2015-01-29, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jana Kaczanowskiego, wiceprzewodniczącego rady miasta z klubu SLD
- Jak przyjął pan informację o powołaniu Katarzyny Osos na nowego wojewodę lubuskiego?
- Dobrze, że ten akt wreszcie nastąpił. Nie rozumiem, dlaczego przez ponad miesiąc panowało w urzędzie wojewódzkim bezkrólewie. Wydawało mi się, że skoro premier Ewa Kopacz zdecydowała się na odwołanie poprzedniego wojewody, to tego samego dnia powinna powołać jego następcę. Widocznie w partii rządzącej ostatnio było sporo przepychanek i być może premier ciągle się wahała, co nie świadczy o niej najlepiej. Swoją drogą nie rozumiem, po co było zmieniać wojewodę na niespełna rok przed wyborami. Co do samej nowej wojewody, to z zasady nigdy nie jestem przeciwny komukolwiek, zwłaszcza w stosunku do młodych osób. Mam jednak wątpliwości do jej kompetencji, ale powinniśmy dać jej czas. Zaniepokojony jednak jestem czymś innym. Kiedy powoływaliśmy województwo lubuskie przyjęliśmy pewne ustalenia, z których wynikało, że marszałek ze względu na położenie urzędu marszałkowskiego każdorazowo powinien być z południa, wojewoda z kolei z północy. Nie po raz pierwszy ten parytet został naruszony, co nie sprzyja konsolidacji województwa.
- To już nie pierwsza kontrowersyjna decyzja w naszym otoczeniu. Nie ma pan wrażenia, że województwo powoli jest jakby zawłaszczane, i to nawet nie tyle przez partię, co konkretne osoby?
- Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale nie jest to tylko wina klasy politycznej z południa, lecz także z naszego regionu. I powiedzmy sobie jasno, że największą winę ponoszą politycy rządzącej koalicji. W przypadku nowej pani wojewody interesująca byłaby tu opinia pani senator Heleny Hatki lub posła Witolda Pahla. To oni posiadają największą polityczną siłę i mogą wpływać na działania swoich koleżanek i kolegów z Zielonej Góry. Jeżeli takiego wpływu nie mają, niech głośno i uczciwie powiedzą, że z ich opiniami nikt w lubuskiej PO się nie liczy. Będzie przynajmniej jasność. To ważne, gdyż niebawem zostaną uruchomione środki unijne, przed Gorzowem pojawia się duża szansa na rozwój i musimy wiedzieć, kto będzie sprawował władzę. Jak wszystkie polityczne przyczółki obejmą w naszym mieście ludzie z południa możemy mieć problemy. Swoją drogą tych zawiłości personalnych zaczyna być bardzo wiele na różnych płaszczyznach. I to w całym kraju, czego przykładem może być powoływanie prezesów do różnych spółek państwowych na kilka miesięcy tylko po to, żeby mogli oni pozgarniać odprawy idące w setki tysięcy. To są anomalnie szkodliwe dla całej Polski, bez względu na to gdzie występują.
- Jak gorzowianie mogą bronić się przed rosnącą z roku na rok dominacją polityków z południa Ziemi Lubuskiej?
- Od lat mówię, że elitom politycznym z północy brakuje jedności. A wystarczy razem usiąść do stołu i wybrać kilka priorytetów, z którymi będą szli według podziału geograficznego a nie politycznego. I to wszędzie, nie tylko do urzędu marszałkowskiego, ale do parlamentu czy nawet europarlamentu poprzez swoich przedstawicieli. Jeśli tego nie zrozumiemy zawsze będziemy na straconej pozycji.
RB
Trzy pytania do Marcina Ciężkiego, aktora i performera