2024-01-02
Kiedy wszyscy szukają czterech bremeńskich muzykantów, warto się zapatrzeć na otoczenie. Fani ceglanego gotyku będą więcej niż szczęśliwi.
Kiedy się wjeżdża do miasta – nie jest ważne, autobusem rejsowym czy też pociągiem, nic nie wskazuje, że turysta dotarł do miasta, które zapiera dech w piersiach i powoduje, że zachwyt nieustannie rośnie. Taka jest Brema, miasto – kraj związkowy, wolne miasto hanzeatyckie leżące nad rzeką Wezerą.
Ja dojechałam do Bremy pociągiem. Z dworca na Stare Miasto prowadzi prosta, szeroka ulica Herdentor. Zresztą już od wyjścia z dworca stoją wskaźniki kierujące do serca tego niezwykłego miasta. Pierwszym zaskoczeniem jest widok… na typowy holenderski wiatrak. Po chwili zaskoczenia i zachwytu widać pomnik - stojący mężczyzna w kaszkiecie z książką pod pachą patrzy w kierunku właśnie wiatraka. To Wilhelm Keisen, burmistrz miasta, który został nim po II wojnie światowej i walnie przyczynił się do odbudowy miasta w jego historycznym wyrazie.
Obok jest nieduża prezentacja, na której można zobaczyć, jak bardzo miasto ucierpiało podczas nalotów alianckich w drugiej części II wojny światowej.
Po kilku krokach, już na deptaku prowadzącym do absolutnego centrum spotykam – pasterza i kilka świnek. Rzeźbki mają wyświecone ogonki i pyszczki. Ale trudno się dziwić, tam zawsze są jakieś dzieci, które uwielbiają te rzeźby.
I tu już tylko kilka kroków, i już otwiera się widok na Stare Miasto i najstarszy, gotycki kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Masywne mury, piękny witraż, ciekawa fontanna, ale i malutki budyneczek, wzorem średniowiecznych czasów przylepiony do ściany świątyni, a w nim przytulna restauracyjka z całkiem smacznymi i niezbyt drogimi przekąskami.
A teraz uwaga, bo za chwilkę pokażą się Bremeńscy Muzykanci, czyli najsłynniejsza rzeźba miejska i jedna chyba z najsłynniejszych w całej kulturze niemieckiej. Niezbyt duża piramidka zwierząt – osiołek, pies, kot i kogut stoi przy północnym narożniku starego, barokowego i zachwycającego bogactwem ratusza. Nie sposób przegapić, bo zawsze stoi ogonek chętnych do sfotografowania oraz pogłaskania kopytek osiołka. Przynosi to oczywiście szczęście.
A za chwilę już wychodzę na stary rynek, a tu już kolorowy zawrót głowy – bo stary i nowy ratusz, bo bogate barokowe, bogate i piękne kamienice zamożnych mieszczan i Rolland, najstarszy pręgierz, symbol rycerza bez skazy. Do tego dochodzi jeszcze nowoczesny, ale wpisujący się w pejzaż budynek siedziby rządu tego miasta-landu. I tak można stać i się przyglądać bez końca. Bo bogactwo architektury powoduje, że trzeba się uważnie przyjrzeć każdemu.
Po starej uliczce
I teraz pora na kolejne zachwycenie, czyli ulicę Böttcherstraße. Licząca 108 metrów długości ulica została zbudowana w latach 1922-1931 i od czasu powstania przyciąga turystów (co było celem budowniczych) ze względu na nieszablonowe rozwiązania architektoniczne. Ja miałam wrażenie, że idę wąską uliczką jakiegoś średniowiecznego miasta. W podcieniach kryje się mnóstwo sklepów – z rękodziełem, biżuterią, ubraniami i czym tam jeszcze. Do tego dochodzą niekonwencjonalne knajpki, restauracyjki. W pewnym momencie dochodzi się do budynku, który wygląda jak stary spichlerz, ma zawieszony carillon
Niezwykła doprawdy uliczka wyprowadza na nabrzeże Wezery, a tu znów zaskoczenie – przy nabrzeżu cumuje bowiem Alexander von Humboldt – jedyny na świecie żaglowiec, który ma zielone żagle i który, jak przypływa na Dni Morza do Szczecina, zawsze skupia na sobie największą uwagę. Bo jest zwyczajnie piękny.
