więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

I tak o wszystkim decydują partyjne góry

2014-08-08, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Macieja Marcinkiewicza, gorzowskiego radnego Prawa i Sprawiedliwości

medium_news_header_8359.jpg

- Przed kilkoma miesiącami ogłosił pan rozstanie się z lokalną polityką. W tym czasie sporo mogło się wydarzyć, do tego politycy lubią zmieniać zdanie, dlatego jestem ciekawy, czy pańska deklaracja jest jeszcze aktualna?

- Od samego początku moja decyzja była ostateczna i nieodwołalna. Mało tego, występuję z partii i chcę skupić się na rozwijaniu kariery zawodowej. W ostatnim okresie bardzo dużo czasu zajmowała mi praca, do tego kształcę się, żeby podnosić umiejętności zawodowe i póki co, ta kariera rozwija się tak jakby sobie tego życzył. Ktoś mógłby powiedzieć, że praca jedno, polityka drugie. Odpowiadam od razu, że tak się nie da. Wkładając całe serce i mnóstwo czasu w pracę trudno jest mi wypełniać mandat radnego w stopniu, który usatysfakcjonowałby moich wyborców, ale również mnie samego. A na pół gwizdka nie umiem działać.

- Kończy pan więc pracę w radzie miasta. Jak oceni pan swoje dwie kadencje, w sumie osiem lat pracy w radzie?

- Były na pewno sukcesy i rozczarowania, ale nie chciałby tu oceniać tych dwóch kadencji przez pryzmat mojej osoby. Oczywiście, sporo się nauczyłem, poznałem pewne mechanizmy działające w administracji, ale chyba więcej wyniosę rozczarowań. Najbardziej nie podoba mi się nadmierne upartyjnienie rady. I nie jestem w tym poglądzie osamotniony. Są radni, którzy często przychodzą z jakimiś fajnymi pomysłami na rozwój czegoś tam, ale i tak o wszystkim decydują partyjne góry, które najpierw przeliczą co im się opłaca, a co nie. Jeszcze w poprzedniej kadencji były próby zawierania konsensusów, pamiętam taki rok, że nawet budżet został uchwalony jednogłośnie. Ostatnie cztery lata były, niestety, mocno rozczarowujące. Rozumiem, że na poziomie krajowym uprawia się wielką politykę, ale nie rozumiem, dlaczego potem przenosi się ją na szczebel lokalny. W Gorzowie do tego dochodzą jakieś osobiste animozje, które prowadzą do nieprzyjemnych sytuacji, a nawet awantur. To nie sprzyja rozwojowi miasta.

- A co może sprzyjać temu rozwojowi? Na przykład oddolne inicjatywy obywatelskie, jakie zaczynają pojawiać się w mieście?

- Zaczynam obserwować te działania i powiem, że jestem miło zaskoczony aktywnością różnych grup społecznych. Jedni coraz mocniej nawołują do inwestowania w remonty kamienic, drudzy chcą dbać o alejki, trzeci nawołują do malowania na kolorowo ławek, itd. Oznacza to, że jako gorzowianie nie jesteśmy jednak zamkniętym i obojętnie nastawionym do życia społeczeństwem. Mamy jakieś pomysły, chęci. Kłopot tkwi w tym, czy tym grupom obywatelskim uda się cokolwiek zrealizować bez pomocy polityków. Bo w tej chwili raczej mają zbyt małe szanse na wejście do rady miasta, nie mówiąc już o autentycznie bezpartyjnym prezydencie. Ale może się mylę. Wybory to zweryfikują, oby tylko przystąpiło do nich jak najliczniejsze grono nowych ludzi, mający świeże spojrzenie na miasto. A mieszkańców zachęcam do głosowania. Jak najliczniejszego, bo to od nas zależy, kto potem będzie dbał o nasze chodniki, ulicy, przedszkola czy zwykły porządek. W każdym razie ja będę kibicował wszystkim, dla których priorytetem jest miasto a nie szyld partyjny.

RB

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x