Trzy pytania do mecenasa Jerzego Synowca

2012-07-17, Trzy pytania do...

- 20 lipca br. odbędzie się kolejna rozprawa apelacyjna w sprawie tzw. gorzowskiej afery budowlanej. Należy się spodziewać w tym terminie wyroków?

- Wyrok, zgodnie z kodeksem postepowania karnego, musi zapaść w ciągu 7 dni od zakończenia rozprawy. 20 lipca sprawa powinna się zakończyć, ponieważ pozostały jeszcze tylko przemówienia 3 adwokatów, prokuratora oraz ostatnie słowo oskarżonych. Jestem przekonany, że jeden dzień na to w zupełności wystarczy. Następnie sąd będzie miał owe 7 dni na napisanie i ogłoszenie wyroków. Granicznym terminem jest więc 27 lipca. I tylko jakieś zdarzenie losowe, jak choroba sędziego, może coś tu zmienić.

- Jakich wyroków pan się spodziewa?

- Generalnie spodziewam się wyroków, w których trzon zarzutów zostanie utrzymany w mocy. Przy czym spodziewam się, że odniesieniu do niektórych oskarżonych co do niektórych zarzutów wyrok może być zmieniony lub też uchylony. Dotyczyć to jednak będzie, moim zdaniem, tylko części wyroków. Odnosi się to wszystko także do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka – w jego przypadku spodziewam się częściowego utrzymania wyroku w mocy, w części zaś może być zmieniony lub uchylony. Pamiętajmy przy tym, że są tam apelacje obrońców, ale i prokuratora. Ja akurat reprezentuje dwóch klientów, co do których w pierwszej instancji zapadły wyroki uniewinniające i to prokurator złożył apelację.

- Co wyrok skazujący prezydenta będzie bezpośrednio oznaczał dla miasta?

- Jeżeli w jakiekolwiek części wyrok skazujący zostanie utrzymany w mocy, to będzie oznaczało, że prezydent musi oddać władze w mieście, która przejmie komisarz powołany przez premiera. Pytanie tylko czy stanie się to od razu, czy konieczne będzie zwołanie w trybie pilnym sesji rady miasta, która wygasi mandat prezydenta. Różne są tutaj poglądy prawników. Ja stoję na stanowisku, że wyrok skazujący wywołuje natychmiastowy skutek i prezydent nie może pełnić dalej swej funkcji. Natomiast rządy komisarza muszą w ciągu 90 dni zakończyć się nowymi wyborami.
J. Del.