Ci co przyjdą, na zawsze zakochają się w muzyce cygańskiej

2016-06-23, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Manuela Dębickiego, współorganizatora Festiwalu Romane Dyvesa

- Rozpoczynają się XXVIII Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich ,,Romane Dyvesa’’. Jak wspomina pan pierwsze edycje tego festiwalu i czym one różnią się od obecnych?

- Festiwal jest wielką częścią mojego dzieciństwa, choć pierwszych edycji dobrze nie pamiętam, gdyż jestem niewiele starszy od tej imprezy. Jak troszkę podrosłem zawsze czekałem na ten festiwal, bo kojarzył mi się zawsze z przyjazdem rodziny i mnóstwem znajomych nie tylko z Polski. Wszyscy wspaniale się bawiliśmy, zasiadaliśmy do wielkich stołów na posiłki albo przy ognisku. Ta atmosfera w sumie zachowała się do dzisiaj, choć sama organizacja festiwalu jest trudniejsza. Przede wszystkim mocno zbiurokratyzowana. Kiedyś dzwoniło się do artystów i jednym telefonem załatwiało się ich przyjazd z różnych stron Europy. Dzisiaj jest to bardziej sformalizowane, są menadżerowie, cała gama przepisów, zezwoleń. Nie mówię tego przez pryzmat żalu, bo rozumiem, że wielcy artyści działają trochę na innych zasadach niż to było dawniej.

- W ramach przygotowań do tegorocznego festiwalu dużą wagę przyłożyliście do przeprowadzeniu kampanii informacyjno-społecznej pod hasłem ,,Romane Dyvesa - Gypsy is cool - muzyka, bogactwo kulturowe Romów’’. W jakim celu prowadziliście wykłady w gorzowskich szkołach?

- Chcieliśmy przybliżyć młodzieży muzykę, jaka znajduje się od lat w repertuarze festiwalu. Praktycznie wszyscy gorzowianie znają naszą imprezę, lecz spore grono z nich uważa, że na koncertach gramy takie cygańskie disco polo. Muzykę fajnie wpadającą do ucha, ale generalnie prostą, takie tam sobie ,,ore, ore’’. Nic z tych rzeczy. Owszem, prezentujemy muzykę dla wszystkich pokoleń, ale jest to muzyka bardzo ambitna, ciekawa, zróżnicowana, prezentowana przez wybitnych wykonawców, cieszących się uznaniem w całym świecie. Jeżeli chodzi o prelekcje prezentowane w szkołach nie skupialiśmy się tylko na prezentacji festiwalu. Chcieliśmy przedstawić kulturę cygańską, obyczaje, zniszczyć stereotypy panujące w społeczeństwie i nie zawsze prezentujące w pozytywnym świetle wspólne życie Polaków i Romów. Przez takie spotkania chcemy budować mosty tolerancji, przy czym w samym Gorzowie pod tym względem jest akurat wszystko w porządku.

- Czego oczekuje pan po obecnej edycji festiwalu?

- Cieszę się, że do akcji włączyła się telewizyjna ,,dwójka’’, która nagra relację z koncertu i pokaże 2 lipca w swojej stacji. Z tym wiąże się prośba do gorzowian, żeby w sobotę zaszczycili swoją obecnością w amfiteatrze na koncercie galowym. Im większa będzie frekwencja, tym łatwiej będzie w kolejnych latach zachęcić telewizję do nagrywania naszej imprezy, a to z kolei pozytywnie wpłynie na promocję miasta. Oczekuję również fajnej zabawy również w piątek na bulwarze, gdzie będzie miało miejsce współczesne cygańskie granie. Jestem przekonany, że ci co przyjdą już na zawsze zakochają się w naszej muzyce. W tym miejscu muszę pochwalić się, że w tym roku ściągamy wielkie gwiazdy z Hiszpanii, Argentyny, Rumunii, w tym z Transylwanii oraz Rosji czy Mołdawii. To są zespoły, które nagrywają ścieżki dźwiękowe do hollywoodzkich filmów, o których powstają filmy dokumentalne emitowane potem w HBO czy w Canal+. Zapraszamy najlepszych, bo zdajemy sobie sprawę, że tylko w tej sposób możemy utrzymać najwyższą jakość festiwalu, a bardzo nam na tym zależy.