Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Kup lepiej bułkę, nie dawaj jednak pieniędzy

2015-03-14, Prosto z miasta

Starszy mężczyzna chowający twarz od kilku dni żebrze przy ul. Hawelańskiej. Inny prosi o pieniążek przy ul. Łokietka. W mieście znów pojawili się żebracy.

medium_news_header_10618.jpg

- Czy może pani wspomóc… - pyta niemłody mężczyzna z plastikową siatką w dłoni. Spotkać go można przy ul. Łokietka, albo przy 30 Stycznia, tuż obok sklepu Biedronka. Takich jak on, jest w mieście więcej.

Bułki nie chcą

- Obserwuję tego pana od kilku dni. Przychodzi dość wcześnie, zajmuje ten kątek koło sklepu. Stara się, żeby nie było widać twarzy i czeka, aż ktoś mu wrzuci pieniądz do kubeczka – opowiada Maria Kwiatkowska, która chodzi ul. Hawelańską codziennie, bo tędy wiedzie jej trasa do pracy. Starszy pan ubrany w szarą kurtkę i takie spodnie klęczy po kilka godzin. Ale nie jest agresywny, ani napastliwy. Po prostu czeka.

Pan, który kręci się koło Biedronki, zaczepia przechodniów. Podobnie jak mężczyzna z Hawelańskiej, nie jest agresywny, raczej pokorny. Ale na propozycję – kupię bułkę, reaguje odmownie.

Od pewnego czasu żebraków można też spotkać w okolicach Parku 111. Podchodzą do każdego podjeżdżającego samochodu i proszą o pieniądze. – Mąż z nimi rozmawiał. No i też proponował, że kupimy im coś do jedzenia, ale usłyszał, że woleliby 50 gr niż bułkę – mówi klientka Parku 111 (chce być anonimowa). I opowiada, że takich właśnie potrzebujących można też spotkać w samym centrum, na skwerku przed byłym Empikiem, też nie chcą jedzenia, a tylko pieniądze.

Zupa albo mielonka

- Od jakiegoś czasu pomagam takiemu panu, chyba bezdomnemu. Kupuję mu czasem jakąś bułkę, czasem puszkę z mielonką. Pieniędzy nie daję, choć na początku chciał – mówi Agata Semkow z centrum. Opowiada, że ten mężczyzna pojawił się przy Murach Miejskich jakoś tak w połowie lutego i tam sobie koczuje. – Mnie tam żal jest takich ludzi, którym noga się powinęła, ale mam żelazną zasadę, że pieniędzy nie daję, bo na pewno nie zostaną wydane na jedzenie – dodaje Agata.

Nie ma potrzeby żebractwa

Pracownicy socjalni tłumaczą, że z reguły żebracy pojawiają się na miejskich ulicach, jak się robi trochę cieplej, czyli wiosną. – Stworzenie drugiej noclegowni, czyli w Stowarzyszeniu im. Brata Krystyna spowodowało, że do Gorzowa przyjechało trochę ludzi z Polski. Być może to ci mieszkańcy. Jednak jest kilka możliwości pomocy, że naprawdę nikt nie powinien żebrać – mówi Barbara Steblin-Kamińska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które między innymi monitoruje i tę kwestię. – Takiej żebrzącej osobie można wskazać kilka stowarzyszeń, gdzie tę przysłowiową bułkę oraz coś na grzbiet zawsze dostanie, choć i zasady pomocy udzielanej przez stowarzyszenia też się usztywniają – mówi dyrektor Steblin-Kamińska. I sama przyznaje, że jej też się zdarza być nagabniętą o pomoc. – Zawsze w takich przypadkach proponuję, że kupię bułkę, bo to nie jest dla mnie problem, ale bywa, że dana osoba tego nie chce – mówi.

Pomagam – nie daję

Od lat stowarzyszenia pomocowe i charytatywne promują hasło „Pomagam – nie daję”. – Oznacza to, że można wspomóc potrzebujących w różny sposób, ale nie przez rozdawnictwo pieniędzy, bo z reguły idą one na tani alkohol – mówi Barbara Steblin-Kamińska.

Przypomina przy tym historię sprzed kilku lat, kiedy to przy Starym Domu Towarowym przy ul. Sikorskiego przez dość długi czas żebrała starsza, niemal ociemniała kobieta. – Ta rodzina, z której się owa pani wywodziła, była pod naszą opieką, pracownicy socjalni tych ludzi wspomagali. Ale widać dla tej kobiety był to może styl życia, może sposób na dorobienie – opowiada Barbara Steblin-Kamińska.

Zdarzają się mieszkańcy też

Żebraków na ulicy spotyka także Sylwia Krasińska, kierowniczka Domu Brata Alberta. – Poznaję ich, bo oni czasowo korzystają z noclegowni. Podchodzą do mnie, kiedy są pijani. Ja nawet z nimi rozmawiam, że są miejsca, gdzie mogą uzyskać pomoc, ale oni wolą tak zarabiać – mówi. Także i ona ma zasadę, że nie wspiera pieniędzmi żebrzących, bo to nie jest pomoc. Ale z jej doświadczeń i rozmów z nieżyjącym już mieszkańcem Domu Brata Alberta wynika, że ludzie najczęściej dają jakiś datek, kiedy żebrak jest pijany. Bo zwyczajnie boją się wulgarnego zachowania, wyzwisk lub podobnych. – Nawet mimo tych zachowań zwyczajnie nie powinno się wspierać pieniędzmi tych ludzi, bo im się szkodzi – akcentuje.

Renata Ochwat

Fot. Krystyna Zwolska

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x