więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Floriana, Michała, Moniki , 4 maja 2024

Wiele się zmieniło, ale urok derbów pozostał

2014-09-12, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Macieja Jaworka, byłego żużlowca Falubazu Zielona Góra i indywidualnego mistrza Polski

medium_news_header_8735.jpg

- Derby lubuskie od ponad półwiecza elektryzują kibiców żużla na Ziemi Lubuskiej. Pan miał okazję wystąpić jako zawodnik w 17 meczach. Do których najchętniej powraca pan pamięcią?

- Mam takie dwa. W 1981 roku jechaliśmy do Poznania, gdzie gorzowianie rozgrywali mecze jako gospodarze. Było to spotkanie praktycznie o mistrzostwo Polski. Dla nas pierwsze w historii. Wiedzieliśmy, że Stal jest poważnie osłabiona, gdyż z powodu kontuzji nie mogli pojechać Jurek Rembas i Boguś Nowak. W sporcie jednak, zwłaszcza w żużlu, nic nie jest z góry pewne. Pamiętam z kariery wiele pojedynków, gdzie jechaliśmy po zwycięstwo a kończyło się wstydliwą porażką. I choć byliśmy faworytem, to Stal pokazała wielki hart ducha. Musieliśmy dać z siebie naprawdę maksimum, żeby w sportowej walce wygrać i sięgnąć po wymarzony tytuł. Pięć lat później w Gorzowie zdobyłem w sześciu biegach 18 punktów. Przyznaję, że ten występ cały czas żyje w moich wspomnieniach. Wywalczyć duży komplet na gorzowskim torze to było wielkie wydarzenie. Swoją drogą jestem jedynym do dzisiaj zielonogórskim zawodnikiem, któremu ta sztuka się powiodła. Oczywiście przed meczem nie myślałem o tym, że tak dobrze mi pójdzie. Zresztą przed każdym wyjazdem na tor myśli się o danym wyścigu, żeby jak najlepiej pojechać. Kto planuje do przodu najczęściej nie osiąga zakładanego celu. Wspomniany 1986 rok był dla mnie wspaniały. W lidze miałem kilka kompletów, ale najważniejszy był tytuł indywidualnego mistrza Polski wywalczony przed własną publicznością.

- Był jeszcze jeden występ, do którego chyba pan jednak niechętnie wraca. To właśnie w meczu ze Stalą Gorzów na zielonogórskim torze zakończył pan w 1993 roku karierę sportową. Pamięta pan, ile wtedy zdobył punktów?

- Trudno mówić tutaj o meczu w moim wykonaniu, gdyż na torze pojawiłem się tylko raz, nie wywalczyłem żadnego punktu, a potem byłem zastępowany przez kolegów. Pojechałem tylko dlatego, żeby przedłużyć licencję. Przez cały sezon nie startowałem w lidze, a jeszcze nie byłem zdecydowany czy kontynuować karierę czy dać już sobie spokój. Długo zimą nad tym się zastanawiałem. Jazda na żużlu to nie jest tylko wyjazd na tor, przejechanie czterech okrążeń. To jest mnóstwo istotnych rzeczy, które nas otaczają. Jeżeli one nie są właściwie uporządkowane trudno potem zbudować wysoką formę i liczyć się w walce. Jak usiadłem i dokonałem bilansu ewentualnych zysków i strat z dalszej jazdy wyszło mi, że nie ma sensu dalej startować. Zwłaszcza, że już pracowałem zawodowo, a więc nie musiałem martwić się z płynnym pokonaniem bariery, jaka często wyrasta u sportowców, którzy muszą zakończyć karierę i znaleźć nowy pomysł na życie.

- Czy dzisiejsze mecze derbowe różnią się od tych z dawnych lat?

- Tego nie można porównywać, ale ciśnienie związane z zielonogórsko-gorzowskimi meczami nadal jest ogromne. Choć dawniej, my zawodnicy z Falubazu i Stali, raczej przechodziliśmy wobec tych spotkań spokojnie. Kumplowaliśmy się, często sobie pomagaliśmy. Faktem jest, że kiedyś derby były takie klasyczne. Z jednej strony autentyczni gorzowianie, z drugiej zielonogórzanie. Od tamtych czasów żużel mocno się profesjonalizował, zaczęły wchodzić do niego duże pieniądze, ale zarazem ogromna presja na wynik i wymagania z wszystkich stron. Ja byłem nauczony, że sport daje mi radość i odstresowuje od życia codziennego. Dzisiaj jest inaczej, może dlatego większość zawodników w drużynach jest albo przybyłych zza granicy, albo z innych miast. Nie potępiam tego, bo takie są realia, wszystko wokół nas zostało skomercjalizowane. Zawodnicy korzystają z tak zwanej sportowej demokracji i tam gdzie mają lepsze warunki bytowe czy finansowe, tam jeżdżą. Nie oznacza to, że dzisiejsze derby lubuskie są pozbawione uroku. Uważam, że dawne derby miały swoją otoczkę, obecne także mają swój klimat.

RB

fot. Mirosław Wieczorkiewicz

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x