Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Był sukces, będą nagrody dla olimpijczyków z Gorzowa

2016-08-30, Prosto z miasta

Do Gorzowa powrócili nasi olimpijczycy. W tym gronie była oczywiście brązowa medalistka w kajakarstwie – Karolina Naja.

medium_news_header_15933.jpg

W siedzibie AZS AWF Gorzów przy ul. Fabrycznej naszych reprezentantów powitali nie tylko przedstawiciele władz miejskich, wojewódzkich, klubu i uczelni, ale przede wszystkim najmłodsi gorzowscy kajakarze i wioślarze, którzy marzą, by kiedyś w przyszłości pójść w ślady Karoliny Naji, Zbigniewa Schodowskiego i Pawła Kaczmarka.

- Jako gospodarz miasta chciałem oczywiście w pierwszej kolejności złożyć gratulacje za wspaniałe wyniki – zaczął prezydent Jacek Wójcicki. – Sam start w igrzyskach jest już wielkim sportowym osiągnięciem, a jak do tego przywozi się medal, to już jest wielki wyczyn. Dla mnie, dla gorzowian, nie ma nic ważniejszego jak duma z posiadania tak wybitnych sportowców. Dziękuję również wszystkim, których praca przyczyniła się do tych osiągnięć. Mam tu na myśli działaczy, trenerów, ale i władze uczelni, bo bez ich pomocy na pewno ciężko byłoby tak dobrze rozwijać działalność klubu – podkreślił.

W imieniu rady miasta gratulacje złożył wiceprzewodniczący Jan Kaczanowski. – Każdy z nas zapewne z wypiekami na twarzy obserwował starty wszystkich Polaków, ale gorzowskich sportowców z wyjątkowym biciem serca. Po zawodach przyszedł czas na nagrody. Tradycją stało się, że nasi wyjątkowi sportowcy za dobre wyniki są wynagradzani i nie inaczej będzie teraz – tajemniczo dodał, ale po chwili wszystko się wyjaśniło. No, prawie wszystko. Jak zapewnił bowiem prezydent Wójcicki, decyzja o wysokości przydzielonych nagród finansowych zapadnie na środowej sesji rady miasta. – Nie mogę zdradzić teraz wysokości, ale zapewniam, że są to solidne premie – stwierdził. Ponadto Karolina Naja za zdobycie medalu może liczyć też na nagrodę finansową od sejmiku wojewódzkiego, o czym zapewnił ją wiceprzewodniczący Mirosław Marcinkiewicz.

Zawsze z medalem

Od 2000 roku z każdych letnich igrzysk olimpijskich przynajmniej jeden reprezentant lub reprezentantka gorzowskiego klubu powraca do Polski z medalem na szyi. A zaczęło się od Sydney i od złotego medalu w wioślarstwie Tomasza Kucharskiego oraz brązowego naszej ówczesnej pary eksportowej kajakarek Anety Pastuszki i Beaty Sokołowskiej. Cztery lata później mieliśmy powtórkę, choć Aneta pływała już wtedy w barwach Posnanii Poznań. W 2008 roku ze złotem z Pekinu powrócił Michał Jeliński, natomiast ostatnie igrzyska w Londynie i Rio de Janeiro należały już do Karoliny Naji.

- Przez lata gorzowskie sporty wodne wypracowały pewną schematykę szkolenia i to procentuje - mówi Krystyna Głażewska, była trenerka w MKKS Gorzów, skąd wywodziły się Pastuszka i Sokołowska. – Powiem może dowcipnie, ale Gorzów dwójkami stoi, bo w tych konkurencjach kajakowo-wioślarskich mamy największe osiągnięcia. Swoją drogą, w Gorzowie kiedyś wioślarze uczyli się pływać od kajakarzy, a potem za sprawą Tomka Kucharskiego i Michała Jelińskiego uciekli do przodu – zauważa. Pytana, czy powstały przed dwoma laty na bazie MKKS klub G’Power ma szansę wychować kolejnych olimpijczyków pani Krystyna zwróciła uwagę, że na talenty nie można narzekać, czego przykładem były ostatnie mistrzostwa Polski w Poznaniu.

- Pojechało tam trzech naszych młodziutkich zawodników i tylko jeden był seniorem. Sięgnęli oni po mistrzostwo kraju na dystansie 1000 metrów. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego wyniku. Żeby jednak myśleć o wielkim wyczynie potrzebne są środki finansowe. Dzisiaj zawodnicy sami muszą dokładać do zgrupowań i nie wszyscy mają w sobie tyle motywacji. Treningi w kajakarstwie są bardzo ciężkie, wymagają całkowitego poświęcenia i stąd potrzebne są optymalne warunki – uważa.

Z samolotu na poznański akwen

Główna bohaterka spotkania Karolina Naja przyznała, że Rio de Janeiro to miasto  kontrastów - dużej biedy i bogactwa.

– I taki też był nasz występ – mówi. – Wyścig dwójek zakończył się sukcesem, ale w czwórce poniosłyśmy dotkliwą porażkę. Niczego już jednak nie zmienimy, dlatego pozostawmy to wszystko historii, a teraz trzeba myśleć już o kolejnych przygotowaniach, choć najpierw liczę na dłuższy urlop – dodała.

