Sukcesy bez dofinansowania z budżetu miasta

2019-09-16, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Piotra Guszpita, dyrektora wydziału sportu UM w Gorzowie

- Kibice nie zwracają często uwagi kompleksową ocenę występów gorzowskich sportowców. Pan dokonał takiego podsumowanie sezonu sportowego 2018/2019. Jakie wnioski możemy wysnuć po analizie tego dokumentu?

- Mówimy tutaj o wynikach naszych drużyn występujących w rozgrywkach ligowych i biorąc gradację osiągnięć w minionym już sezonie powiedziałbym, że kibice gorzowskich drużyn mogą mieć mieszane odczucia. Od euforię w postaci świetnej gry i zdobycia wicemistrzostwa Polski przez nasze koszykarki, po rozpacz kibiców piłkarskich. Jak wiemy, dwie nasze drużyny Stilon i Warta opuściły szeregi trzeciej ligi i spadły na lokalne podwórko, bo teraz muszą grać w rozgrywkach wojewódzkich. Jest jeszcze sprawa żużlowców, którzy występują w innym cyklu czasowym, bo dla nich pełen sezon to jest dany rok, ale już teraz możemy ich wynik ocenić jako rozczarowujący. Nie brakowało jednak głosów, że tak będzie, bo znamy perypetie związane z budową składu. Po odejściu Martina Vaculika okazało się, że nie znaleziono godnego następcę i trzeba jechać w barażach o utrzymanie się w PGE Ekstralidze.

- Nie tylko najpopularniejszymi zespołami kibice żyją. Jakie sukcesy odnieśliśmy w mniej medialnych dyscyplinach ligowych?

- Zacznę może od piłki wodnej, kiedyś jednej z najbardziej rozpoznawalnych gorzowskich dyscyplin. Odrodzenie jest bardzo widoczne, gdyż Alfa w swoim debiutanckim sezonie w ekstraklasie uplasowała się na czwartej pozycji. Do medalu zabrakło trzech punktów. Trzeba przyznać, że jest spore zaskoczenie, oczywiście miłe. Bardzo to cieszy szczególnie, że zespół został zbudowany z wychowanków. Do tego mieliśmy złoto w juniorach, co pokazuje, że narybek jest bardzo dobry. Chciałbym tutaj jeszcze wspomnieć o unihokeistach I LO UKS Floorball. W swoim debiucie w najwyższej klasie rozgrywek zajęli piąte miejsce w kraju. Należy o tym mówić, gdyż jest to widowiskowa dyscyplina i zapewne będzie zyskiwała popularność wśród młodzieży, ale i kibiców. Przypomnę, że w tej dyscyplinie jako Gorzów nie mieliśmy nigdy większych tradycji, ale od kilku lat to się fajnie rozwija i duże słowa podziękowania za to należą się panu Andrzejowi Helmanowi. Jest on nauczycielem, trenerem a nawet sponsorem, jak trzeba. Jeszcze wcześniej pan Bogdan Lotko szkolił w SP nr 7 i tak to się wszystko rozwinęło. Jako ciekawostkę przypomnę, że jednym z pierwszych naszych unihokeistów był dzisiejszy piłkarz pierwszej ligi Patryk Skórecki, grający obecnie w Jastrzębiu Zdrój.

- Rozwój sportu w mieście cieszy, ale czy promocja sukcesów jest wystarczająca, zwłaszcza w przypadku tych mniej popularnych dyscyplin?

- Na pewno w obecnych realiach samemu trzeba walczyć o miejsce w przestrzeni publicznej. Mamy w Gorzowie kluby będące marketingowo na najwyższym poziomie, które śmiało można przyrównać do świetnie rozwiniętych klubów zachodniej Europy. Nie zawsze jednak idą za tym wyniki sportowe. Z drugiej strony są takie, które bez odpowiedniej otoczki promocyjnej potrafią wejść na wyżyny umiejętności. To pokazuje, że najlepiej jest budować równowagę, czyli odnosić sukcesy sportowe i budować markę. Dla takich dyscyplin jak waterpolo czy unihokej, ale i wielu innych w naszym mieście brakuje jednak tej medialności. Trzeba to jednak zrozumieć. Tymi klubami zarządzają społecznicy, którzy w wolnych chwilach zajmują się klubami. Oba omawiane wcześniej nasze ekstraklasowe zespoły osiągnęły swoje sukcesy bez złotówki dofinansowania z budżetu miasta. Owszem, dostają one skromne wsparcie, ale tylko na sport młodzieżowy. Nie mogą natomiast korzystać ze środków na dyscypliny wiodące, bo nie są ujęte w strategii. Dlatego prezes często jest trenerem, księgowym, pisze projekty i jeszcze sprząta po treningach. Mam jednak nadzieję, że wraz z odnoszeniem coraz większych sukcesów znajdzie się szersze grono ludzi pomagających takim klubom i wśród nich będą też specjaliści od promocji i budowy zewnętrznego wizerunku.