Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Kiedy nie dba się o spuściznę

2013-04-02, Prosto z miasta

Stare się wali, bo nikomu nie jest potrzebne. Pofabrykanckie wille, była landsberska restauracja, dawny ratusz z ozdobnym kartuszem – to tylko niektóre z budynków, które niszczeją, bo nie ma woli w mieście, aby o nie zadbać.

medium_news_header_3304.jpg

W ostatnim czasie drgnęło, jeśli chodzi o willę Jaehnego, czyli dawne policyjne dołki przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Urząd Miasta rozpoczyna na nowo procedurę umieszczenia tam Miejskiego Ośrodka Sztuki. Trzeba przypomnieć, że pomysł ten nie jest nowy. Pojawił się kilka lat temu. Urząd Miasta zlecił nawet opracowanie koncepcji pracowni architektonicznej braci Pawła i Jacka Sierakowskich.

W szklanym kubiku

Powstał wówczas projekt oszklenia całości, umieszczenia willi w szklanym kubiku, dodatkowo w tym kubiku miasto chciało dobudować galerię i salę kinową, a przez patio miał płynąc sztuczny potok.. Awangardowy pomysł zablokował jednak konserwator zabytków.

- Takie oszklenie przyniesie tylko szkodę budynkowi. Zacznie się proces jego niszczenia. Ponadto szklany kubik sprawi, że willa stanie się niewidoczna – mówił wówczas Błażej Skaziński, szef gorzowskiej delegatury Urzędu Ochrony Zabytków. I raczej zdania nie zmienił. Jednak magistrat znów ma ten sam plan. Jak się nie powiedzie, zacznie się procedura sprzedaży. Ale tu też trzeba zauważyć, że miasto próbuje akurat ten budynek sprzedać już od kilku lat i bez żadnego powodzenia. Obecnie willę zabezpieczono paździeżowymi łatami w przyziemiu i ustawiono techniczny, z cienkiego drutu płot.

Ratowanie po sąsiedzku

Drgnęło też jeśli chodzi o willę Lehmannów, czyli byłą siedzibę główną biblioteki wojewódzkiej przy ul. Sikorskiego 107. Jakiś czas temu biblioteka dostała od ministra kultury dotację w wysokości 500 tys. zł na część remontu, Potrzeby jednak są znacznie większe. Potrzeba około 3 mln zł, aby budynek przywrócić do świetności. Warto przypomnieć, że wnętrza – utrzymane w jednolitym stylu – są dziełem gorzowskiego artysty Juliusza Piechockiego. Obecnie utrzymywana tam jest tzw. temperatura techniczna, aby budowla nie niszczała dalej. Konieczny jest jednak szybki remont dachu i przyziemia. Dyrekcja książnicy stara się na różne sposoby zyskiwać pieniądze na niezbędny remont. W przyszłości mieścić się tam ma muzeum starej książki. Jednak na dziś trudno jest powiedzieć, kiedy ewentualnie restauracja się zacznie.

Ratusz się wali

Magistrat nie zajął także stanowiska w sprawie dawnego landsberskiego Ratusza, który już od wielu lat stoi w zapomnieniu. Od lat władze miasta chcą go sprzedać, jednak cały czas bezskutecznie. – To skandal jest, że taki budynek niszczeje – mówią gorzowscy regionaliści, których serce ściska na widok tego akurat budynku. Po II wojnie światowej ten budynek pełnił najróżniejsze funkcje. Ostatnio był w gestii policji. Jednak po przeprowadzce mundurowych na ul. Wyszyńskiego, budynek stoi w zapomnieniu. Przecieka dach, niszczeje oryginalna, jedyna w swoim rodzaju sala Rady Miasta utrzymana w jednolicie modernistycznym stylu. Tylko nielicznym było też dane zobaczenie pięknej mozaiki z kartuszowym herbem miasta, który zresztą znajduje się na wszystkich liczących się wydawnictwach miejskich. Miasto nawet wobec tego drobiazgu nie ma żadnego planu.

Magistrat też nie chce się wypowiadać, co dalej z obecną siedzibą Miejskiego Centrum Kultury przy ul. Drzymały. To dawna landsberska restauracja, którą można znaleźć na różnych pocztówkach. – To jeden z przykładów, kiedy nie dba się o spuściznę po dawnych czasach – komentuje gorzovianista Robert Piotrowski.

Kilka tygodni temu wiceprezydent Alina Nowak w oficjalnym wywiadzie oznajmiła, że stan budynku jest na tyle katastrofalny, iż magistarat nie myśli o jego remoncie. Od ponad roku zamknięty jest klub Magnat na parterze budynku, główna sala dopuszczona jest do użytku warunkowo – czyli tylko dla połowy publiczności, co daje liczbę około 200 widzów. Nie można korzystać z sali prób, bo straż pożarna wykluczyła użytkowanie schodów doń wiodących – schodów, które w tym budynku są od chwili jego powstania.

Coś się wymyśli

- Tak chyba najlepiej określić politykę magistratu, jeśli chodzi o stare budynki, w tym i o obecną siedzibę Grodzkiego Domu Kultury przy ul. Wał Okrężny – mówią gorzovianiści. To jedna z najpiękniejszych pofabrykanckich willi w mieście. Wybudował ją światły fabrykant Hermann Paucksch w 1875 roku. To przepiękny budynek w eklektycznym stylu z zachowaną salą muzyczną z zachwycającym kasetonowym sufitem. Budowlę otacza park, obok stoi kordegarda wykorzystywana przez klub modelarzy. Willa jest w nie najlepszej kondycji, wymaga kapitalnego remontu a najbardziej palącym problemem jest zawilgocenie.

Zgodnie z wcielaną obecnie restrukturyzacją funkcjonowania gorzowskiej kultury GDK przeznaczony jest do likwidacji. I choć mówi się o tym od półtora roku, miasto nie wydało oficjalnego komunikatu, co dalej z budynkiem, wpisanym zresztą 10 listopada 1976 roku do rejestru zabytków.

Nie wiadomo także, co stanie się z obecną siedzibą Miejskiego Ośrodka Sztuki przy ul. Pomorskiej. Perła modernizmu, z wnętrzami utrzymanymi w jednolitym stylu z czasów lat 70. minionego wieku cały czas czeka na remont. Zachwycający artystów z Polski i nie tylko budynek od lat czeka na poprawę swego losu.

Takich jest więcej

Walących się, niszczejących i pozostawionych samym sobie budynków świadczących o niegdysiejszej świetności miasta nad Wartą, nazywanym zresztą przed II wojną światową perełką Brandenburgii jest więcej.

Warto choćby wymienić stare kamienice przy ul. Drzymały – jeszcze do niedawna siedziby miejskich wydziałów. Magistrat przeznaczył je do wyburzenia, ale i na to potrzeba pieniędzy. Podobny los czeka stare, opustoszałe budynki przy ul. Wał Okrężny, w planach miejsce pod nową siedzibę Urzędu Miasta, też mają być wyburzone. Skończyło się wyburzanie części budynków w starym zespole szpitalnym przy ul. Warszawskiej. Obecnie trwa porządkowanie gruzowiska.

- Szkoda tego wszystkiego, to spuścizna historyczna, tkanka tego miasta. Myślę, że tak nie wolno postępować – mówi jeden z gorzowskich historyków. Podobnie jak on myśli większość mieszkańców.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x