Karolina Naja zanim dotarła z Brazylii do Gorzowa musiała wprost z samolotu udać się na mistrzostwa Polski, które w weekend odbyły się w Poznaniu. Nie mając własnego sprzętu, który przypłynie kontenerowcem za trzy miesiące, poradziła sobie doskonale, sięgając po złote medale w wyścigach K-2 na 200 i 500 m (razem z Anną Puławską) oraz indywidualnie po wicemistrzostwo Polski na 200 m, przegrywając z wicemistrzynią olimpijską Martą Walczykiewicz o niespełna sześć setnych sekundy.

- Miałyśmy sporo wolnego od treningu ze względu na brak sprzętu, ale przynajmniej wszystkie dziewczyny, które były na igrzyskach znalazły się w takiej samej sytuacji. Nie przeszkodziło to nam w udowodnieniu wszystkim, że jesteśmy najlepsze w kraju. Podobnie było w przypadku Pawła, który wygrał wyścig na 200 metrów i potwierdził, że w pełni zasłużenie pojechał na igrzyskach, choć były głosy, że są lepsi od niego – zaznaczyła Karolina.

W dalszej części rozmowy nasza brązowa medalistka igrzysk podziękowała wszystkim, którzy pojawili się na uroczystości i ucieszyła się z wypowiedzianych wielu miłych słów doceniających wysiłek i trud wkładany przez wszystkich sportowców, którzy potem walczą na igrzyskach o medale.

- Trenuję już 15 lat i to jest dla mnie taka wspaniała nagroda. Nie da się porównać, gdzie było łatwiej czy trudniej sięgnąć po medal? W Londynie czy teraz? Cztery lata temu wskoczyłam do reprezentacji niemal w ostatniej chwili, popłynęliśmy z Beatą Mikołajczyk i do samej mety walczyłyśmy o to miejsce na podium. W Brazylii nasza medalowa pozycja ani przez chwilę nie podlegała dyskusji. Popłynęłyśmy na maksimum możliwości i długo walczyłyśmy o więcej niż brąz, ale troszkę jeszcze zabrakło – wyjaśniła.

Czują niedosyt, chcą popłynąć w Tokio

Zbigniew Schodowski debiutował na igrzyskach przed czterema laty w Londynie i – jak przyznał - teraz marzył o medalu. Skończyło się na piątej pozycji w najbardziej prestiżowej wioślarskiej konkurencji ósemek ze sternikiem.

- Długo będą śniły mi się te sekundy, których zabrakło do medalu – opowiadał. – Nie uważam, że płynęliśmy słabo, bo daliśmy z siebie 100 procent możliwości. O naszej pozycji zadecydował wyjątkowo wolny start. Już wcześniej mieliśmy z tym kłopoty, dużo nad startem pracowaliśmy i czasami wychodziły nam, ale akurat w tym najważniejszym konkursie nie wszystko poszło po naszej myśli. Długo potem nie mogliśmy rozpędzić łodzi, a rywale uciekali. Dopiero w drugiej fazie zaczęliśmy gonić, lecz strata do medalu była za duża. Atmosfera na igrzyskach jest fantastyczna. Chciałbym za cztery lata pojechać do Tokio, o ile zdrowie i rodzina na to pozwolą – dodał.

Dla Pawła Kaczmarka to były pierwsze igrzyska i choć nie odniósł sukcesu, to jednak pozytywnie ocenia swoją obecność w Brazylii. – Sportowo igrzyska niczym specjalnym nie wyróżniają się, gdyby porównać je do mistrzostw świata, ale swoje musiałem zapłacić i myślę, że dopiero za cztery lata będę gotowy na duży wynik. Nie kryję, że patrząc na medal Karoliny trochę je zazdroszczę, ale wiem, że to ode mnie zależy, czy kiedyś pójdę w jej ślady. Natomiast sama impreza fajna, podobało mi się i cieszę się, że mogłem uczestniczyć w zawodach najwyższej rangi – podkreślił.

Medalistka pozostaje w Gorzowie

W gronie dziękujących i gratulujących był dwukrotny złoty medalista igrzysk z lat 2000-2004, a obecnie poseł -  Tomasz Kucharski.

- Jestem emocjonalnie związany z AZS AWF Gorzów – mówił. – Jest to mój macierzysty klub i jestem pod wielkim wrażeniem, że od pięciu igrzysk olimpijskich zawsze ktoś z nas staje na podium i przywozi ten upragniony medal do Gorzowa. Serdecznie gratuluję Karolinie medalu, ale również Zbyszkowi i Pawłowi startu, bo wiem, jakim ogromnym wysiłkiem wiążą się same przygotowania do igrzysk, a potem walka o medale. I mówię tu o wysiłku zarówno fizycznym, jak i psychicznym, bo ile każdy ze sportowców musi poświęcić życia prywatnego, być w ciągłych rozłąkach z rodzinami, a my jako kibice czerpiemy tylko radość z oglądania samych zawodów. Jako były sportowiec jestem sercem z Wami – zwrócił się obecny poseł do swoich młodszych przyjaciół z rodziny akademickiej.

O wyczynie naszych sportowców dużo mówił dr Piotr Grochowski, prodziekan ds. dydaktyki w ZWKF, zwracając uwagę, że są to studenci studiów stacjonarnych.

- Jak jest ciężko trenować na najwyższym poziomie i jednocześnie studiować to wiedzą tylko nieliczni – zauważył.

I już na koniec dowiedzieliśmy się, że Karolina Naja właśnie kończy studia, szykuje się do obrony pracy magisterskiej. Czy oznacza to, że opuści Gorzów? - Nie, na pewno pozostanę, bo czekają mnie jeszcze studia podyplomowe – uśmiała się na zakończenie rozmowy.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x