2018-11-12, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Daniela Puczyłowskiego, gorzowskiego księgarza
- Mamy rok jubileuszu odzyskania niepodległości przez Polskę. W pana księgarni książek związanych z tą rocznicą jest zatrzęsienie. Czy gorzowianie kupują literaturę niepodległościową?
- Może to się wydać dziwne, ale nie. Oczywiście mówię tu o zwykłych czytelnikach, bo zamówienie na taką literaturę miałem z kilku szkół oraz z Urzędu Wojewódzkiego, ale zwykli ludzie jej nie kupują. Zastanawiałem się nawet nad tym faktem i doszedłem do wniosku, że chyba mamy już przesyt tematem. Zwyczajnie i książek, i różnych innych publikacji na ten temat jest za dużo. A jak do tego dołożyć Internet, telewizję i inne środki przekazu, to zaczynam rozumieć tę niechęć.
- Co w takim razie gorzowianie czytają, skoro nie literaturę niepodległościową?
- To, co cały czas. Ciągle na topie są kryminały i tu Remigiusz Mróz, polski autor. Poza tym stale dobrze sprzedaje się literatura erotyczna, w tym odpowiedzi na przebój sprzed kilku lat, czyli „50 twarzy Greya”. No i cały czas ludzie sięgają po książki historyczne, ale podkreślam, niezwiązane z rocznicą niepodległości. Historia Polski, historia świata – owszem tak.
- A jak jest z literaturą regionalną? Jest na nią popyt?
- Stale i niezmiennie. Mam u siebie półkę regionalną, ale co z tego, skoro jest niemal pusta. Gorzowianie stale dopytują o książki związane z Gorzowem. Nie chodzi jednak o poezję czy beletrystykę, a książki dotyczące historii miasta, poszczególnych wydarzeń z jego życia. No i jest problem, bo nawet jeśli się znajdzie autor, który mógłby coś takiego napisać, zwyczajnie nie jest w stanie sam wydać, bo to zbyt drogi proces. Potrzebny byłby mądry sponsoring miejski. I podkreślam – jest wielkie zapotrzebowanie na regionaliki, ale te dotyczące historii, ludzi z regionu, wydarzeń. Szkoda, że tego jest tak mało, a właściwie to nie ma.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Jerzego Korolewicza, jednego z liderów Komitetu Obywatelskiego WYBIERAM GORZÓW