Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Mieszkają u nas szczęśliwi Cyganie

2013-04-05, Prosto z miasta

Romowie, wyrazista mniejszość narodowa obchodzi 8 kwietnia swoje narodowe święto, a właściwie święto całej nacji.

medium_news_header_3339.jpg

To właśnie tego dnia przypada bowiem Światowy Dzień Romów.

Pierwsze tabory na Ziemi Lubuskiej, czyli ziemiach zyskanych po II wojnie światowej, zatrzymały się już na przełomie 1945- 46 roku. Także i w Gorzowie. Cyganie pobyli tu trochę i pojechali szukać szczęścia dalej. Ale jednak coś ich ciągnęło, zwłaszcza z taboru Wajsów, Dębickich i Krzyżanowskich, że jednak znów wrócili do Gorzowa. Było to na początku lat 50. minionego wieku. Zamieszkali najpierw w kamienicy przy ul. Młyńskiej. Warunki były dość prymitywne, ale wyjścia nie mieli.

Przymusowe osiedlenie

Właśnie w tym czasie władze państwowe zaczęły Cyganów przymusowo osiedlać. W 1952 r. wyszło oficjalne rozporządzenie o osiedlaniu Romów. I jak mówi Edward Dębicki, Cygan, szef Cygańskiego Teatru Muzycznego Terno, były to straszne chwile dla Romów, zwłaszcza tych starszych wiekiem. Dla niego osobiście to był dobry moment, bo poszedł do szkoły muzycznej, do klasy akordeonu.

Cyganie cały czas mieli nadzieję, że pomysł z osiedleniem jakoś władzy przejdzie i znów będą mogli ruszyć na szlaki. Tak się jednak nie stało i w 1964 r. zaczęły się ostateczne osiedlenia, nawet od groźbą kary. To był okropny moment dla Romów, którzy zwyczajnie nie byli przyzwyczajeni do mieszkania w stałych budynkach. Jak piszą cyganolodzy, próby osiedlenia ich napotykały na sprzeciw między innymi z powodu zwyczajowego prawa, które zabraniało mieszkać w blokach z piętrami. Jak tłumaczono – nie może być tak, że Cygan mężczyzna będzie siedział pod spódnicą kobiety. Ale żadna władza argumentów zwyczajowych nie słuchała, i Romowie zaczęli mieszkać w miastach i miasteczkach, jak Polska długa i szeroka.

Od początku zarabiali tak, jak umieli. Stale usiłowali handlować końmi, pobielali czy też cynowali garnki i patelnie. Kobiety wróżyły. Jak tłumaczy Lech Bończuk, przyjaciel Cyganów i jednocześnie znawca obyczaju, starali się żyć po swojemu. Asymilowali się na tyle, ile było trzeba. Między sobą mówili i mówią po cygańsku. Z sąsiadami się nie wadzą, ale też i nie za bardzo przyjaźnią.

Koło jako symbol wozu i nie tylko

Romowie rozsiani się po całym świecie. I właściwie nigdy nie myśleli o jakiejś wspólnocie narodowej, a to z kilku powodów. Od wieków w wędrówce, od zawsze mówili prawie tym samym językiem. Dopiero w 1978 r. Cyganie całego świata powołali Internationa Romani Union, czyli Światową Radę Cyganów, która zaczęła walczyć o ich prawa i przywileje. Pierwszym prezydentem został Rajko Diurić, a wiceprezydentem Stanisław Stankiewicz z Białegostoku. I jak dowodzi tarnowski cyganolog Adam Batrosz, była to historyczna dla całej nacji chwila.

No i w końcu w 1990 r. na IV Kongresie Romani Union, który odbył się pod patronatem UNESCO w Jadwisinie koło Serocka Cyganie przyjęli także wspólną dla wszystkich flagę. Składa się ona z dwóch pasów – dolny zielonego koloru, górny niebieskiego. A po środku umieszczone jest czerwone koło. Zielony pas symbolizuje ziemię, niebieski niebo – czyli dwa ważne dla Romów symbole. A koło jest znakiem cygańskiego wozu, oraz czakramu – miejsca siły i mocy i świadectwem tego, że Romowie pochodzą z Indii.

