Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Kiedy pachnie piernik, wiadomo, że idą już święta

2015-12-18, Prosto z miasta

Sklepowe wystawy, ale i zapachy pierników zapowiadają święta Bożego Narodzenia.

medium_news_header_13363.jpg

Zapowiadają znacznie szybciej, aniżeli one rzeczywiście przypadają. Klimat świąt budują też akcje charytatywne i różnego rodzaju zbiórki prowadzone na rzecz ubogich.

- Tak naprawdę święta Bożego Narodzenia zaczynają się moim domu już na miesiąc przed. Bo wtedy zaczynam piec pierniki, bez których rodzina sobie jakoś tego czasu nie wyobraża – opowiada Agata Lewandowska. I dodaje, że potem do rytuału świątecznych przygotowań dochodzą gruntowne porządki, mycie okien, pastowanie podłóg. – I bardziej te przygotowania, budowanie klimatu wokół tych zaledwie trzech dni tworzy właśnie świąteczna atmosferę. O takich zwyczajach, jak strojenie choinki czy domu nie mówi, bo to jest oczywiste. Tak samo jak bieganie po sklepach i wielkie świąteczne zakupy, do czego na każdym kroku z powodzeniem zachęcają nas handlowcy

Kalendarze i roraty

Polscy ewangelicy mają taką tradycję, że dzieciom kupują kalendarze adwentowe. Pomagają one najmłodszym wyznawcom doczekać do świąt. Kalendarze te mają z reguły 40 oczek do odsłonięcia i każde dziecko codziennie jedno otwiera. – Moja córka już od kilku lat dostaje taki kalendarz. Wcześniej były z czekoladowym wypełnieniem, więc była walka, żeby Marysia jednak tego nie jadła – mówi Robert Piotrowski. I dodaje, że każdego roku stara się znaleźć jakiś oryginalny.

Ale kalendarze adwentowe dla swoich dzieci kupują nie tylko ewangelicy, których na terenach Ziem Zachodnich nie ma zbyt dużo. Zwyczaj upowszechnia się także w katolickich domach. – Moje dzieci natknęły się na te kalendarze w jakimś sklepie. I się uparły, że je chcą. Dopiero w domu odkryliśmy, co to jest. No i teraz bez tego kalendarza nie ma przygotowania do świąt, choć dzieci są już w wieku lat nastu – opowiada Wanda.

Wieńce i świeczniki

Kalendarze adwentowe to nie jedyny zwyczaj ewangelicki , który coraz intensywniej wchodzi do obyczaju katolickich lub świeckich domów. W tej tradycji jest to ozdobny wieniec położony lub zwieszony w ważnym miejscu mieszkania, z czterema świecami zapalanymi kolejno w każdą kolejną niedzielę adwentu.

- My ten zwyczaj trochę zmodyfikowaliśmy i wieszamy taki ozdobny wieniec na drzwiach frontowych. Pierwszy raz takie ozdoby zobaczyłam w Niemczech i bardzo mnie się spodobały, potem dopiero okazało się, że to tradycja religijna – stwierdza Agata Lewandowska i dodaje, że co roku stara się, aby wieniec był inny, inaczej przyozdobiony. – No i kilka moich sąsiadek też już ten zwyczaj podchwyciło – dodaje.

Kolejnym obyczajem, jaki wolniutko szczepi się w naszych domach, jest stawianie świeczników  adwentowych w oknach. Zgodnie z tradycją świece powinny być zapalana w kolejne tygodnie adwentu, ale tym się ci, co je stawiają, raczej nie przejmują i zapalają je od razu.

Pod poduszką albo w skarpecie

Najmłodsi zaczynają tak naprawdę świętować od 6 grudnia, bo wówczas Mikołaj, albo Gwiazdor, w zależności od tego, skąd gorzowianie przyjechali, przynosi pierwsze prezenty. – Zazwyczaj są to jakieś drobiazgi pod poduszką, małe rzeczy. Większe znajdą się pod choinką. Od lat też dzieciom jako prezenty nie dajemy słodyczy – mówi Joanna Staszak, której rodzina przyjechała z Lubelszczyzny i zna tylko św. Mikołaja. Dodaje, że oprócz prezentów tego dnia dzieci też obowiązkowo słuchają opowieści o dobrym świętym, który był historyczną postacią.

Bo rzeczywiście biskup Miry żył przed wiekami i pomagał ubogim oraz potrzebującym.

W niektórych domach właśnie 6 grudnia dzieci piszą listy do św. Mikołaja z prośba o prezenty. I bywa, że te, co wrzucą listy do prawdziwych skrzynek pocztowych, a potem dostają odpowiedź zza Koła Biegunowego, gdzie w Finlandii ma swoją główną bazę dobrotliwy święty. A to za sprawą Poczty Polskiej, która od kilku lat listy zaadresowane do świętego właśnie tam kieruje.

