Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Komu bije dzwon w mieście średniej wielkości?

2012-07-31, Prosto z miasta

medium_news_header_1033.jpg

Gorzów przeżywa trudne chwile, bo panujący od kilkunastu lat prezydent Tadeusz Jędrzejczak, w powszechnej już opinii, wypalił się niemal do cna i niczego właściwie nie kreuje. Broni jedynie swojej godności i wolności oraz administruje od niechcenia miastem, które powoli dryfuje, jak te śmieci niesione leniwym nurtem Warty. Od czasu do czasu rzuci jakiś pomysł, jak ten ze szpitalem powiatowym, który z realną rzeczywistością, czyli możliwościami i potrzebami, ma niewiele wspólnego. Czasami także, sprowokowany, nie przebierając w słowach, wyraża dosadnie opinie o swoich adwersarzach i różnych pomysłach. A wszystko to ma nam przypominać, że jest w dobrej formie.
Tymczasem w zaciszu gabinetów miejscowych liderów różnych partii, stowarzyszeń i koterii politycznych dalej trwają rozmowy i dyskusje, nie o problemach i perspektywach miasta, ale o tym co, kiedy, gdzie, kogo, jak … Czyli o perspektywie zmian  politycznych, personalnych roszadach, ewentualnych sojuszach i aliansach. Głównie jednak o politycznym marketingu i polityce kadrowej, będącej przywilejem i atrybutem władzy. Tak podzielonych i skłóconych polityków, w naszym kochanym mieście średniej przecież wielkości, jeszcze  nie było. A wszystko przez to, że wcześniej gremialnie przegrali na poziomie województwa, co przegrać mogli i teraz z konieczności skupili się na mieście, gdzie prezydent odchodzi ze stanowiska i odejść nie może. I to ich intryguje, męczy i podnieca.
Wystarczy popatrzeć na wiodącą siłę. W Platformie Obywatelskiej, na różnych jej poziomach, nie tylko rywalizują ze sobą, ale wręcz nawzajem się podgryzają i po cichu zwalczają, zapewne ku uciesze Bożenny Bukiewicz, której dzięki temu łatwiej dzielić, rządzić i umacniać swoja pozycję. Tym łatwiej, że jej zaufany - przeflancowany do Gorzowa - Tomasz Możejko dwoi się i troi, „wzmacniając od środka lokalne struktury”, jak mówi nie bez złośliwości  jeden z jego partyjnych kolegów.
Henryk Maciej Woźniak został skutecznie wyautowany. Jego miejsce, jako samodzielny byt polityczny, zajął wojewoda Marcin Jabłoński, który jawi się jako apolityczny urzędnik państwowy, trzymający się z dala od wszelakich politycznych i partyjnych działań. Wiadomo tylko jedynie, że z partyjnymi liderami w regionie najwyraźniej mu nie po drodze. Z kolei jego poprzedniczka, Helena Hatka, na tyle głęboko wczuła się w rolę senatora, że platformie właściwie odpłynęła. I nie wiadomo tylko gdzie, dlaczego i z jakim skutkiem ? Wyciszył się i przynajmniej medialnie przestał funkcjonować w ostatnich tygodniach poseł Witold Pahl. I tylko on sam chyba wie co mu w duszy gra. Wiadomo za to o co gra poseł Krystyna Sibińska, dopingowana i popychana przez słynną już grupę po wezwaniem „3S”, której skład jest liczniejszy i mocniejszych niż się niektórym wydaje. Bo i posad do wzięcia w ratuszu jest całkiem sporo…
Wcale nie lepiej dzieje się SLD, gdzie po zejściu z głównej  sceny byłego posła Jana Kochanowskiego, nie wiadomo  już kto jest kto i z kim trzyma. Za to wiadomo  na pewno, że rękę na gorzowskim lewicowym pulsie trzyma i to coraz mocniej poseł Bogusław Wontor. I rozgrywa wszystko tutaj po swojemu, jak na partyjnego lidera z Zielonej Góry przystało. Bo i gorzowskiego lidera w naszym mieście już nie ma. Zresztą, jak ma być, skoro w Gorzowie lewicy, jako jednolitej formacji, także już chyba nie ma.  Jedni mają pretensje, że SLD stało „Nadzieją dla Gorzowa”. Drudzy się żalą się, iż  „Tylko Gorzów” przesłania SLD. Jeszcze inni zaś idą swoją drogą, którą nie wszyscy w partyjnych kręgach znają . Zapewne wszystko da się jakoś wytłumaczyć i pogodzić. Tylko kto to zrozumie?
Na tym tle gorzowski PiS, czyli koła dwa, prezentują się od pewnego czasu niemal jak monolit, z wyraźną liderką w osobie posłanki Elżbiety Rafalskiej. Psuje nieco te zwarte szyki radny Marek Surmacz, który często bez uzgodnienia wychodzi przed szereg i  skarży, donosi oraz pohukuje. Tak się czasami rozpędza, że nawet daje się wykorzystywać politycznym nieprzyjaciołom w ich wewnątrzpartyjnych rozgrywkach. I gdzieś po drodze gubi szczere racje, argumenty i cele. Chociaż osobisty cel ma jeden –  chciałby najbardziej w całym PiS-ie zostać prezydentem miasta Gorzowa.
Nie ukrywa też tego celu, wręcz  wprost o nim mówi, przy całej tej swojej dworskiej asekuracji, Jacek Bachalski, któremu nudno zrobiło się w biznesie i koniecznie chciałby się sprawdzić jako pan na miejskim ratuszu. Zaczął mocno i z impetem, od powołania stowarzyszenia „Tylko Gorzów”, do którego przekonał – pochodzących z różnych stron - nawet ciekawych ludzi. Jednak im więcej wody  w Warcie upływa, tym bardziej towarzystwo mu się rozpływa a szkic do programu zwyczajnie rozmywa. Jeszcze trochę, a w stowarzyszeniu „Tylko Gorzów” ostanie się tylko Jacek Bachalski i  może ktoś jeszcze, bardzo zdeterminowany, bez alternatywy.
O samotnych wilkach, nawet tych w czepku urodzonych, nie ma co już nawet wspominać.
No, ale co z tym Gorzowem? Przecież to miasto powinno być przed wszystkim na pierwszym planie.  Władza może być tylko narzędziem do realizacji partyjnych i bezpartyjnych  programów, celów i zadań. Nigdy celem samym w sobie. Dla dobra publicznego.
Jan Delijewski

 


 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x