więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Dlaczego miasto wojewódzkie Gorzów ma promować inny region?

2016-01-30, Trzy pytania do...

Trzy pytania do dra. hab. Dariusza Rymara, dyrektora Archiwum Państwowego w Gorzowie

medium_news_header_13720.jpg
 Dr. hab. Dariusz Rymar w 2015 r. został Honorowym Obywatelem miasta Gorzowa

- Jest pan gorącym zwolennikiem skróceniem nazwy naszego miasta, chce pan Gorzowa bez Wielkopolski. W imię czego? Przecież za Gorzowem Wielkopolskim przemawia tradycja, przyzwyczajenie, a i historyczne podkreślenie obecnej polskości naszego miasta dla wielu ludzi nie jest bez znaczenia.

- Problematyka zasiedlenia i budowy powojennego Gorzowa przez Wielkopolan jest obecna w wielu moich publikacjach. Temu poświęciłem również ostatnią moją książkę, wydaną w roku 2015 pt. „W 70. rocznicę przejęcia Gorzowa przez Polskę. Gorzów – stolica Ziemi Lubuskiej w latach 1945–1950”, zadedykowaną zresztą Florianowi Kroenke, pierwszemu staroście, Wielkopolaninowi z Wągrowca. Fakt budowy powojennego Gorzowa przy znaczącym udziale Wielkopolan jest bezsporny. Pierwsi pionierzy przyjechali do miasta, które nazywało się właśnie Gorzów, bo taka nazwa funkcjonowała już w polskich wydawnictwach przedwojennych i wydawanych w konspiracji w czasie wojny. Dodatek „Wielkopolski” pojawił się w nazwie miasta dopiero w maju 1946 roku i był rezultatem ówczesnego położenia Gorzowa w woj. poznańskim i koniecznością precyzyjnego umiejscowienia miasta znajdującego się na słabo jeszcze przecież znanych wtedy ziemiach pozyskanych w wyniku II wojny światowej.

W całej swojej historii Gorzów tylko w latach 1945­-1950 administracyjnie był związany z Wielkopolską. Względy historyczne są tu w ogóle mało istotne. Przeciwnicy skrócenia nazwy miasta często odwołują się do historii, niesłusznie wiążąc Gorzów z Wielkopolską już w średniowieczu. Zresztą nawet gdyby tak było, a nie było(!), że 700 lat temu Gorzów był przez chwilę w Wielkopolsce, to jakie to ma znaczenie dla nas dziś, żyjących w XXI wieku?!

Streszczając sprawy historyczne bez zagłębiania się w szczegóły tej skomplikowanej i do końca niejasnej materii sprawa przynależności administracyjnej i terytorialnej Gorzowa do Wielkopolski wyglądała następująco:

Gorzów został założony w roku 1257 na północnym brzegu Warty. Miasto aż do roku 1945 znajdowało się w granicach zmieniających się państwowości niemieckich i nigdy przed rokiem 1945 do Wielkopolski nie należało. Gorzów ulokowano na terenie, zamieszkałym przez ludność słowiańską, który wcześniej wraz z całym Pomorzem bywał uzależniony od władców Polski. W niejasnych okolicznościach ok. roku 1223 obszar kasztelanii santockiej, na terenie której w roku 1257 założono Gorzów, znalazł się w gestii władców Wielkopolski. Północna część kasztelani santockiej, tj. położona na północ od Noteci-Warty, w latach 50. XIII wieku w drodze układu pokojowego została przekazana przez księcia wielkopolskiego Przemysła I margrabiom brandenburskim. Natomiast jej południowa część pozostała w Wielkopolsce. Podobno jeszcze w XIV wieku na moście w Gorzowie znajdował się polski znak graniczny. Bo faktycznie obszar dzisiejszego Zamościa, zwanego obecnie częściej Zawarciem, a także np. wsie Borek, Ulim i Karnin znajdowały się jeszcze przez pewien czas w Polsce, a zatem w Wielkopolsce, jednak w nie do końca jasnych okolicznościach od Polski odpadły. Teren na południe od Warty, a zatem Zamoście i wymienione wcześniej wsie, znajdował się również w archidiecezji poznańskiej, pomimo że sam Gorzów należał do diecezji kamieńskiej. Polska aż do epoki rozbiorowej stała na stanowisku granicy państwa na połowie koryta rzeki Warty, mniej więcej do wysokości Gorzowa. Dlatego Polska domagała się m.in. zwrotu wsi Ulim, Karnin i Borek - położonych na południe od Warty, jednak do Gorzowa, czyli miasta ulokowanego na północnym brzegu Warty, nie zgłaszała roszczeń. Miasto było w obszarze niemieckim i w Polsce znalazło się dopiero w roku 1945.

Już w XIX wieku pojawiły się polskie odpowiedniki nazwy miasta: Górzew (1838), Winnagóra (1894). Prawdopodobnie jednak dopiero w okresie między I a II wojną światową nastąpiło w Polsce przypisanie niemieckiemu wciąż Landsbergowi polskiego odpowiednika: Gorzów. Taka nazwa pojawiała się na mapach wydawanych przez wybitnego uczonego prof. Eugeniusza Romera. I taka nazwa funkcjonowała w niektórych polskich wydawnictwach do roku 1945. W roku 1945 do Gorzowa właśnie przybyli polscy osadnicy z Florianem Kroenke na czele. Dopiero w maju 1946 wprowadzono urzędowo nazwę z przymiotnikiem „Wielkopolski”. Było to spowodowane tym, że Gorzów znajdował się w tym czasie w województwie poznańskim, miało to miejsce w latach 1945–1950, i chodziło o odróżnienie jego nazwy od innych miejscowości o nazwie Gorzów - miasta Gorzów Śląski i wsi Gorzów. Było to przecież w okresie gdy nie istniały jeszcze kody pocztowe.

