Takie rozwiązanie może nie podobać się władzom oświatowym

2019-02-18, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Roberta Anackiego, radnego z klubu Prawa i Sprawiedliwości

- Cały czas trwa protest rodziców uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Gorzowie, którzy nie zgadzają się na połączenie ich placówki z Liceum Ogólnokształcącym nr 3. Podczas głosowania uchwały w tej sprawie pan wstrzymał się od głosu. Czyżby nie miał pan wyrobionego zdania?

- Mam i to dosyć wyraziste. Przede wszystkim już na wstępie zabrakło dyskusji pomiędzy magistratem a rodzicami oraz uczniami. Uważam również, że niepotrzebnie uchwała znalazła się w porządku obrad, bo skoro mamy wciąż czas na podjęcie decyzji, to należy do końca poszukiwać optymalnego rozwiązania, a nie podnosić temperaturę sporu. Oczywiście poza dyskusją jest przeniesienie Liceum, gdyż musi zostać zwolniony budynek na potrzeby Kwartału Kultury. Natomiast radni w takich sytuacjach mają pewien problem. Służby prezydenta poszukują optymalnych rozwiązań związanych z niżem demograficznym i to też musimy wziąć pod uwagę. Dlatego uważam, że przyszedł dobry czas nad rozpoczęciem dyskusji na temat wprowadzenia bonu edukacyjnego. Pieniądze powinny iść za uczniem.

- Na czym miałoby to polegać?

- Cała pula pieniędzy przeznaczona w danym samorządzie na edukację powinna zostać, wirtualnie oczywiście, rozdysponowana na wszystkich uprawnionych uczniów. Każdy rodzic, a w przypadku uczniów pełnoletnich oni sami, otrzymywaliby bon o określonej wartości. I potem z tym bonem wybieraliby sobie placówkę edukacyjną, co zmuszałoby dyrektorów do większej aktywności w zachęcaniu uczniów, żeby wybierali akurat jego szkołę, bo inaczej by zbankrutował. Działałoby to w dużej części na zasadach rynkowych, zachowując oczywiście wszystkie wymagania ustawowe co do realizacji programu edukacyjnego. Mało tego, uczniowie mieliby prawo przykładowo po pół roku zmienić placówkę, jeżeli uznaliby, że ta, do której trafili, nie spełnia ich oczekiwań choćby w obszarze poziomu nauczania czy warunków lokalowych. Dzisiaj władza jest po stronie samorządu, bo to on trzyma całą kasę i stawia warunki uczniom, a ci muszą się do wszystkiego dostosować. Taki bon działał swego czasu w Jarocinie, wiem że w niektórych gminach obecnie się do tego przymierzają, w innych działa na częściowych zasadach. Kiedyś w kuluarowych rozmowach prezydent Jacek Wójcicki przyznał, że jemu ten pomysł się podoba. Podobnie zresztą stwierdził jeden z liderów PO Robert Surowiec, co pokazuje, że w Gorzowie jest ku temu klimat. Skoro potrafimy skutecznie dać mieszkańcom trochę władzy poprzez budżet obywatelski, nie bójmy się dać im władzy w sprawach oświatowych. Wszyscy oczywiście zdajemy sobie sprawę, że temat jest trudny, bo takie rozwiązanie mogłoby nie do końca spodobać się władzom oświatowym, ale spróbować warto.

- Prezydent Jacek Wójcicki potwierdził, że przetarg na wybór wykonawcy Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu najwcześniej odbędzie się w trzecim kwartale. Nie za późno?

- Pamiętam jak po przyjęciu budżetu powiedziałem, że samo zaplanowanie dużych pieniędzy na inwestycje to jedno, a realizacja tych inwestycji to drugie. Rynek każdego dnia weryfikuje plany, a szacunki miasta w stosunku do składanych ofert są tak mocno inne, że zaczynamy mieć poważne problemy. Przypuszczam, że prezydent obawia się, iż na najbliższym przetargu nie znajdzie nikogo do budowy tego kompleksu. Moim zdaniem należy szybko zweryfikować sam pomysł budowy Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu w obiektach poszpitalnych, bo nie jest to dobry pomysł.