2017-01-05, Prosto z miasta
W sobotę 7 stycznia 2017 r. odbędzie się pogrzeb dra Antoniego Stapfa, który zmarł pierwszego dnia świąt w wieku 72 lat. Tak oto nazwisko Stapf znika po ponad 60 latach z pejzażu medycznego Gorzowa.
Wprawdzie dwie jego córki też poświęciły się medycynie, ale daleko od stołu chirurgicznego i z dala od Gorzowa, a do tego pod innymi nazwiskami.
Wracając po studiach do Gorzowa dr Stapf ryzykował dużo, przede wszystkim karierę w cieniu legendy nieżyjącego już o ojca; zgodnie z pryncypiami „polskiego piekiełka”, jedni przez lata próbowali dowodzić, że wielu mu do niego brakuje, inni z kolei dodawali, że wszystko zawdzięczał nazwisku.
Dziś trudno sobie wyobrazić, jaką pozycję w powiatowym Gorzowie lat 50. XX wieku zajmował pierwszy chirurg miasta, do tego dyrektor szpitala. Prestiż zawodowy lekarza podkreślały wojskowa niemal postawa, obfity wąs, skórzany, dziś powiedzielibyśmy – wypasiony – płaszcz oraz – nieważne, służbowa czy prywatna – dekawka, wszyscy go znali lub co najmniej słyszeli o nim, ci najważniejsi nawet się z nim liczyli. Dr Edward Stapf (1914-1960), syn sędziego, a więc bez tradycji lekarskich, trafił do Gorzowa w 1953 r., by na stanowisku dyrektora szpitala miejskiego zastąpić dra Czesława Gawlikowskiego (1899-1984), dyrektora od 1946 r., który „wolał stół zamiast stołka”. Stołu ortopedycznego, którego wydania zażądała Zielona Góra, nie obronił, ale stanowisko musiał opuścić. Miasto i tak obeszło się z nim elegancko, przez rok w małym powiatowym szpitaliku funkcjonowały dwa oddziały chirurgiczne z dwoma ordynatorami. W historii miasta dr Stapf zapisał się jako przewodniczący społecznego komitetu budowy pomnika Adama Mickiewicza (1955-1957), w historii medycyny – pierwszym w kraju udanym zabiegiem na otwartym sercu, przeprowadzony w warunkach szpitala powiatowego w 1958 r. To było wówczas coś więcej niż przeszczep serca, co jest dziś zabiegiem niemal rutynowym. Bez doświadczenia, procedur i aparatury wspomagającej zszył 2-centymetrową ranę prawej komory; długo się później ekscytował, że po raz pierwszy trzymał w ręce bijące serce człowieka, a szyć musiał w rytm tego bicia. O wszystkim prasa napisała rok później, gdy w Zielonej Górze odbyła się sesja Polskiego Towarzystwa Chirurgicznego, poświęcona temu zdarzeniu.
Stanowisko dyrektora zdał w 1958 r., jako ordynator i chirurg trwał do końca, trawiony chorobą nowotworową, od stołu odszedł w kwietniu 1960, w maju sam „poszedł pod nóż”, ale było już za późno, zm. 26 października 1960.
Antoni, najstarszy z pięciorga jego dzieci, jako jedyny poszedł w ślady ojca. Nie było zapewne łatwo, bo renta po nawet najlepszym z chirurgów w owym czasie nie była imponująca, a najmłodsze z rodzeństwa miało raptem 3 lata. Sam był z rocznika 1943, urodził się jeszcze w Jaśle, ale dopiero w rok po śmierci ojca zdał maturę w I LO. Studiując na Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie, pracował jednocześnie w stoczni. Dyplom lekarski uzyskał w 1968 r., w 1974 r. zrobił specjalizację I stopnia w zakresie chirurgii ogólnej, w 1981 r. – II stopnia, a w 1983 r. uszył pierwszą w województwie protezę naczyniową, rok później zaczął wykonywać najprzeróżniejsze zabiegi naczyniowo-naprawcze, był członkiem sekcji chirurgii klatki piersiowej, serca i naczyń Polskiego Towarzystwa Chirurgicznego, ale do końca życia podawał się jedynie za chirurga ogólnego. Wielkiej kariery w Gorzowie nie zrobił, nawet wtedy, gdy już sam mógł wyznaczać rangę rodzinnemu nazwisku, na pewno nie zdobył pozycji społecznej swego ojca, bo też czasy były już inne, a konkurencjach w zawodach medycznych znacznie większa. W l. 1968-1999 pracował w Szpitalu Miejskim, najpierw jako stażysta, a od 1970 r. – praktykant na oddziale chirurgii ogólnej, w 1988-1991 pełnił funkcję dyrektora ds. lecznictwa w ZOZ, następnie był st. asystentem na oddziale chirurgii, w kwietniu 1993 r. został ordynatorem Oddziału Chirurgii Ogólnej, a w 1999 przez 2 miesiące pełnił obowiązki dyrektora Szpitala Wojewódzkiego nr 2, jak wówczas nazywał się dawny Szpital Miejski następnie. Później nie było już dla niego miejsca w Gorzowie, w 1999 podjął pracę w Szpitalu Wojskowym nr 107 w Wałczu, gdzie we wrześniu 2015 r. przeszedł na emeryturę z opinią doświadczonego chirurga. Od 1992 r. prowadził też praktykę prywatną, przyjmował w kilku gorzowskich przychodniach. Przez 13 lat był lekarzem sądowym, przez 12 lat pełnił funkcję rzecznika dobra służby zdrowia woj. gorzowskiego.
Dr Stapf spocznie zapewne obok żony Zofii (1043-2003), też lekarki. Z tego związku pochodziły 3 córki. W Gorzowie mieszkają jeszcze inni potomkowie Edwarda, ale oni piszą już inne sagi.
Jerzy Zysnarski
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym miejscem do życia.