Dobrze, że także kibice wracają na stadiony

2020-06-16, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Piotra Palucha, drugiego trenera Stali Gorzów

- Po ponad dwumiesięcznym oczekiwaniu wystartowały wreszcie rozgrywki PGE Ekstraligi. Jak ocenia pan pierwszą kolejkę?

- Każdy z nas czekał w dużym napięciu na pierwsze starty, bo przecież jeszcze do niedawna nie byliśmy pewni, czy w ogóle pojedziemy w najbliższym czasie. Ciężko jest jednak dokonywać oceny w sytuacji, kiedy wszyscy mieli tylko po dwa tygodnie treningów na własnych torach. Najtrudniejsze dla żużlowców było to, że nie mieli możliwości sprawdzenia się na tle innych zawodników niż tylko ci, z którymi na co dzień trenują w klubach. W pierwszych meczach lepiej wypadli ci, którzy świetnie wyczuli sprzęt i idealnie trafili z ustawieniami. Jak zwrócimy uwagę na mecze we Wrocławiu i Gorzowie, to drużyny zwycięskie od początku dominowały na starcie, a ich rywale dopiero pod koniec łapali te ustawienia i dlatego mieli kłopot w trakcie całego meczu. Ja uważam jednak, że byliśmy świadkami ciekawych spotkań w tej kolejce.

- Czyli z wyciąganiem wniosków, kto jest w jakiej formie sportowej jest obecnie zbyt szybkie?

- Tak, poczekałbym z pierwszymi opiniami na rozegranie przynajmniej kilku kolejek. Żużel jest takim sportem, że tutaj niczego nie można zaprogramować. Każdy ma jakiś plan, wizję, ale z chwilą wyjazdu na tor, wszystko może ulec całkowitej zmianie. Ponadto w niektórych przypadkach za bardzo zostały nadmuchane balony i teraz one pękły, ale nie ma co jeszcze tym się przejmować. Chciałbym pochwalić zawodników wszystkich klubów, których widzieliśmy na torze, bo prawie wszyscy prezentowali naprawdę wysoki poziom jeździecki jak na pierwszy start. Trochę pogubieni byli tylko niektórzy juniorzy, szczególnie chłopacy z Rybnika, którzy nie udźwignęli ciężaru startu w PGE Ekstralidze. Dajmy im jednak trochę czasu. Jak pojeżdżą to zapewne będą prezentować się dużo lepiej niż w inauguracyjnej kolejce. Generalnie poziom meczów był w mojej ocenie wysoki. Szkoda tylko, że zabrakło widzów. Ich brak jest pewnym problemem, brakuje bowiem kolorytu, wielu zawodników czerpie z widowni dodatkową adrenalinę. Dobrze, że kibice wracają od drugiej kolejki, choć jeszcze w ograniczonej liczbie.

- Moje Bermudy Stal zanotowała falstart, choć przegrana z mistrzem Polski z Leszna 41:49 wstydu nie przynosi. Czy już wiadomo, w jakim kierunku trzeba popracować w najbliższych dniach przed niedzielnym meczem w Lublinie?

- Zaraz po przegranej z Unią spotkaliśmy się we własnym gronie i staraliśmy się na gorąco przeanalizować całe spotkanie. Trenując cały czas we własnym sosie nie zawsze wyciąga się właściwe wnioski. Do tego sobotnia burza znacząco zmieniła strukturę toru w porównaniu do tego, na którym odbywały się treningi i nasi zawodnicy popełnili błędy z ustawieniami motocykli. Sugerowali się tym, co wypracowali przez ostatnie dwa tygodnie, ale na tle silnych leszczynian okazało się, że poszli w złym kierunku. Cieszę się, że nasi chłopacy walczyli, starali się z wszystkich sił, nawet kiedy już przegrywali dziesięcioma punktami nie poddali się i przed ostatnim biegiem mieli jeszcze szansę na remis. Największą bolączką były starty, nagminnie przez nas przegrywane. To trzeba poprawić, bo wyjście spod taśmy to nie tylko samo ustawienie motocykla, ale czas reakcji oraz odpowiednie prowadzenie motocykla, żeby miał on odpowiedni dociąg. Do Lublina pojedziemy walczyć z wszystkich sił i proszę kibiców, żeby trzymali za nas kciuki. Na jednym meczu świat się nie kończy.