Wybitni też tu są

Wśród romskiej społeczności w Gorzowie jest kilka nietuzinkowych postaci. Nikomu raczej nie trzeba przedstawiać Edwarda Dębickiego – wybitnego twórcy romskiego, który od 1955 roku prowadzi zespół Terno, dziś Cygański Teatr Muzyczny. I aż trudno uwierzyć, że on sam ma 78 lat. Honorowy Obywatel Gorzowa, jeden z nielicznych polskich artystów nagrodzony złotą Glorią Artis, najwyższym polskim odznaczeniem za działalność kulturalną. Napisał dziesiątki melodii, zagrał w kilku filmach, napisał dwie książki, kilka tomików wierszy, wraz ze swoim zespołem dał tysiące koncertów na całym świecie. Jednym słowem – człowiek instytucja, który od ponad dobrych 20 lat urządza cygańskie święto – Romane Dyvesa.

Inną wielką postacią wśród gorzowskich Romów była Bronisława Wajs-Papusza (prywatnie ciotka Dębickiego). Niewysoka, drobna, z blizną na twarzy, była pierwszą Cyganką na świecie, która wydała własny tomik wierszy. I spotkała ja za to straszliwa kara, anatema środowiska, wyklęcie. Poetka, która tak bardzo tęskniła do taboru i lasu przypłaciła swoją popularność chorobą. Ostatnie lata życia spędziła w Inowrocławiu, tam też jest pochowana. Ale jej legenda żyje. Na premierę czeka film o Niej nakręcony przez małżeństwo Joannę Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego z Jowitą Budnik w roli głównej. Ale jej poezje są cały czas czytane, a wiersz „Lesie mój” jest uznawany za wyznanie wiary poetki.

W Gorzowie ma pomnik przy bibliotece wojewódzkiej i tablicą na domu przy ul. Kosynierów Gdyńskich, gdzie mieszkała i gdzie w ostatnich latach gorzowskiego życia już nie chciała z nikim rozmawiać. Przejmujący wiersz o tym napisał Kazimierz Furman. Ale jak jeszcze mieszkała w Gorzowie, to zarabiała na życie wróżbami. Maria Ziętek pamięta ją jeszcze, jak siedziała na ławce w Parku Róż i nieśmiałym głosem proponowała „Pani, powróżę”.

Do znacznych, niestety byłych już mieszkańców Gorzowa należał przez kilka lat Karol Parno Gierliński. Rzeźbiarz, romski polityk, twórca niepospolity. To on napisał romski elementarz, wydał kilkanaście tomów wierszy, zasiadał w romskich parlamencie przy Romani Union. Studiował na Państwowej Wyższej Szkole Plastycznej, dziś Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Niepospolita postać, która jednak z Gorzowa wyjechała.

Kiedy mowa o postaciach nietuzinkowych, trzeba wspomnieć o Don Wasylu Szmidcie, który opuścił Gorzów w tajemniczych okolicznościach, na polecenie starszyzny cygańskiej. Mieszka i działa w Ciechocinku, gdzie wypromował swój własny festiwal.

Tradycja dziś

Cyganie dziś już bez problemów mieszkają w blokach i wielopiętrowych budynkach. Posyłają do szkół swoje dzieci, raczej nie wydają nastoletnich córek za mąż. Nie odbywają się już także tradycyjne dla tej nacji porwania panien na wydaniu. Ostatnie takie zdarzyło się jeszcze w końcówce lat 90. i padło wówczas na jedną z córek Bolesława Dębickiego, szwagra Edwarda Dębickiego.

Ale nadal obowiązuje prawo zwyczajowe. Cyganki chodzą w długich spódnicach i raczej starają się zakrywać łokcie. Tylko malutkie dziewczynki zimą ubierane są w ciepłe spodnie. Nadal obowiązuje szacunek dla starszych, a ich słowa są święte. Nadal krzywo są widywane związki z gadziami (nie Cyganami), choć należy przyznać, iż jest ich niewiele.

Gorzowianie polskiej narodowości i cygańskiej narodowości przyjaźnie mieszkają w jednym mieście. Nie ma zwad, utarczek, przepychanek, jak w innych miastach. Nigdy też nie było pogromów czy innych prześladowań.

W grodzie nad Wartą mieszkają szczęśliwi Romowie, tak czasami o sobie mówią.

Romowie świętują

W tym roku 7 kwietnia uroczyście obchodzi Światowy Dzień Romów Związek Romów Polskich. W programie są odczyty o sytuacji gorzowskich Cyganów, wspólnych projektach edukacyjnych. Szefuje związkowi Robert Doliński i ma już wiele sukcesów. Poza tym zatańczy i zaśpiewa zespół Romani Cierheń, zespół, gdzie wspólnie romską tradycję poznają mali Polacy i Cyganie.

Maciej Zieliński

Na podstawie między innymi Adam Bartosz „Nie bój się Cygana” i Jerzy Ficowski „Cyganie na polskich drogach”

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x