Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Grzegorza, Karoliny, Karola , 9 maja 2024

W taksówce i obiektywie Bogusława Sacharczuka

2015-03-02, Prosto z miasta

Bogusław Sacharczuk już na początku lat dziewięćdziesiątych, zgodnie z obowiązującym wówczas hasłem, wziął życie we własne ręce i założył działalność gospodarczą. 

medium_news_header_10481.jpg

Został taksówkarzem. Od tego czasu przejechał chyba wszystkie koleiny tego zawodu. Gdzieś po drodze został fotografikiem. Miał już cztery własne wystawy, a jego zdjęcia można spotkać w renomowanych wydawnictwach.

Ostatnio trudno spotkać go na postoju, bo sytuacja na rynku zmusiła go do zawieszenia działalności. Niebawem jednak fotografik w taksówce znowu powróci na gorzowskie ulice. Tak wyszło.

Gorzowskie taksówki w ostatnich latach mocno się zmieniły. Niemal nie spotyka się samochodów z niewielkim, skromnym logo taxi na dachu. Przeważają oklejone nalepkami sponsorów auta korporacji, których w mieście jest ponad dziesięć. W roku 2013 przepisy znacznie ułatwiły dostęp do zawodu taksówkarza i jeździć może w zasadzie każdy. Wystarczy zgłosić się do magistratu i spełnić dosyć proste wymagania, aby otrzymać licencję na wykonywanie transportu drogowego taksówką. Oczywiście trzeba jeszcze mieć samochód z taksometrem i kasę fiskalną.

- Jest coraz gorzej. Taksówki przegrywają z łatwo dostępnymi samochodami.  Każdy kto chce może sobie kupić za kilka tysięcy, a nawet mniej samochód i jeździć nim  np. do pracy. Ludzie składają się na paliwo i jeżdżą jednym autem do pracy. Poza tym uważam, że w Gorzowie jest za dużo taksówek. Szczególnie tych dorabiających. Myślę tu o ludziach którzy pracują gdzieś na półetatu lub mają emerytury i wyjeżdżają jako taksówkarze głównie w weekendy zabierając chleb tym, którzy wyłącznie z tego żyją. - opowiada pan Bogusław.

Zwraca przy tym uwagę, że  Gorzów jest biednym miastem, a do tego nie jest miastem, które przyciąga  turystów.  Wspomina lata dziewięćdziesiąte, kiedy to wśród dawnych mieszkańców Landsberga i ich potomków zapanowała moda na odwiedzanie miasta.   Autobusami przyjeżdżały grupy turystów z Niemiec np. do hotelu w Mieszko i przy pomocy  taksówek zwiedzano miasto i jego okolice. Niestety moda ta trwała niedługo.  Był okres, w którym  urzędy pracy dofinansowały adeptom zawodu samochody w kwocie do około 18 tys. zł. Do tego przez dwa lata obowiązywała bardzo niska stawka ZUS. Efekt był krótkotrwały. Na ogół osoby, które z tych ułatwień  skorzystały w trzecim roku rezygnowały z działalności.  Zostawał im samochód. Teraz za kierownicami taksówek w wielu wypadkach zasiadają osoby, które mają opłacane składki ubezpieczeń społecznych z innych tytułów.

- Z tego co wiem, na około 450 gorzowskich taksówek tylko niecała setka płaci pełną składkę ZUS. Reszta to krusowcy i emeryci. Głównie wojskowi i policyjni. Mają około 900 zł do przodu w porównaniu z nami. W Gorzowie przeciętny kurs to 12 do 14 zł. Klienci narzekają, że przejazd taksówką jest drogi, tymczasem z dziesięciu zł zostaje kierowcy jedna trzecia.  Codziennie trzeba odłożyć ponad 30 zł na ZUS, 20 do 25 na paliwo, a reszta teoretycznie jest moja. Teoretycznie, bo trzeba odłożyć na ewentualne naprawy i myśleć o nowym samochodzie. Załóżmy, że zrobię 4 tys. obrotu, co nie jest proste. Zostają mi dwa tysiące. Emerytowi zostaje znacznie więcej. Nie ma równości podmiotów gospodarczych – mówi B, Sacharczuk

Zawód taksówkarza to przemierzenia ulic, ciągłe kontakty z przeróżnymi ludźmi i nuda na postojach. Zdarzają się nieprzyjemne sytuacje. Mimo że  Gorzów  jest spokojny w porównaniu z innymi miastami Polski, ale w nim również zdarzały się napady. 

- Kolegę zawieźli do Zemska i tam porżnęli nożem. Na szczęście udało mu się uciec. Kolejny znajomy zawiózł klienta z dworca na Gwiaździstą i dostał nożem. Sprawców nie znaleziono. Ja też uciekałem z samochodu. Wyrwałem kluczyki ze stacyjki i uciekłem. Kiedyś z postoju koło fontanny wyruszyli dwaj żołnierze z bronią. Okazało się, że to ścigani przez żandarmerię i policję dezerterzy – wspomina Sacharczuk, dodając, że praca ta bardzo odmóżdża i jak ktoś nie zajmie się np. czytaniem książek lub szperaniem w internecie, to po prostu głupieje.  Bogusław Sacharczuk już w szkole zajmował się fotografią. Wspomina dawną ciemnie w Transbudzie i wywoływanie zdjęć przy pomocy chemikaliów. Dawna pasja i przypadek doprowadziły do tego, że zaczął  fotografować zawodowo.

 - W 2004 roku zacząłem pracować w Ziemi Gorzowskiej jako kierowca.  Okazało się, że Tamara, reporterka poszła na macierzyński i nie było komu robić zdjęć. I tak się zaczęło.  Jak teraz oglądam te pierwsze zdjęcia, to trochę mi wstyd. Pomógł mi Kaziu Ligocki. Zacząłem zajmować się tym na poważnie – wspomina.

Fotogramy Bogusława Sacharczuka można było oglądać na czterech autorskich wystawach. Jedno ze zdjęć nominowano na zdjęcie tygodnia Agory. Fotograf na co dzień współpracuje z kilkoma agencjami. Myśli też o kolejnej wystawie, ale nie wcześniej niż za półtora roku. Uważa, że zdjęcia muszą coś mówić i nie da się ich zrobić w pośpiechu. Będzie nad nimi myślał przemierzając ulice miasta za kierownicą swojej taksówki.

Ryszard Romanowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x