więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Żużel, który był wizytówką klubu, bardziej łączył załogę niż dzielił

2019-01-24, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Witolda Głowani, honorowego prezesa Stali Gorzów

medium_news_header_23831.jpg

- Czym różni się aktywność dzisiejszych działaczy sportowych od tej, która była pana udziałem kilkadziesiąt lat temu, jako prezesa wielosekcyjnego klubu?

- To są dwa inne światy. Sport zawodowy, z którym mamy do czynienia od chwili zmiany ustroju w Polsce, w wielu dyscyplinach bardzo mocno zmienił system zarządzania klubami. Szczególnie wszędzie tam, gdzie działalność nie jest oparta na własnym narybku zawodniczym. Skoro dzisiaj można wymienić niemal cały skład z sezonu na sezon, to oznacza, iż głównym zadaniem działaczy jest pozyskiwanie pieniędzy i poszukiwanie coraz lepszych zawodników. Kiedyś było to niemożliwe, dlatego działacze skupiali się głównie na pracy u podstaw i budowie odpowiedniej atmosfery wokół zarządzanego przez siebie środowiska ludzkiego. Kilka dni temu rozmawiałem z trzykrotnym drużynowym mistrzem świata na żużlu Andrzejem Pogorzelskim i w pewnej chwili również zeszliśmy na temat dawnego sportu. Obaj stwierdziliśmy, że różnice są tak znaczące, że porównywanie tych czasów mija się z celem. Ponadto dzisiaj idzie się w kierunku budowy wielkich widowisk sportowych, przypominających bardziej cyrk niż normalne imprezy sportowe.

- Jest jeszcze w tym zawodowym sporcie miejsce dla romantyków, marzycieli?

- Na szczęście jest, bo o sporcie zawodowym mówimy, kiedy spoglądamy na wierzchołek piramidy. Gdy spojrzymy niżej dojrzymy sport dzieci i młodzieży czy nawet starszych, ale amatorski, gdzie cały czas rozwija się zabawę i radość. Moja prawnuczka uprawia pływanie, idzie jej bardzo dobrze i widzę, jak to wszystko działa. Część kosztów pokrywają rodzice, sporo pomaga samorząd i w takim sporcie zawsze będzie miejsce dla romantyków. Dla tych, którzy chcą coś osiągnąć, zrobić coś ważnego dla innych, nie czerpiąc z tego tytułu większych korzyści dla siebie.

- Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy odeszli byli prezesi Stali Gorzów, pańscy przyjaciele, Janusz Nasiński i Zygmunt Koziara. Jak pan ich wspomina i co im zawdzięcza klub?

- Zacznę od wyjaśnienia, kto mógł zostać w ,,naszych’’ czasach prezesem czy wiceprezesem klubu. Przede wszystkim osoba bardzo zaangażowana w działalność sportową, ale i decyzyjna w strukturze zakładowej. Dokładnie w Zakładach Mechanicznych ,,Gorzów’’, które były patronem klubu. Wiadomo, że były to czasy, w których sportowcy byli zatrudniani w zakładzie na etatach pracowniczych, a przecież do pracy nie chodzili. Żużlowcy przykładowo byli zatrudniani na odlewni, bo tam były najwyższe płace. Kierownikiem wydziału był Janusz Nasiński. I kiedy mocno wszedł on w sport, w pewnym momencie został prezesem, bo tak było łatwiej zarządzać klubem. Do tego ważne było budowanie w zakładzie atmosfery wokół sportu, bo nie wszyscy pracownicy byli kibicami, a wszyscy ponosili koszty związane z prowadzeniem klubu. Zygmunt Koziara także kochał sport, był bardzo zaangażowany we wszystko co robił i miał ciepłe podejście do otoczenia. I w pewnym momencie on przejął stery, ale na krótko ze względu na wyjazd do Sulęcina. Swoją drogą żużel, bo on był wizytówką klubu, na szczęście bardziej łączył załogę niż dzielił.

RB

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x