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie. Będą otrzymywać zasiłek oraz dofinansowanie do czynszu czy innych opłat.

Państwo Koreccy otrzymali mieszkanie z zasobów komunalnych z centralnym ogrzewaniem, w pełni wyremontowane i wyposażone. Pani Wanda nie kryła zaskoczenia. Była przekonana, że będą musieli we własnym zakresie zrobić remont, nie mówiąc już o zakupieniu podstawowych mebli czy sprzętu AGD.

- Nie chcieliśmy pozostawiać ich z kłopotem, bo remont kosztuje, a wiadomo, że w tej chwili są bez pracy i emerytury – tłumaczy Paweł Jakubowski, dyrektor ZGM. – Remont wzięliśmy na siebie, trwał on trzy tygodnie, natomiast wyposażenie to inicjatywa lokalnych firm i ludzi dobrej woli. Lokum jest przytulne i mam nadzieję, że państwo Koreccy będą dobrze w nim się czuli – dodaje.

Jeszcze przed wejściem do swojego już mieszkania nasi goście, a teraz współmieszkańcy otrzymali masę upominków, w tym obraz z widokiem na Wartę od Roberta Surowca, przewodniczącego rady miasta.

- My tu w Gorzowie żyjemy sobie w spokoju, ale są ludzie, którzy z różnych powodów nie mają tego spokoju. Dlatego cieszę się, że jako miasto mogliśmy pomóc choć jednej rodzinie i pokazać, że Gorzów może być dla przystanią – twierdził.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x