2012-08-13, Trzy pytania do...
- Nie znudziło się panu jeszcze stawianie pomników w Gorzowie?
- Nie. Jeżeli będzie zapotrzebowanie i będzie warto go postawić, to myślę, że przekonam wspólnika do tego przedsięwzięcia, że znajdą się środki i możliwości. W Gorzowie jest jeszcze parę osób, które warto w ten sposób upamiętnić, jak Korcza czy Henselera. I to nawet w tym samym miejscu, tworząc taką alejkę ludzi kultury i sztuki. Mam tu na myśli Bolka Kowalskiego, Andrzeja Gordona, Kazimierza Furmana czy zmarłą niedawno Christę Wolf, która była osobą związaną z naszym miastem, ale postacią o wymiarze wręcz europejskim.
- Nie obawia się pan kontrowersji związanych z tą ostatnią osobą?
- Z każdą postacią były związane jakieś kontrowersje. Tak było chociażby z Szymonem Giętym czy Edwardem Jancarzem. Każdej wybitnej osobie można coś tam zarzucić, czego się przyczepić. Christa Wolf była stąd, pisała o Gorzowie, była związana z naszym miastem. Jej książka „Wzorce dzieciństwa”, wydana w Niemczech, odbiła się dosyć dużym echem. A to, że coś jej się zarzuca w związku z życiem w dawnym NRD, ma tak naprawdę czwartorzędne znaczenie.
- Chce pan także, żeby park koło dawnego szpitalu przy ul. Warszawskiej stał się publiczny. Potrzebny jest do tego czyn społeczny?
- Tu nie chodzi o czyn społeczny, to tylko hasło. Ja mam po prosu nadzieję, że gospodarz miasta stanie na wysokości zadania i bez mojej czy kogokolwiek pomocy, sam to zrobi. A trzeba tylko zburzyć mur, wyczyścić ten park i udostępnić gorzowianom, którzy będą chętnie to miejsce odwiedzać. Dzięki temu zniknie także ten ohydny, depresyjny mur z jednej i drugiej strony byłego szpitala.
J. Del.
Trzy pytania do Łukasza Marcinkiewicza, prezesa gorzowskiej spółki Inneko