Musimy zmieniać miasto i czynimy to na plus

2018-09-25, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Patryka Broszko, radnego z klubu Gorzów Plus

- Jak oceni pan czteroletnią działalność gorzowskiej Rady Miasta?

- W trakcie kadencji było sporo zmian, wymieniali się radni, powstawały i zarazem znikały kluby. Z jednej strony trudno jest mi to oceniać, ponieważ jestem częścią tych zmian. Do rady zostałem wybrany z listy Platformy Obywatelskiej, ale szybko zacząłem poszukiwać czegoś innego niż oferowała mi nowa formuła partii. Uznałem, że lepiej jednak będzie jak pozostanę bezpartyjny i przez to wybrałem inny klub. Trudno jest mi negatywnie oceniać tych, którzy w trakcie kadencji także szukali swojego miejsca. Zdarzają się jednak ruchy związane z nadchodzącymi wyborami. Przykładem jest powstały ruch o nazwie Kocham Gorzów, w skład którego weszły kluby Nowoczesny Gorzów i Ludzie dla Miasta. Myślę, że samodzielnie oba ugrupowania nic by w wyborach nie osiągnęły, razem zaś liczą, że mogą uzyskać kilka mandatów. Sam jestem ciekawy, jak mieszkańcy to ocenią, bo takie działania na kilka miesięcy przed wyborami nie są związane z troską o miasto.

- Czy pod względem merytorycznym działalność rady przyniosła korzyści miastu?

- Na pewno odczuwam rozczarowanie w tych elementach, w których radni nie potrafili osiągnąć potrzebnego dla miasta kompromisu tylko ze względu na barwy polityczne. Jako debiutant wielokrotnie byłem zaskakiwany ilością polityki w kwestiach wydawało się oczywistych. Niemniej w tych najważniejszych sprawach, jak choćby coroczne przyjmowanie budżetu znajdowała się zawsze wystarczająca liczba radnych, co pokazywało, że można było się porozumieć ponad podziałami. I dobrze, ponieważ mieszkańcy Gorzowa obserwują naszą pracę i doskonale wiedzą, że jesteśmy w trakcie dużych inwestycji i ich ewentualne blokowanie nie ma sensu. Musimy zmieniać miasto i czynimy to na plus. Dlatego oceniłbym w sumie pozytywnie naszą pracę jako radnych, bo z paroma fajnymi inicjatywami, które są realizowane, wyszliśmy. Ci radni, którzy włączyli się w te działania mogą dzisiaj odczuwać satysfakcję, że mają bezpośredni wpływ na zmiany zachodzące w mieście. Nie wszystko jednak się udało. Mam pretensję, że część radnych przyblokowała inicjatywy rozwojowe miasta, jak choćby rozpoczęcie prac nad budową strefy przemysłowej. Żeby chociaż coś sensownego zaproponowali w zamian, ale tego nie uczynili, mimo że ze strony inwestorów jest mnóstwo zapytań o takie tereny w Gorzowie. Na szczęście pojawiło się inne rozwiązanie i mam nadzieję, że niedługo będziemy mieli tereny inwestycyjne w miejscu działania IHAR-u.

- Zdecydował się pan kandydować do następnej Rady Miasta. Jeżeli wyborcy panu zaufają i wybiorą, jakie najważniejsze zadania postawi pan przed sobą do realizacji w najbliższym czteroleciu?

- Chciałbym poddać się weryfikacji i zobaczyć, czy wyborcy doceniają moją dotychczasową pracę. Oczywiście nie idę z pustymi rękoma, mam koncepcję i wizję dalszych działań. I nie jest tutaj żadną tajemnicą, że chcę kontynuować to co już zacząłem na Zawarciu i Zakanalu. Przez ostatnie cztery lata udało się tam zrobić naprawdę wiele fajnych rzeczy. Najbardziej cieszę się z przeprowadzonych remontów głównych ciągów komunikacyjnych na ulicach Fabrycznej, Towarowej czy Kobylogórskiej. W przyszłym roku ruszy remont ulicy Śląskiej. Dalej będziemy dążyli do odnowienia budynków oraz remontów mniejszych ulic i chodników. Uważam, że są to dzielnice Gorzowa, które szybko zmieniają się na korzyść, ale zasługują na jeszcze więcej i prace inwestycyjne będą tam realizowane sukcesywnie.