2014-09-22, Prosto z miasta
Dla okolicznych mieszkańców robiących codzienne zakupy w postaci owoców i warzyw zorganizowanie targowiska na skwerze przy Wełnianym Rynku jest może rozwiązaniem wygodnym i dobrym.
Dla miasta, jego wizerunku i rozwoju, siermiężne targowisko w tym miejscu jest po prostu kiepskim pomysłem. I to z wielu powodów, i względów.
Po pierwsze skwerek w samym centrum miasta powinien pozostać oazą zieleni, acz bardziej zadbaną, służyć jako miejsce rekreacji dla spragnionych chwili odpoczynku i relaksu ludzi przebywających w centrum oraz okolicznych mieszkańców, a nie stać się miejscem detalicznego handlu prowadzonego w jarmarcznych domkach, w otoczeniu śmietników oraz przenośnej toalety. Na dodatek odbywającego się z sprawą komunalnej spółki i aprobatą magistratu. Kto tego nie widzi i nie czuje, ten nie rozumie czym powinno i może być centrum miasta. Wojewódzkiego miasta. Inna sprawa, że mówienie przy okazji o uporządkowaniu tej zaniedbanej, jak wiele innych miejsc, miejskiej przestrzeni świadczy o totalnym nieporozumieniu albo i nawet głupocie.
Po drugie, nie po to przed laty zlikwidowano na Hawelańskiej handel owocami i warzywami oraz innym mydłem i powidłem, by teraz targowiskowy handel odradzał się w bliskim sąsiedztwie, w niewiele lepszej formie, zapaskudzając na powrót śródmiejską przestrzeń. Tym bardziej, że na pobliskim pasażu można kupić mniej więcej to samo, a nawet w większym wyborze i to pod dachem. Zresztą, w dużej mierze od tych samych kupców, których wcześniej wygoniono z placu na Hawelańskiej.
Po trzecie, właśnie kupcy z pasażu na Hawelańskiej maja prawo mieć żal i słuszne pretensje, że z woli władz miasta na siłę wywołuje się im konkurencję, a przecież oni zainwestowali własne pieniądze i popychają to miasto do przodu płacąc tu podatki i wydając w nim swoje pieniądze. Tym samym zamiast rozwijać i wspierać lokalną przedsiębiorczość, władze po raz kolejny wysyłają sygnał, że są przeciwne lokalnej przedsiębiorczości, której nie tylko nie należą się żadne ulgi i ułatwienia, ale wręcz utrudnia się prowadzenie działalności gospodarczej.
Po czwarte, i będę to powtarzał z uporem maniaka, skandalem jest wcześniejsza likwidacja zieleniaka przy ul Sikorskiego/Garbary z mocno naciąganych powodów, który w tym miejscu znakomicie funkcjonował, by teraz wywołać zieleniak w samym sercu miasta, o który nikt nawet nie prosił. Bo ktoś tak sobie wymyślił, ktoś zaakceptował, co wielu mieszkańcom przyzwyczajonym i pogodzonym z miejską bylejakością nawet nie przeszkadza, a niektórych nawet wręcz cieszy. Wedle zasady, że skoro nie może być pięknie, choćby i estetycznie, to przynajmniej niech będzie z tego pożytek jakiś. Zupełnie jak w prowincjonalnym miasteczku, czy w innym grajdole.
Po piąte, jeżeli na tym mają polegać próby ożywienia centrum miasta, to wracamy jakby do roku 1989 i lat następnych, bo wtedy takie działanie miało swój sens. Dziś to jedynie rozpaczliwa i prostacka próba powrotu do przeszłości, do której wracać można, ale cofając się oczywiście w rozwoju. No i wreszcie, jak to się ma to wszystko do ogłoszonego przed rokiem czy dwoma laty przez magistrat hasła o cywilizowaniu handlu i estetyzacji miasta?
A swoją droga ciekawa jest ta polityka władz miasta. Prezydenta i radnych, żeby była jasność. Z jednej strony pozwalają na budowę dwóch wielkich galerii handlowych w centrum miasta, nie zgadzają się na powstanie niemal na rogatkach hipermarketu konkurencyjnego dla wielkiego monopolisty wiadomego znaku, a na koniec fundują nam drewniane zieleniaki w samym śródmieściu. Żeby nam nie było przykro z powodu zapaści na Chrobrego, Sikorskiego, Pocztowej, Hawelańskiej i przyległych ulicach?
Takie coś, to tylko w Gorzowie.
Jan Delijewski
Tylko jedno gorzowskie liceum znalazło się w pierwszej setce najlepszych ogólniaków w rankingu portalu Wasza Edukacja. Osobny ranking powstał dla techników.