Trzy pytania do Mirosława Marcinkiewicza, radnego PO w sejmiku

2012-09-12, Trzy pytania do...

- Wstrzymał się pan od głosu podczas głosowania marszałkowskiej propozycji w sprawie połączenie gorzowskiego Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy z zielonogórskim. Dlaczego?

- Odpowiedź wymaga doprecyzowania. Otóż w trakcie głosowania powiedziałem wyraźnie, że jestem przeciw, ale wstrzymuję się od głosu. Stało się tak dlatego, że klub uchwalił dyscyplinę głosowania w tej sprawie. Nie mogłem więc głosować przeciw, ale mogłem się wstrzymać, co też uczyniłem. Moja postawa podyktowana była tym, że uzasadnienie tej uchwały zawierało elementarne braki merytoryczne, było nieprzekonywujące. Połączenie obu WOMP-ów uważałem i uważam za zupełnie bezcelowe.

- Nie obawia się pan konsekwencji swojej postawy?

- Nie, nie złamałem przecież dyscypliny klubowej. Zresztą, koleżanki i koledzy z klubu wiedzieli jak się zachowam i ze zrozumieniem przyjęli moje stanowisko. Było to wręcz uzgodnione. Nie chodzi przecież o to, żeby łamać sumienia. Mój głos, w rezultacie tego głosowania, okazał się nie aż ważny, choć istotny.

- W sprawie tego, co się dzieje w gorzowskim szpitalu i wokół niego także ma pan odmienne zdanie?

- Przyjmuje do wiadomości i rozumiem, że pojawił się nowy dyrektor, która ma za zadanie przygotować szpital do przekształcenia w spółkę, co jest konieczne, aby pozyskać środki w ogromnej wysokości przynajmniej 150 milionów, niezbędnych do oddłużenia tego szpitala. Niemniej jednak sposób działania, podejmowane decyzje nie powinny powodować dodatkowych , niepotrzebnych konfliktów, urazów i podgrzewać atmosfery. Zgodne działanie byłoby zdecydowanie bardziej skuteczne i aprobowane.

J. Del.