Nie zawsze muszą to być pieniądze

2015-01-08, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Tomasza Kucharskiego, dyrektora wydziału sportu i turystyki UM

- Gorzowski sport w 2014 roku to nie tylko wielki sukces naszych żużlowców. To także dobre wyniki w innych dyscyplinach. Jak pan oceni minione 12 miesięcy w wykonaniu naszych sportowców?

- Pozytywnie, bo rzeczywiście mieliśmy sporo wspaniałych osiągnięć. Szczególnie w sportach w najbliższych mojemu sercu, czyli wodnych. Mnóstwo medali zdobyli przedstawiciele sportów walki. Przekrój tych dyscyplin jest zdecydowanie większy, dlatego może nie będę tych sukcesów przypominał, żeby kogoś nie pominąć. Najbardziej cieszy mnie rozwój sportu dziecięcego i młodzieżowego. Na przykład młodzi chłopcy z UKS Miś, przy naszym wsparciu, wywalczyli wicemistrzostwo Polski w swojej kategorii. Były też medale w innych juniorskich grach czy indywidualnych startach. To pokazuje, że nawet przy skromnych możliwościach finansowych miasta można sięgać po sukcesy. Ważne, żeby umieć dobrze wykorzystać dotację. Przyznam, że w ostatnich latach większość gorzowskich klubów bardzo mądrze wydaje przyznane im środki z budżetu. Potrafią również sami pozyskiwać datki z różnych źródeł.

- Na jaką pomoc ze strony miasta mogą liczyć nasze kluby i sportowcy w 2015 roku?

- Finansowo cudów nie będzie. Wysokość dotacji utrzyma się na podobnym poziomie jak w 2014 roku. Liczę, że w trakcie roku uda nam się pozyskać dodatkowe środki w ramach programów unijnych, ministerialnych czy bezpośrednio ze związków sportowych. W przypadków tych ostatnich liczymy, że zdołamy uzyskać wsparcie dla lekkoatletów i młodych siatkarzy. Byliśmy już blisko podpisania umowy z PZPS na rozwój ośrodka szkolenia w siatkówce. Ze względu na znane zamieszanie w związku temat ten został na razie odłożony. Mam nadzieję, że nie na długo, gdyż związek zagwarantował dostarczenie sprzętu naszym szkołom realizującym program szkolenia. Swoją drogą staramy się nawiązywać kontakty z różnymi organizacjami sportowymi, które są gotowe na współpracę. Nie zawsze muszą to być pieniądze. Wystarczy sprzęt.

- Wielki sport nie może obyć się bez nowoczesnych obiektów. Na razie w Gorzowie mamy fantastyczny stadion żużlowy, ale nic poza tym. Czy Gorzów jest przygotowany do tego, żeby rozpocząć działania w kierunku budowy nowej hali sportowej?

- Na temat hali dyskusja trwa już od pewnego czasu, została przygotowana koncepcja, potem wizualizacja. Niestety, do każdych środków, które chcielibyśmy pozyskać na przykład na budowę hali, potrzebny jest wkład własny. I tu umiera śmiercią naturalną każdy pomysł, a w ostatnim czteroleciu było ich sporo. Na ostatniej komisji kultury, sportu i promocji miasta poruszyliśmy sprawę istniejącej bazy sportowej w mieście. Niedługo ma dojść do spotkania ze środowiskami sportowymi, w trakcie którego będziemy zastanawiać się nad najpilniejszymi potrzebami w tym obszarze. Jedni chcą boisk piłkarskich, inni hali. Trzeba zobaczyć co jest ważniejsze, na co może stać nas będzie w przyszłości. Musimy również myśleć o bieżących sprawach. Kluby na przykład zgłaszają problem opłat, jak i samego korzystania z miejskiej bazy. Mam nadzieję, że zdołamy wypracować wspólne stanowisko w tej sprawie, a potem wdrożyć je w życie. Przesuwanie pieniędzy z dotacji na wynajem bazy nie jest dla klubów najszczęśliwszym rozwiązaniem. Zostało ono wprowadzone przez poprzednią radę miasta. Myślę, że wynajmować obiektów za przysłowiową złotówkę też nie można, ale muszą to być bardziej przystępne dla klubów stawki, choć nawet obecne nie pokrywają kosztów.