Nie uważam, że odcięcie przymiotnika „Wielkopolski” spowoduje jakieś osłabienie „polskości” Gorzowa. Przecież takich dodatków nie mają inne, znacznie ważniejsze ośrodki na ziemiach zachodnich i północnych, takie jak np. Szczecin, Wrocław czy Olsztyn. Czy to oznacza, że nie są to miasta polskie?

- Nie obawia się pan, że odcięcie się od Wielkopolski może osłabić znaczenie Gorzowa w lubuskim, które zawłaszcza coraz bardziej Zielona Góra, jako główny ośrodek życia w regionie. Nie będąc ani Wielkopolski, ani Lubuski Gorzów może budować swoją tożsamość i pozycję w kraju i na świecie?

- Po pierwsze dlaczego nie mamy uważać Gorzowa za miasto o tradycjach lubuskich? Gorzów w latach 1945-1950 był stolicą Ziemi Lubuskiej! Nie była to formalna stołeczność, jednak miasto kształtowało się właśnie jako główny ośrodek na tym terenie. Po drugie nie obawiam się „nijakości” tożsamości Gorzowa, bo ma on swoją bogatą historię i tradycję. Pierwszym jej filarem jest właśnie dorobek z okresu pionierskiego i budowy polskiej państwowości i polskiego życia właśnie w stolicy regionu lubuskiego, za jaki powszechnie wtedy Gorzów uważano. Drugim filarem jest działalność Kościoła katolickiego na tym terenie i działalność oraz dorobek diecezji gorzowskiej. Trzecim filarem powojennej tradycji jest udział Gorzowa w walce o wolność i wolne słowo w latach 80. To tylko najważniejsze elementy tych tradycji. Gorzów przez wszystkie lata powojenne tworzył polską i lubuską tożsamość i nie musi się obawiać jej utraty poprzez skrócenie nazwy. Skrócenia i powrót do formy pierwotnej!

- Jak jednak przekonać do zmiany tych, którzy nie chcą niczego zmieniać, boją się kosztów i kłopotów z tym związanych?

- Za skróceniem nazwy miasta przemawiają względy natury praktycznej. Skrócenie nazwy zalecali twórcy marki Gorzowa, a są to przecież specjaliści od marketingu. Nazwa krótka jest łatwiejsza do zapamiętania i bez przymiotnika „Wielkopolski” nie będzie sytuowała Gorzowa w Wielkopolsce. Wiele osób w Polsce słysząc nazwę naszego miasta jest przekonana, że położone jest ono na terenie woj. wielkopolskiego! A przecież nawet Poznań nie ma w nazwie „Wielkopolski”. Dlaczego zatem miasto wojewódzkie Gorzów ma promować inny region niż ten, w którym jest położony? Zresztą żadne miasto wojewódzkie w kraju, ani żadne duże miasto nie ma w nazwie przymiotnika dookreślającego jego położenie. Taki przymiotnik oznacza zwykle miasto małe, które musi się promować poprzez nazwę regionu, w którym się znajduje. Spodziewamy się zatem korzyści płynących z łatwiejszego odbioru nazwy, np. obecnie jest ona trudna do wymówienia przez cudzoziemskich inwestorów. Poza tym już samo mówienie o tej sprawie sprawia, że o Gorzowie jest głośniej w mediach, także krajowych. Poza tym tak będzie wygodniej. Uprościmy sobie życie. Obecna nazwa składa się aż z 18 znaków, po skróceniu będzie to tylko 6 znaków. Chyba wszystkim zdarzyło się wypełniać rubrykę „miejsce zamieszkania” w jakimś formularzu. Ile jest pracy z wypisywaniem tak długiej nazwy? A czasem trzeba ją napisać kilka razy. Poza tym w praktyce mało kto używa pełnej nazwy miasta. Mamy Radio Gorzów, Klub Stal Gorzów, Stilon Gorzów itd.

Co do kosztów – jak stwierdziła na naszej debacie przewodnicząca Rady Miasta Stargard (już nie Szczeciński), są minimalne i nie dotyczą osób fizycznych. Nie będzie konieczności wymiany dowodów osobistych, praw jazdy ani dowodów rejestracyjnych. Całe koszty sprowadzają się do wymiany przez urzędy i instytucje szyldów, pieczątek, wizytówek itp. Jednak nigdzie nie jest określony czas w jakim należy to wykonać, zatem proces ten rozłoży się na wiele lat. W 2008 roku opracowano markę Gorzowa – „Gorzów przystań”. Miasto zapłaciło za to 300 tys. zł. Jednym z zaleceń autorów marki było skrócenie nazwy miasta. To dziś mamy żałować jeszcze 100-200 tys. zł aby zakończyć ten proces?

Dlatego namawiam wszystkich gorzowian do wypowiedzenia się w tej sprawie i do opowiedzenia się za skróceniem nazwy i powrotem do jej pierwotnej formy. To gorzowianie zdecydują czy skrócenie nazwy będzie miało miejsce. Jednak jeśli w większości będą oni przeciwni temu pomysłowi, to ani Gorzów ani świat się nie zawali. Warto poprawić częściowo niefortunną nazwę naszego miasta, ale i z przymiotnikiem „Wielkopolski” da się przecież żyć.

J.D.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x