2015-04-01, Prosto z miasta
Te rzeczy przyjechały z Kresów, z centralnej Polski, z południa kraju. Z każdego zakątka, skąd przyjechali ci, co tworzyli polskie początki miasta.
I choć czasem kruche i nieodporne, to jednak zachowały się w domowych pieleszach.
- Zawsze ciekawiło mnie, co przywieźli ze sobą przesiedleńcy. Stąd pomysł na tę wystawę – mówi Weronika Kurjanowicz, pomysłodawczyni niezwykłej ekspozycji. Wystawa jest jednym z elementów obchodów 70-lecia polskiej administracji w Gorzowie. Oglądać ją można w Archiwum Państwowym przy ul. Muśnickiego.
Potrzebne i ekskluzywne
Jednym z najważniejszych elementów wystawy „Co przywieźli w swoich bagażach przesiedleńcy?” są walizki. Stare tekturowe, o bardzo różnych wymiarach. Bo jak tłumaczą pomysłodawcy, właśnie w walizkach głównie majątek, niekiedy bardzo skromny, przesiedleńców przyjechał. Na wystawie obejrzeć można też tak zwane kufry posażne, także w nich różne przedmioty jechały, ale znacznie rzadziej niż w walizkach.
W bagażach tych, co swego szczęścia i lepszego życia w Gorzowie szukali były proste narzędzia, jak sierpy. Obok nich łapcie z łyka. Ale też i koronkowe ozdoby, jak wymyślne kołnierze, mankiety czy serwetki o misternych wzorach.
Poza tym przyjechały rozliczne dokumenty, jak świadectwa chrztu, świadectwa ślubu, ale i stare gazety, ale i święte obrazki.
Ktoś przywiózł maszynę do szycia i wiele krawieckich gadżetów, ktoś inny urządzenie do maglowania, dziś przedmiot kompletnie nierozpoznawalny.
Jednak największe zadziwienie budzą kruche porcelanowe filiżanki i talerzyki, bo wydawałby się, że takie delikatne cacka będą ostatnimi, jakie znajdą się w bagażach przesiedleńców.
Ale meble, to z Landsbergu
Wszystkie te delikatne przedmioty w zmyślny sposób ustawiono w pięknych rzeźbionych meblach. – Te szafy są stąd, z dawnego Landsbergu – podkreśla Anna Jodko z Archiwum Państwowego, organizatorka wystawy.
I dodaje, ze chyba raczej trudno byłoby przesiedleńcom jechać setki kilometrów z ciężkimi meblami.
Owo zestawienie majątku tych, którzy tu przyjechali, z majątkiem tych, którzy stąd wyjechali, komponuje się nadzwyczaj dobrze. Krucha porcelana oraz koronkowe serwetki bardzo dobrze wyglądają w poniemieckich szafach.
Ale kiedy tak się zastanowić, co ludzie ze sobą przywieźli i przez te 70 lat przechowali, można dojść do zaskakujących wniosków. Dokumenty i inne papiery – to jest zrozumiał, ale po co komu dziś zardzewiały sierp czy też łapcie z łyka?
Okazuje się, że te przedmioty mają tak wielkie znaczenie sentymentalne, że przechowywane są z największym pietyzmem przez potomków tych, którzy je tutaj przywieźli.
Wystawa czynna jest w godzinach pracy archiwum i naprawdę warto ją zobaczyć.
roch
Pierwszy pochód majowy w powojennym Gorzowie odbył się w 1946, ostatni w 1988 roku. Przez te lata spontaniczne przejścia przez miasto ubarwiał albo Szymon Gięty, albo demokratyczna opozycja.