Niektóre wzory warto jednak stamtąd przenieść

2018-07-15, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Jerzego Wierchowicza, radnego z klubu Kocham Gorzów

- W Gorzowie ilość punktów sprzedaży alkoholi jest odpowiednia?

- Nie, jest ich zdecydowanie za dużo. Zresztą jest to problem ogólnopolski, nie tylko gorzowski. Szczególnie razi mnie alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych. Uważam, że sprawa ta powinna być rozwiązana ustawowo. Nie przypuszczam jednak, żeby w jakimś rozsądnym czasie ktoś tym się zajął, bo inne sprawy są dla polityków ważniejsze niż zwalczanie alkoholizmu w kraju. Oczywiście nie jestem może zwolennikiem bardzo restrykcyjnego modelu skandynawskiego, gdzie sprzedaż wysokoprocentowego alkoholu jest mocno ograniczona. Niektóre wzory warto jednak stamtąd przenieść i zmniejszyć ilość punktów. Nie powinno być tak, że alkohol można kupić praktycznie w każdym sklepiku, na każdym rogu, w każdym miejscu. To gruba przesada. Skoro jednak nie jesteśmy w stanie tego obecnie zrobić, to podnieśmy przynajmniej wiek dla młodzieży, która może ten alkohol kupować. Byłbym za modelem amerykańskim, czyli zgodziłbym się na sprzedaż osobom, które ukończą 21 lat. W poprzedniej kadencji parlamentu zachęcałem do tego lubuskich posłów partii rządzącej, żeby chociaż poruszyli temat. Nie było reakcji.

- Sporo inwestycji w ramach budżetu obywatelskiego nie jest realizowanych w terminie. Czy w tej sytuacji jest sens rozwijać ten program?

- Od początku istnienia tego programu podchodziłem do jego realizacji sceptycznie, ponieważ budżet obywatelski jest budżetem miejskim. Zdecydowana większość realizowanych w ramach budżetu obywatelskiego inwestycji to działania należne do samorządu. To przecież miasto w ramach budżetu miejskiego wykonuje remonty ulic, chodników, buduje place zabaw czy boiska szkolne. Po to są wybierani radni, żeby w imieniu swoich mieszkańców zgłaszali takie potrzeby i były one potem realizowane. Ktoś mógłby powiedzieć, że budżet obywatelski cementuje ludzi i dodatkowo ich uaktywnia. Jak przypomnimy sobie różnego rodzaju kombinacje przy głosowaniach, to chyba jest odwrotnie. Zawsze było wiadomo, że wygrywać będą placówki szkolne, bo mają większe możliwości zebrania odpowiedniej liczby głosów. I tak te szkoły wygrywały, często realizując potem niekoniecznie najistotniejsze inwestycje z punktu widzenia potrzeb społecznych. Potem zaczęliśmy co chwilę zmieniać regulamin, żeby poszukać optymalnego rozwiązania, ale czy to się udało? Zwłaszcza, że teraz mamy kłopoty z realizacją wielu inwestycji w ramach tego budżetu. Byłbym za tym, żeby pozostawić naprawdę niewielką kwotę na zadania rzeczywiście przydatne danym grupom mieszkańców, nie wchodzących w skład działań miejskich. Mogą to być przykładowo zadania miękkie.

- Od pewnego czasu toczy się dyskusja, jaka ma być komunikacja miejska w niedalekiej przyszłości. Czy wprowadzić ulgi dla wybranych grup społecznych, a może wprowadzić całkowicie darmowe przejazdy?

- W tej chwili miasto jest tak rozgrzebane, że trudno mówić o istnieniu komunikacji, ale warto dyskutować, żeby wypracować dobry model z chwilą zakończenia planu transportowego. Przypomnę, że jeszcze jako klub radnych Nowoczesny Gorzów przed dwoma laty wystąpiliśmy z projektem wprowadzenia bezpłatnych przejazdów dla gorzowian i nie zostało to ciepło przyjęte. Dzisiaj widzę, że ten nasz pomysł trafia na podatny grunt. Może wynika to ze zbliżającej się kampanii. Ale dobrze, że trwa dyskusja, bo ta idea musi zwyciężyć. Nie musimy od razu wprowadzać bezpłatnych przejazdów dla wszystkich. Róbmy to stopniowo. Rozłóżmy to nawet na dwie kadencje. W pierwszej kolejności zlikwidowałbym wszelkie ulgi dla różnych zasłużonych grup czy stowarzyszeń. Ulgi wprowadzają za dużo zamieszania. W zamian wprowadziłbym na początek bezpłatne przejazdy dla dzieci i młodzieży przykładowo do 18 lat oraz emerytów. Potem można włączyć studentów i kolejne grupy. Taki plan powinien być wypracowany ponad podziałami w oparciu o możliwości finansowe miasta.