Śmigłowiec już czeka, czas zbudować bazę dla LPR

2015-07-16, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Jacka Wójcickiego, prezydenta Gorzowa

- Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann potwierdził, że niedługo na terenie naszego kraju powstaną cztery nowe bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, w tym jedna w Gorzowie. Podtrzymuje pan deklarację współfinansowania budowy bazy ze środków miejskich i kiedy ta baza mogłaby zacząć działać?

- Cieszę się, że mamy już konkretną odpowiedź od ministra w sprawie utworzenia bazy i przekazania nam śmigłowca ratunkowego Eurocopter. Z naszej strony w tej kwestii nic się nie zmieniło. Koszty budowy bazy powinny zamknąć się w kwocie 5 mln złotych, z czego po 50 procent środków wyłoży województwo i nasz samorząd. Pani marszałek niedługo wraca z urlopu, zapewne szybko się spotkamy i omówimy szczegóły w zakresie dalszych działań. Myślę, że w ciągu roku uda się cały temat zamknąć, bo nie wystarczy tylko wybudować, trzeba najpierw przejść całą procedurę administracyjną, a to w czasie trochę trwa. Kiedy już ta baza powstanie myślę, że gorzowianie będą czuli się jeszcze bardziej bezpieczni, wiedząc że w razie jakiegoś nagłego zdarzenia mogą liczyć na szybką pomoc.

- Ostatnio dużo mówi się i pisze o ewentualnym połączeniu kolejowym z Torunia do Berlina przez Gorzów. Jeszcze niedawno marszałek Elżbieta Polak nie chciała o tym słyszeć, ale ostatnio jakby zaczęła ulegać gorzowskim naciskom. Jakie widzi pan szanse, na to, że od stycznia 2016 taki pociąg pojawi się na torach i jaki wkład finansowy poniesie z tego tytułu miasto?

- Dla nas najistotniejszym aspektem jest to, że pojawiła się naprawdę korzystna oferta i uważam, że wyłożenie przez województwo miliona złotych na to połączenie jest w zasięgu możliwości. Zwłaszcza, że trasa, o której rozmawiamy, jest jedną z najbardziej obciążonych w regionie. Jestem przekonany, że pani marszałek spojrzy na to wszystko przychylnym okiem i temat zostanie rozwiązany po naszej myśli. Początkowo może nie była ona entuzjastycznie nastawiona do tego pomysłu, gdyż nie posiadała pełni wiedzy. Dzisiaj wiemy na przykład, że do tego pomysłu chcą się włączyć inni partnerzy, samorządy z województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego. Natomiast Gorzów jako miasto niewiele tu może zrobić poza przekonywaniem i zachęcaniem. Możemy też przeznaczyć skromne środki finansowe na różnego rodzaju działania promocyjne, np. dofinansowanie do zakupu pewnej puli biletów dla naszych mieszkańców czy promowanie na własnym terenie tego połączenia.

- Jako miasto przyjęliśmy w poczet mieszkańców Gorzowa polską rodzinę z ukraińskiego Doniecka, gdzie trwa wojna domowa. Czy należy traktować to jako początek przyjmowania rodzin z zagrożonych wojną terenów?

- Obecnie nasz rząd prowadzi program pomocowy dla polskich rodzin lub mających polskie korzenie i jako miasto włączyliśmy się w tą pomoc, oferując mieszkanie oraz inną pomoc dla jednej, dwuosobowej rodziny. W tej sposób, może symboliczny, chcemy pokazać Ukraińcom, że choć Gorzów leży stosunkowo daleko od nich, to jednoczymy się z nimi w tych trudnych chwilach. Natomiast pamiętajmy, że my również mamy swoje problemy, choćby mieszkaniowe i nie jest tak prosto przyjmować kogoś zewnątrz. Tu nie chodzi tylko o mieszkanie czy nawet jego przygotowanie. Udało się to zrobić dzięki dobremu sercu wielu gorzowian, którzy dostarczyli całe wyposażenie. Pamiętajmy, że bardzo ważną sprawą jest znalezienie dla takich osób pracy. Póki jej nie ma, trzeba załatwić im zasiłki, wcześniej przechodząc całą procedurę prawną. Dlatego na razie żadnych deklaracji składać nie będziemy.