,,Nadwarciańska Dycha’’ ma pisać swoją historię

2018-06-13, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Sebastiana Wierzbickiego, współorganizatora ,,Nadwarciańskiej Dychy’’

- Kiedy w 2014 roku, razem z ówczesnym dyrektorem nieistniejącego już Wydziału Sportu i Turystyki Tomaszem Kucharskim, zainicjowaliście panowie ,,Nadwarciańską Dychę’’ liczył pan na to, że ta impreza chwyci?

- Było nas troszkę więcej, lubiliśmy biegać i pewnego dnia podjęliśmy decyzję, że naprawdę warto stworzyć w Gorzowie bieg z prawdziwego zdarzenia. Taki, jakie znamy z innych dużych miast. Dyrektor Kucharski, bardzo otwarty na tego rodzaju inicjatywy, w pełni to poparł, a że miałem największe doświadczenie w organizowaniu imprez biegowych wziąłem na barki całą logistykę przygotowania pierwszej odsłony. Od razu nawiązaliśmy współpracę z Gospodarczym Bankiem Spółdzielczym, który pomógł nam nie tylko finansowo oraz oczywiście z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Dzisiaj razem tworzymy jedną rodzinę, dzięki czemu wiele spraw organizacyjnych rozwiązujemy sprawnie. Byłem przekonany, że impreza szybko wpisze się w sportowy krajobraz miasta i że zostanie ciepło przyjęta przez środowisko biegaczy. Tak też się stało i od tamtej pory zainteresowanie naszym biegiem systematycznie rośnie.

- Co jest największą siłą ,,Nadwarciańskiej Dychy’’?

- Marka, zresztą zawsze najważniejsze jest zbudowanie wiarygodności i systematyczności. Nasz bieg jest wciąż młody, bo przed nami dopiero piąta edycja, ale jest już znany w Polsce. Cieszy mnie stale rosnącą frekwencja, bo impreza ta już powoli staje się jedną z największych tego typu w regionie. Cieszę się, że gorzowianie wreszcie doczekali się własnego biegu, na który mogą zaprosić przyjaciół z całego kraju. Rozpoczęliśmy od blisko czterystu uczestników i z każdym rokiem zwiększamy limit. Powoli dochodzimy do pięciuset. Myślę, że potencjał imprezy jest dwa razy większy i w niedalekiej przyszłości na starcie ujrzymy około tysiąca biegaczy. Nie jest oczywiście problemem od razu przygotować tysiąc zestawów startowych, ale nie chcemy jeść chochlą, bo każdorazowo chcemy być odpowiednio przygotowani organizacyjnie na przyjęcie większej grupy uczestników. Byłem już na takich biegach w Polsce, gdzie zapisywano do oporu, a potem nikt nie panował nad taką imprezą.

- Wiem, że trwały intensywne przygotowania do zorganizowania w tym roku nocnego półmaratonu w Gorzowie, ale pomysł nie zostanie ostatecznie zrealizowany. Zastanawia mnie jednak, czy taki półmaraton powinien być zorganizowany na bazie ,,Nadwarciańskiej Dychy’’ czy powinna to być zupełnie inna impreza?

- Już w zeszłym roku głośno o tym mówiłem, że ,,Nadwarciańska Dycha’’ ma pisać swoją historię i starajmy się w pełni wykorzystać jej potencjał. Pomysł, żeby zbudować jako coś osobnego nocny półmaraton jest bardzo dobry i rzeczywiście robiliśmy starania, żeby zadebiutować tym biegiem w bieżącym roku. Pamiętajmy, że w Polsce mamy mnóstwo półmaratonów i żeby przyciągnąć chętnych oraz żeby zbudować markę takiego biegu trzeba wyjść z czymś niekonwencjonalnym. Dlatego pojawił się pomysł, żeby pobiegać późnym wieczorem i ułożyć tak trasę, żeby miała ona walory turystyczne. To nie jest proste, bo Gorzów nie jest płaskim miastem i wyznaczenie optymalnej trasy nie należy do sprawy łatwej. Chcieliśmy taki bieg zorganizować już w tym roku, to prawda, lecz zbyt duża ilość rozpoczętych i realizowanych remontów drogowych mocno nam utrudniła wyznaczenie optymalnej pętli. Pamiętajmy też, że wytyczając trasę musimy pamiętać o tym, żeby nie sparaliżować miasta na kilka godzin, nawet jeżeli takie bieganie miałoby odbywać się wieczorem.