więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Miczał: Najwięcej witaminy mają gorzowskie dziewczyny

2023-10-16, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Katarzyny Miczał, animatorki społecznej i kulturalnej

Fot. Z archiwum Katarzyny Miczał
Fot. Z archiwum Katarzyny Miczał

- Czy dla pani, gorzowianki od urodzenia, Gorzów jest fajnym miastem? Pytam, bo często spotykam się ze stwierdzeniem, że jesteśmy mili, przyjaźni, otwarci…

- Nie wiem czy jesteśmy fajni i mili. Zwyczajnie nie mam porównania, bo mieszkam w Gorzowie całe życie. Możliwe, że jesteśmy gościnni, bo Gorzów ma specyficzną historię. My sami tutaj długo czuliśmy się jak goście. Proszę sobie wyobrazić rodzinę, na przykład ze wschodu, która zaraz po wojnie trafia do miasta z niemieckimi nazwami ulic, niemieckim zestawem do przypraw w niemieckim domu. Może z własną pierzyną, ale jeszcze niemiecką na nią poszewką. Długo się tu zadomawialiśmy. Mówi się, że zaczęliśmy zapuszczać korzenie gdzieś na etapie powstawania osiedli z wielkiej płyty. To były te pierwsze prawdziwie polskie domy. To bardzo krótki okres czasu w odniesieniu do budowania wspólnoty. Możemy więc być zbiorowością ciekawą dla przyjezdnych, może nawet fascynującą. Ale chyba nie jesteśmy jacyś pozytywnie wyjątkowi w tym naszym tyglu wygasających kultur.

- Gdyby nie w Gorzowie, to w jakim mieście chciałaby pani mieszkać ?

- W żadnym. Myślę o sobie: gorzowianka, dopiero później Polka  i na końcu Lubuszanka. Gdybym musiała opuścić miasto pojechałabym w świat. Dużo jeżdżę po świecie, ale dom mam tu. To kwestia sentymentu, ale i decyzji. Skończyłam podobno najlepsze w mieście liceum a moje świadectwo maturalne otwierało mi drzwi do najlepszych uczelni w Polsce. Postanowiłam zostać, czym wywołałam rodzinną wielomiesięczną wojnę. Nigdy jednak nie żałowałam swojej decyzji. Kocham to miasto miłością bezwzględną choć mocno świadomą. Bywa, że jest to uczucie bardzo trudne. Planuję jednak emeryturę w jakimś ciepłym kraju. Weźmiemy wtedy z miastem cichy i przyjazny rozwód, będziemy do siebie pałać sentymentem. 

- Znany artysta śpiewał, że: „Najwięcej witaminy mają …”. Województwo mamy jedno, ale stolice w nim dwie. Czym pani zdaniem różnią się gorzowianki od zielonogórzanek?

- Najwięcej witaminy mają gorzowskie dziewczyny! Och te antagonizmy zielonogórsko-gorzowskie! Oczywiście, że jesteśmy ładniejsze, mądrzejsze i zaradniejsze, ale mamy od naszych koleżanek z południa dużo trudniej. Niestety jest tak, że choć jako miasto startowaliśmy w konkurencjach: poziomu życia i rozwoju, z uprzywilejowanej pozycji, dziś trzeba przyznać, że Zielona Góra wyprzedza nas o kilka długości. Albo kilka dekad, to zależy jak będziemy mierzyć tę przepaść. Do Zielonej wjeżdżasz jak do dużego miasta. My stajemy się po cichu miastem powiatowym. To kwestia wielu czynników, zdarzeń i interesów. Zielonogórzanki mają więc, co podparte jest badaniami, lepsze miejsca pracy a co za tym idzie lepsze zarobki, fajniejsze sklepy, lepszą opiekę nad dziećmi, o niebo lepszą opiekę zdrowotną, większe możliwości rozwoju… Możliwe, że są lepiej wykształcone, bo wiele gorzowianek wybiera studia poza miastem, które nie jest miastem uniwersyteckim. Wówczas te fantastyczne dziewczyny stają się szczeciniankami, wrocławiankami czy warszawiankami. Myślę wiec, że jesteśmy twardsze i o wiele bardziej patriotyczne lokalnie, skoro trwamy w tym oczekiwaniu na zmianę. Bo o tym, że jesteśmy najładniejsze w Polsce już mówiłam?

Ryszard Waldun

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x