2012-05-14, Prosto z miasta
Rozpętała się nie tylko medialna burza wokół tego, co wydarzyło się na gorzowskim stadionie im. Edwarda Jancarza podczas meczu Stali z Falubazem.
Chodzi o tragiczną śmierć Lee Richardsona i sposób jej uczczenia, a raczej braku stosownego zachowania tych wszystkich, którzy winni zachować się godnie przynajmniej w takiej chwili.
W jaki sposób żużlowcy najlepiej mogą uczcić pamięć zmarłego kolegi ? Oczywiście ścigając się na torze z myślą o Nim, pamiętając o Nim. Teraz i w przyszłości. Przecież ku czci wielu tych, którzy odeszli w różnych okolicznościach, organizowane są turnieje, memoriały i tak powinno być. I decyzja na gorzowskim stadionie należała przede wszystkim do zawodników. Inna sprawa, czy w tym momencie mieli dość siły, byli w stanie skoncentrować się na ściganiu i uniknąć kolejnych tragedii? I tu też decyzja należała do nich. W takiej sytuacji, podobnie jak w walce na torze, najważniejsze są odruchy i spontaniczne zachowania. I sędzia powinien im w tym pomóc.
Tutaj jednak zwyciężyła zimna kalkulacja i hipokryzja, a śmierć była jedynie narzędziem, co widziała cała Polska. Byliśmy świadkami żenującego spektaklu, w którym brali udział niemal wszyscy obecni na stadionie. I to jest najbardziej smutne, przykre…
Na wysokości zadania nie stanęli także komentatorzy Telewizji Polskiej, którzy w geście protestu przeciwko decyzji o kontynuowaniu meczu, po ósmym biegu, odmówili dalszego komentarza i zamilkli. Rozumiem Krzysztofa Cegielskiego, którego przecież los srodze doświadczył na torze. Miał prawo osobiście i głęboko przeżyć tragedię, i zwyczajnie wyjść z roli. Absolutnie jednak nie rozumiem zachowania Rafała Darżynkiewicza, który jak na profesjonalistę przystało, mimo swych osobistych odczuć i przekonań powinien do końca wytrwać na stanowisku komentatora. Chociażby po to, by próbować objaśnić co się tam dzieje, dlaczego tak się dzieje… Po co w takim razie kontynuowano transmisję ? Ku uciesze gawiedzi?! Czy może jednak także z czystej kalkulacji i wyrachowania?
Tak czy inaczej, doszło do skandalu, ale każdy widzi go inaczej i nikt się nie przyzna, że najmniej liczy się tu sport, żużel i żużlowcy. Nawet w obliczu śmierci. Byłoby to przecież nieludzkie…
Jan Delijewski
Ma swoją ulicę w naszym mieście, jego imię nosi Muzeum Lubuskie w Gorzowie.