Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Tu spalili zdrajczynię, a tu ponoć czołg się kryje

2016-08-10, Prosto z miasta

Wystarczy tylko przymknąć oczy, a można zobaczyć ducha Dziewczyny czy pary nieszczęśliwych kochanków.

medium_news_header_15729.jpg

A jakby i tego było mało, to wystarczy przypomnieć sobie opowieści o landsberskich czarownicach.

Każde miasto ma swoją alternatywną historię, gdzie pojawiają się duchy, postaci niezwyczajne, dzieją się niezwykłe wydarzenia. Także i Gorzów takie miejsca ma, a tworzą one niebanalny szlak spacerowy, na który wcale nie trzeba się osobiście wybierać, bo wystarczy wyobrazić sobie te miejsca.

Panie, jam niewinna

Wielu przechodniów zastanawia obrys z czerwonej cegły w przykatedralnym bruku przy południowej ścianie świątyni. To kaplica św. Urbana, a wiąże się z nią bardzo romantyczna historia. Przenosimy się do 1433 roku. Przez Europę idą Sierotki, czyli czeska husycka armia zwana tez taborytami. To bicz Boży ówczesnej Europy. Nie ma takiej siły, a właściwie niewiele ich jest, które stanęłyby na drodze tego wybitnie walecznego, karnego i skutecznego wojska. Płonie Dolny Śląsk, płonie Santok. Taboryci podchodzą pod Landsberg. Tu mury miejskie i determinacja mieszkańców w obronie swego stają im naprzeciw. Oblężenie trwa. Z murów miejskich egzotycznemu wojsku przyglądają się nie tylko wojskowi, ale i mieszczanie, wśród nich przepiękna kupcówna. Dziewczynie w oko wpada jasnowłosy, muskularny żołnierz.

Przez tajną furtkę dziewczyna wymyka się poza mury. Los chce, że młodzi się spotykają. Chłopak to Polak w czeskiej służbie. Iskra przeskakuje, dziewczyna się zakochuje, a Władysław postanawia to wykorzystać. Namawia zakochaną dziewczynę do pokazania drogi, tajemnej drogi. Tunel ma się znajdować na lewym brzegu Warty, a jego drugie wyjście właśnie w kaplicy św. Urbana, w samym środku miasta.

Pech jednak chce, że mieszczanie przyłapują dziewczynę, jak wraca ze schadzki z chłopakiem do miasta. Zostaje skazana na ciężkie przesłuchanie, siedzi w lochu i czeka, co jej los przyniesie.

Husyci na próżno czekają na pokazanie im przejścia do miasta. Po czasie odstępują od miasta i ruszają w dalszy podbój już Pomorza Zachodniego, w swoim marszu, a wraz z nimi zdradziecki kochanek dotrą aż do Gdańska.

A dziewczyna? A dziewczyna za zdradę usłyszała – szubienica. Miejsce straceń w ówczesnym Landsbergu mieściło się na obecnej ul. Grottgera. Kiedy na kaźń ją prowadzono, a listopad już był, na próżno przekonywała, że ona niewinna, że wszystko to miłość. Powieszono dziewczynę. A w mgliste listopadowe wieczory, zwłaszcza kiedy jest wilgotno, właśnie przy ul. Grottgera można spotkać eteryczną młodą kobietę w białej sukni, która nagabuje przechodniów i powtarza – Panie, jam niewinna, to z miłości…

Czarownice z Landsbergu

Dziś dzieci uwielbiają wrzucać do Studni Czarownic drobne monety. Od 1997 roku stoi ona na skrzyżowaniu ul. Wełniany Rynek i Hawelańskiej, choć pierwotnie stała gdzie indziej, a mianowicie na dziedzińcu landsberskiego magistratu. A upamiętnia rzeczywiste wydarzenia, które wydarzyły się 24 czerwca 1565 roku. Wówczas w Landsbergu spalono na stosie kobiety oskarżone o czary.

