Chcemy mieć większość w przyszłej radzie miasta

2014-09-17, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Marcina Kurczyny, radnego i przewodniczącego Rady Miejskiej SLD w Gorzowie

- Po raz kolejny gorzowskie SLD rezygnuje z wystawienia własnego kandydata na prezydenta Gorzowa. Dlaczego nie szukacie nowej twarzy, a ponownie stawiacie na Tadeusza Jędrzejczaka?

- Prezydent Jędrzejczak jest człowiekiem lewicy, takimi się charakteryzuje cały czas poglądami, to on tworzył w mieście SLD. Dlatego w naszej ocenie nadal jest najlepszym kandydatem do sprawowania najważniejszego urzędu w mieście. To jedna strona medalu. Druga jest taka, że jako SLD chcemy mieć jeszcze większy wpływ na władzę niż podczas mijającej kadencji. Współpraca z radnymi z bloku prezydenta ,,Nadzieja dla Gorzowa’’ układała się pomyślnie i zgadzamy się z Tadeuszem Jędrzejczakiem co do kierunku dalszych działań. Dlaczego w tej sytuacji nie mamy współpracować? Porozumieliśmy się co do podstawowego zakresu zadań, ustaliliśmy priorytety dla rozwoju Gorzowa, nie ma co na siłę szukać w takim przypadku innych rozwiązań personalnych. Nie przeszkadza to oczywiście w przygotowywaniu własnych programów, które mogą w pewnych obszarach się różnić, ale wtedy będziemy dyskutować nad konkretnymi rozwiązaniami już w ramach pracy nowej rady miasta. Stąd pomysł, żeby przed sesjami spotykać się z prezydentem na posiedzeniach klubów obu formacji i tam dopracowywać wszelkie szczegóły, tak żeby podczas obrad mieć uzgodnione stanowisko. Nie ukrywam, że w nadchodzących wyborach chcemy, żeby w radzie znalazło się więcej osób odpowiedzialnych i liczę, że wspólnie uzyskamy większość.

- Ambitny cel, ale czy realny jeśli zwrócimy uwagę, że w mijającej kadencji wspólnie mieliście dziesięciu radnych, z których dwoje wybrało później inną drogę i stało się radnymi niezależnymi?

- Trzeba stawiać przed sobą ambitne cele. Zwłaszcza, że jeżeli chodzi o całą radę miasta, która powoli kończy kadencję, w wielu aspektach praca radnych ocierała się kompromitację. Nasi koledzy z Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej nie zawsze chcieli pracować z nami merytorycznie i przez to wiele spraw nie udało się załatwić ze szkodą dla miasta. Wielokrotnie miałem wrażenie, że koalicja PO-PiS działała na złość prezydentowi oraz naszej formacji. Jeżeli chodzi o SLD, to w poprzednich wyborach uzyskaliśmy pięć mandatów, przy czym w dwóch okręgach wyborczych przegraliśmy dwa mandaty z PO różnicą kilkudziesięciu głosów. Liczę, że tym razem uda nam się zebrać około siedmiu, może nawet ośmiu mandatów. Jeżeli komitet prezydenta Jędrzejczaka utrzyma poziom, może wywalczy jeden mandat więcej, to w tej sytuacji większość jest realna. Oczywiście na razie pozostawiamy wszelkie matematyczne rozwiązania z boku, tym będziemy szczegółowo zajmować się po wyborach.

- Dlaczego nie stworzyliście wspólnych list i kiedy poznamy kandydatów SLD do rady miasta i sejmiku województwa?

- Rozważaliśmy różne warianty i poprzez liczne dyskusje zwyciężyła opcja utrzymania dwóch komitetów wyborczych. Wpływ na to miał fakt, że komitet ,,Nadzieja dla Gorzowa’’ jest powołany na szczeblu lokalnym, natomiast SLD działa na poziomie całego kraju. Chcieliśmy też dać większe możliwości wyboru mieszkańcom, bo dzięki dwóm komitetom na listach pojawi się szersze spektrum kandydatów, a wielu mieszkańców lubi głosować na konkretną osobę, niekoniecznie na komitet wyborczy. Jeżeli chodzi o kandydatów do sejmiku, to poznamy ich lada dzień, po zatwierdzeniu przez zarząd wojewódzki. W przypadku list do rady miasta jesteśmy na etapie zbierania deklaracji i w przyszłym tygodniu już oficjalnie zaprezentujemy całą naszą pięćdziesiątkę razem z liderami poszczególnych okręgów.