więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Trzy pytania do Marka Kantczaka, dziennikarza, reprezentanta Polski w łucznictwie na paraolimpiadę w Londynie

2012-08-19, Trzy pytania do...

medium_news_header_1189.jpg

- Jakie są twoje wrażenia i oceny olimpijskich wydarzeń w Londynie?

- Przekazy telewizyjne były znakomite i z przyjemnością je oglądałem, choć komentarze bywały momentami irytujące, zwłaszcza w odniesieniu do występów polskich zawodników. W każdym razie mnie te igrzyska zachwyciły. Począwszy od uroczystości otwarcia. Trochę znam Anglię, często tam bywam z powodów rodzinnych i muszę przyznać, że znakomicie oddała ducha tego kraju. Natomiast pod względem organizacyjnym i sportowym też wyglądało to imponująco. Startu Polaków także nie oceniałbym tak surowo i negatywnie, jak się ocenia. Cały świat, tysiące zawodników w każdej dyscyplinie walczy o udział w igrzyskach i medale, a te są tylko trzy. I każdy kto już tam przyjeżdża, potencjalnie przyjeżdża z medalem w plecaku. Nie każdy jednak z tym medalem wróci do domu.

- To z jakimi oczekiwaniami jedziesz na swoje kolejne igrzyska olimpijskie?

- W moim plecaku, który właśnie otrzymałem wraz z całym wyposażeniem kadrowym, także mam w tej chwili ten medal. Pytanie tylko, czy z nim wrócę … Czyli marzenia o medalu są, ale zdaję sobie sprawę, że nie jadę tam w roli faworyta, bo będzie nas 28 zawodników z całego świata, z który bardzo wielu ma znacznie lepsze wyniki sportowe na koncie. Moje nadzieje związane są z tym, że ten rok przepracowałem wyjątkowo mocno i jeśli tylko moja forma na skutek ciężkiej pracy na ostatnim obozie kadry nie załamała się, to chciałbym sobie sprawić miłą niespodziankę.
To prawda, że to już moje kolejne igrzyska. Wcześniej było Sydney, ale tam pojechałem po ciężkiej walce o to, żeby w ogóle pojechać, do końca musiałem bowiem udowadniać, że w kraju jestem lepszy od innych. I tak naprawdę na samych igrzyskach ta forma już gdzieś uleciała. Teraz jest inaczej i w Londynie mam nadzieję być w znacznie lepszej dyspozycji niż 12 lat temu w Sydney.

- Sport to dla ciebie tylko odskocznia od codziennego życia czy jednak coś więcej?

- Chyba jednak sporo znaczy w moim życiu, skoro zajmuję się nim od 36 lat, z dwuletnią przerwą, kiedy zawiesiłem łuk na kołku i myślałem, że już do niego nie wrócę. Pojawił się jednak łuk bloczkowy, czyli zupełnie inny rodzaj łuku, który mnie zaciekawił i po kilku próbach stwierdziłem, że mi pasuje i to nawet bardzo. Mimo wszystko podchodzę do sportu z dystansem, jest dla mnie znakomitym wypełniaczem czasu, aby nie robić innych bezsensownych rzeczy. Jest ważny, ale na pewno nie najważniejszy na świecie. Nie robię nic na siłę, nie zabiegam wszelkimi sposobami o sukces, nie chcę zdobyć olimpijskiego medalu za wszelką cenę. Moim sukcesem jest już sam wyjazd na igrzyska olimpijskie do Londynu.


J. Del.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x