Podziel się z tym, co ma mniej

Do coraz ważniejszych przedświątecznych obyczajów należą zbiorki charytatywne prowadzona przez różne organizacje. Jedną z popularniejszych staje się „Szlachetna paczka”. W Gorzowie jest sporo wolontariuszy, którzy takie szlachetne paczki dostarczają. Wśród nich jest Zbigniew Musiał, który wraz ze znajomymi i rodziną wspiera chorą Agnieszkę. Dziewczynka ma problemy z chodzeniem i parę innych chorób, a rodzina do najzamożniejszych nie należy.

Także przedświąteczne zbiórki żywności prowadzi Caritas diecezjalna i parafialne, stowarzyszenia charytatywne. – I między innymi tego typu akcje też budują przedświąteczny klimat, przygotowują do świąt. Bo w dzisiejszych czasach pokazują, że choć w sklepach jest wszystko, są też i tacy, których na to wszystko nie bardzo jest stać – mówi kulturoznawca Małgorzata Łagowska, która dodaje, że wspiera akcje ale tylko tych organizacji, które zna, jak Caritas czy znane gorzowskie stowarzyszenia pomocowe.

Firmowy śledzik i barszczyk

Do nowych tradycji okołoświątecznych należą też wigilie urządzane już w chwili obecnej przez większość firm zarówno państwowych, jak i prywatnych. – U mnie w firmie robimy takie spotkanie niemal przed samymi świętami. Jest poczęstunek, takie typowe świąteczne dania, jest kieliszek wina. Każdy dostaje też jakiś drobiazg, nic wielkiego, ale może to być firmowy kalendarz, albo coś w podobie – mówi jeden z właścicieli gorzowskich firm. Także w zakładach państwowych odbywają się takie świąteczne spotkania. - To są fajne chwile pod warunkiem, że nie ma obowiązku w nich uczestniczyć. U nas nie ma, więc każdy z chęcią idzie. zawsze jest jakiś smakołyk, można chwilkę pogadać swobodniej, miły zwyczaj – mówią pracownicy kilku, już nielicznych państwowych zakładów w mieście. I dodają, że to już jest ostatni dzwonek przed domowymi świętami przy choince i przy stole z białym obrusem.

Do domowych świąt przybliża także miejska wigilia, którą Urząd Miasta od kilku lat organizuje w centrum miasta. – Jest sporo biednych i samotnych mieszkańców miasta, więc trzeba i o nich pomyśleć - tłumaczą za każdym razem urzędnicy.

Dzieci muszą mieć jak w domu

Przy choince i przy stole nakrytym białym obrusem spędzają też wigilię dzieci – podopieczni Centrum Opieki nad Dzieckiem i Rodziną. – One muszą mieć taką atmosferę, jak w prawdziwym domu. Zasiadamy do kolacji zwykle około 17.00, jest choinka, są prezenty, smaczna kolacja. Zresztą my obchodzimy wszystkie święta w taki sposób, jak się je obchodzi w rodzinie – mówi dyrektor centrum Beata Wykrzykacz. I dodaje, że na centrum składają się trzy placówki pobytowe, placówka wsparcia oraz mieszkania usamodzielnieniowe i wszędzie tam tradycji musi się stać zadość. – Nie widzę powodu, aby było inaczej – mówi pani dyrektor i dodaje, że dopiero po wigilii z podopiecznymi pracownicy jadą do swoich prywatnych domów, aby rozpocząć rodzinne święta.

Kolędować czas zacząć

A kiedy kolacja w domowym zaciszu już zjedzona, prezenty rozpakowane, kolędy się sączą z radia czy płyty, jest nadzieja, że do drzwi zastukają żywi kolędnicy. Bo jak tłumaczy kulturoznawca dr Maciej J. Dudziak, właśnie ta forma świątecznych obyczajów znów wraca do łask i kolędników można coraz częściej spotkać nie tylko w takich Wieprzycach czy Kwiatkowicach, ale także i w miastach, jak choćby w Gorzowie. Tłumaczy, że być może wolność i demokracja sprawiła, że chętnie wracamy do starych tradycji.

- To zwyczajnie fajna zabawa jest. My już kolejny rok będziemy kolędować, ludzie fajnie reagują, jakiś grosz zawsze wpadnie, albo smakołyk  – opowiada Paweł, który jest Herodem (nazwiska nie chce, bo jak tłumaczy, to jego sprawa jest), i wraz z paczką kolegów po rodzinnej kolacji wyprawia się w miasto, po prawdzie w najbliższe sąsiedztwo, żeby trochę się zabawić. – No i przy okazji dowiedziałem się co nieco o zwyczajach, bo rodzice za bardzo nie byli zorientowani. Sami nie kolędowali – opowiada. I dodaje, że zwyczaj ten zobaczył w telewizji, w audycji z Podhala, gdzie kolędowanie należy do nigdy niezarzuconej tradycji. – Dla mnie teraz bez kolędowania nie ma świąt. Prezentów może nie być, ale kolędowanie jak najbardziej – dodaje.

Renata Ochwat

Posiłkowałam się książką Joanny Łagody, Mai Łagody-Marciniak, Anny Gotowiec, Święta w polskim domu, Wydawnictwo Publicat, b.r.w. oraz opracowaniami socjologicznymi na temat nowych tradycji i obyczajów świątecznych w Polsce.

 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x