więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Dusza muzyka nie ma paszportu, ani zameldowania

2015-05-18, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Leszka Możdżera, wybitnego pianisty jazzowego związanego Gorzowem

medium_news_header_11330.jpg

- Jak pan pamięta Gorzów?

- Pamiętam doskonale. Spędzałem wakacje tutaj, do dziś mieszka tu moja rodzina przy ul. Mieszka I. Tu mieszkała moja babcia, tu mój dziadek uczył języków, był lingwistą, bardzo wykształcony, ale z opowieści mojej nieżyjącej już babci Lidii wynika, że nie był to człowiek łatwy. Ale bycie duchem w człowieku nie jest w ogóle łatwe. Jedną z przygód, które pamiętam, to fakt, iż mimo to, że ciocia Hania zabroniła mi wyskakiwać przez okno, to ja jednak przez okno wyskoczyłem i moje poczucie winy urzeczywistniło się w postaci skręconej kostki. I to była pierwsza moja w życiu skręcona kostka. I dlatego Gorzów kojarzy mnie się z tym.

- A nie kojarzy się panu z Jazz Clubem Pod Filarami?

- Jazz Club Pod Filarami znam doskonale. Miałem tam swoje pierwsze debiutanckie koncerty jeszcze w latach 90. Grałem z kolegami z zespołu Miłość i ze Zbigniewem Namysłowskim. No i właśnie szef klubu, pan Bogusław zaprosił nas na koncerty. I to było jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Cieszę się, że ten klub do dzisiaj działa i jakoś funkcjonuje, co w czasach kapitalizmu tak zwanego, czyli walki małego kapitału z wielkim kapitałem wcale nie jest takie proste, bo jak wiadomo muzyka jazzowa nie jest specjalnie dochodowa, aczkolwiek w Polsce ma długoletnią tradycję, była językiem wolności w czasach komunizmu, to nam Polakom się bardzo dobrze kojarzy. A warto dodać, że wszyscy muzycy jazzowi na świecie twierdzą, iż polska publiczność jest wyjątkowa. No i na koncerty jazzowe przychodzą przede wszystkim ludzie młodzi. Wspaniałe jest to, że ten przekaz, iż muzyka jazzowa jest muzyką wolności, przechodzi z ojca na syna, z matki na córkę, ten przekaz gdzieś tam funkcjonuje w naszej świadomości polskiej i wpisał się na stałe w nasz krajobraz kulturowy, bo muzyka jazzowa jest dla nas bardzo ważna.

- Jak pan ocenia gorzowskie środowisko jazzowe, mam na myśli m.in. Adama Bałdycha, Przemysława Raminiaka i Michała Wróblewskiego?

- Znam doskonale tych muzyków wszystkich. Akurat Michała Wróblewskiego osobiście nie, ale znam nagrania. Nawet nie wiedziałem, że jest z Gorzowa. Z Adamem Bałdychem pracujemy dla tej samej wytwórni ACT w Niemczech. Z Przemkiem Raminiakiem grałem też parokrotnie, więc to są moi koledzy z pracy. Inna rzecz, że jak się gra muzykę, to tak naprawdę skąd się jest, nie jest istotne. Tak naprawdę dusza muzyka nie ma paszportu, nie ma zameldowania, więc to nie ma znaczenia, skąd jest dany muzyk. Ale cieszę się, że ci muzycy są z Gorzowa.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x