A było tak. Najpierw o czarną magię oskarżono żonę aptekarza Müllera, która na torturach wydała trzy sąsiadki, i to je spalono na stosie. Potem trzy kobiety z przedmieścia posądzono o czary, po długich torturach przyznały się do winy i zostały skazane na stos w imię czystości religii luterańskiej. Na szczęście interweniował margrabia i niewinne kobiety zostały oczyszczone z zarzutów, jednak jedna z nich w wyniku tortur zmarła.

Ale legenda mówi, że tymi spalonymi kobietami były trzy siostry, piękne, zdolne, córki niezamożnej wdowy. Kiedy dorosły do wieku, w którym można już wychodzić za mąż, do ich matki zwrócił się o rękę jednej z nich stary gospodarz z sąsiedniej wsi. Żadna z dziewcząt nie chciała takiego męża. Gospodarz się zemścił i rozpuścił plotkę o tym, że dziewczęta się parają czarną magią.

Ludzie uwierzyli, stos zapłonął. Do pala przywiązano trzy siostry. Kiedy łuna ognia poszybowała w niebo, na stos skoczyła matka dziewcząt, bo nie wyobrażała sobie życie bez nich. I teraz niekiedy zawodzenia i jęki można usłyszeć na Wieprzycach, bo jak chce ta legenda, tam właśnie stos z czarownicami, które nimi nie były, spłonął.

Tamtędy lepiej nie chodzić

Dziś uliczka Zaułek jest raczej rzadko odwiedzana. Znają ją dobrze bywalcy Klubu Muzycznego C-60, który zaprasza na różne koncerty.

Także w średniowieczu tamtędy nikt nie chodził. Tuż za tym zaułkiem przebiegały mury miejskie i strzegący do żołnierze raczej gapiów przeganiali, bo nie lubili, jak im się kto pod murami plątał. Ale w przypadku akurat tej uliczki była jeszcze jedna przyczyna, że nawet ciekawskie zwykle dzieciaki szerokim łukiem ją omijały.

Stał tu bowiem domek kata miejskiego. Do jego obowiązków należało między innymi usuwanie padliny, ale przede wszystkim odpowiadał za torturowaniem oskarżonych, chłostaniem i wypędzeniem z miasta przestępców, a także leczeniem rannych i chorych więźniów, grzebaniem szczątków skazańców i innych osób, zmarłych „złą śmiercią”. Kaci również publicznie ogłaszali zarządzenia sądowe. To właśnie kat zapalał stosy i wieszał.

No i ze względu na swoją profesję kaci są na zawsze potępieni. Jak do tej pory nie ma nikogo, to by w Zaułku mistrza topora w jego charakterystycznym stroju spotkał, ale kto, może i tam się on kiedy objawi.

Jeziorko z tajemnicami

Leżące na Piaskach i liczące około3,2 ha powierzchni jeziorko Błotne znane jest od 1517 roku. Małe oczko, ale jakie ważne. Wszak regularne wojny o nie toczono. Pierwsza odbyła się w 1594 r. miedzy mieszkańcami Landsbergu a Mironic. Poszło o ryby. Landsberczanie przeprowadzili nawet regularne oblężenie akwenu. Na szczęście jednak potyczkę udało się zakończyć wspólnym piknikiem przy ... baraninie i brukwi.

Druga, podjazdowa, odbyła się już w nowożytnych czasach. Do walki stanęli w 2002 roku okoliczni mieszkańcy przeciw magistrackim urzędnikom. Ludzie chcieli wykarczować krzaki, zarybić jeziorko i uczynić z niego kąpielisko. Chcieli w zamian tylko ogrodzić akwen i mieć go dla siebie. Urzędnicy się nie zgodzili i wojnę wygrali. Dziś jeziorko jest ogólnie dostępne.

Ale ma ono swoje legendy.

Jedna z nich powiada, że najgłębszym miejscu zmieściłaby się katedra z wieżą, a ta jak powszechnie wiadomo, liczy sobie ponad 60 m. Znawcy przedmiotu mówią, że coś w tym musi być, skoro niemal przy samym brzegu jest głębia licząca 3 m.

Druga, romantyczna i nieco już zapomniana legenda, dotyczy dwojga młodych ludzi, którzy rzekomo spoczywają na dnie jeziora. Spacerowicze lubiący nocne przechadzki opowiadają, że z fal jeziorka często dobiegają jakieś tajemnicze szepty, chichoty, nierzadko śmiech. Tylko nielicznym dane było zobaczyć o północy parę młodych ludzi ubranych w dziwaczne, stare stroje. Młodzi siedzieli przytuleni do siebie nad brzegiem jeziorka. Zniknęli, kiedy zegar mariackiego kościoła wybił godzinę 1. w nocy. Młodym wolno się z jeziorka wynurzyć raz na dziesięć lat i tylko na jedną godzinę.

Według legendy dziewczyna była córką bardzo bogatego rządcy klasztornych dóbr w Mironicach. Zakochała się w biednym leśniczym. O ich związku nie chciał słyszeć ojciec dziewczyny, który dla córki pragnął bogatego męża i dostatniego życia. Nie pozwalał jedynaczce wyjść za mizeraka. Zrozpaczony młodzieniec podstępem porwał ukochaną pannę. Obydwoje uciekli powozem z mironickiego klasztoru. Kiedy przejeżdżali koło Błotnego jeziorka skierowali swój powóz prosto w jego toń. Nieszczęsnych kochanków można spotkać w świętojańską noc, a sztuka ta udaje się tylko urodzonym w niedzielę.

A w tym drugim czołg

Niektórzy mylą Jezioro Błotne z Ruskim Stawkiem, który także ma swoje legendy. Dość przypomnieć, że to zbiornik obok obecnego Urzędu Stanu Cywilnego. Przed II wojną światową istniało tu miejskie regularne kąpielisko. Po wojnie zostało zaniedbane jezioro,  o którym okoliczni najstarsi mieszkańcy mówią, że utopił się w nim wysoki oficer NKWD, który syna swego spod lodu usiłował wyciągnąć, bo chłopaka zaniosło na łyżwy. Inni natomiast z przekonaniem twierdzą, że na dnie spoczywa czołg, który się tu utopił podczas II wojny światowej. Dowodem mają być światła, jakie w niektóre noce można zobaczyć pod taflą wody. I są tacy, którzy twierdzą, że takie właśnie światła widzieli.

Źródło siły i mocy

Jest w Gorzowie pewne miejsce, do którego się chodzi, aby dobrej energii złapać. To sztuczne ruiny na wzgórzu w parku w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta.

Ponoć mieści się tu jeden z mniejszych czakramów Ziemi. Czakramy to miejsca emanujące mocą, dające siłę i energię. Najbardziej znany to wawelski w Krakowie – zresztą dyrekcja Wawelu zirytowana ciągłymi pielgrzymkami do tej ściany w królewskim zamku zagrodziła pod pretekstem remontu dostęp do niej. Inne równie słynne to: Błędne Skały na Dolnym Śląsku, miejsce na wrocławskim Ostrowie Tumskim, „egipski” grobowiec w Ropie na województwie warmińsko-pomorskim czy kamienne kręgi w Odrach w województwie pomorskim.

A w Gorzowie to wspomniane wzgórze. I jak opowiadają niektórzy, co tam regularnie chodzą, po spacerze właśnie do tego miejsca czują się tacy pełni energii, tacy radośni i silni.

Kto wie, może warto spróbować…

Renata Ochwat

Każda legenda, każda opowieść ma w sobie ziarno prawdy. Może nie warto się za bardzo prawdą w tym przypadku zamartwiać, a ucieszyć opowieścią, niesamowitą historią, albo przeżyć ciarki na krzyżu, kiedy się choćby o landsberskich i nie tylko czarownicach pomyśli. Na pewno warto się wybrać w niektóre miejsca, aby spróbować spotkać tajemniczą zjawę, albo poznać kolejne piękne miejsce. Bez opowieści, legend, upiorów i innych tajemniczych okoliczności życie byłoby mniej kolorowe.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x