I kiedy już wydaje się, że nic nie może zaskoczyć turysty, to trafia do Schnoor – malutka dzielnica, zachowana w całości, z małymi wąskimi uliczkami, takimi domkami. Dzielnica rybaków, która jest perłą w perle. Ze względu na małe i wąskie uliczki oraz małe domki może się kojarzyć ze słynną Zlatą Uliczką w Pradze, ale tu tych uliczek jest wiele więcej.
I tu też co moment to restauracyjka, kawiarnia, w tym jedna w stylu wiedeńskim ze strudlem jabłkowym serwowanym z lodami waniliowymi, czyli jak na Praterze. Tu także można znaleźć manufakturę produkującą karmelki i inne słodycze. Zresztą mnóstwo jest tu takich ciekawych miejsc.
Do tego zachwycającego miasta warto się wybrać na cały dzień, a nawet na dni kilka.
Tekst i zdjęcia: Renata Ochwat
Do Bremy można dojechać bezpośrednio z Gorzowa. Codziennie o 8.15 wyjeżdża z miasta Flixbus – kierunek Emden. Do Bremy dojeżdżamy około 17.00 – zwykle kilkanaście minut po. Bilet, o ile się go wcześniej nie kupi, kosztuje około 200 zł. Powrót jest także Flixbusem, który z Bremy wyjeżdża o 12.40, a w Gorzowie jest o 21.30.
Z miastem związany jest Friedrich Engels. Jeden z ojców naukowego komunizmu wprawdzie urodził się w Wuppertalu w rodzinie pietystów (skrajnie rygorystycznych ewangelików), ale przez kilka lat praktykował zawód kupca w firmie należącej do jego ojca. Do dziś jedno z nabrzeży nosi jego imię.
Brema, najmniejszy kraj związkowy w Republice Federalnej Niemiec (tworzy go wraz z portem Bremerhaven) jest jednym z trzech miast wydzielonych – czyli Berlina i Hamburga.
W Bremie można znaleźć rzeźbę muzykantów – stoją obok katedry św. Piotra, wielkiego kościoła w samym centrum. To tak zwana fontanna wietrzna z trzema muzykantami grającymi na rogach. Wykonał je urodzony w Strzelcach Krajeńskich i tu wykształcony rzeźbiarz Max Dennert (1861-1922), dziś także jeden z symboli miasta.
Bremeńskich muzykantów opisali w swojej baśni, jednej z najsłynniejszych zresztą bracia Grimm. A sama figura pojawiała się potem w pracach wielu artystów, jak choćby polska rzeźbiarka Katarzyna Kozyra. Piramidę można też zobaczyć w Rydze, także mieście hanzeatyckim.
Na coś smacznego, dla przykładu strudel jabłkowy z lodami i kawę w Schnoor trzeba przeznaczyć około 12 euro. Na inne jedzenie – około 15 euro. Zawsze można się posiłkować własnymi kanapkami i wodą mineralną, ale trudno przejść obojętnie właśnie obok tej wiedeńskiej kawiarenki.
W Bremie nie sposób zabłądzić, ponieważ miasto ma znakomicie rozwiązany system informacji turystycznej – tablice z czytelnymi napisami kierują do ciekawych miejsc i raczej trudno przegapić ciekawe miejsca.
- Na pewo nie sprzedamy działki – zapewnia deweloper, właściciel terenu, na którym położona jest leżakownia przy Walczaka.
Trzy pytania do Łukasza Łupińskiego, przedstawiciela komitetu ,,Zjednoczeni dla Gorzowa’’
Głównym organizatorem ogniska na polu golfowym przy ulicy Śląskiej jest Gorzowska Rada Seniorów.
Szymon Woźniak w swoim drugim w karierze turnieju w Grand Prix jako stały uczestnik dotarł do półfinału.
Na ten kontrakt wszyscy kibice gorzowskiej kobiecej koszykówki czekali z niecierpliwością.
Derbowe starcie naszych trzecioligowców dostarczyło sporo emocji, a obie drużyny podzieliły się punktami.
Policjanci ustalili tożsamość mężczyzny, który odpowie za podpalenie auta w centrum Gorzowa.
Zapraszamy na koncert charytatywny na rzecz pomocy dla Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie.
Castorama wydłużyła ,,ciche godziny" we wszystkich sklepach sieci w Polsce, w tym również w Gorzowie.
W Ośnie Lubuskim odbyły się obchody jubileuszu 900-lecia diecezji lubuskiej.
Jedno z ulubionych przez rzymian na letni wypoczynek miejsc – niewielkie Anzio to nie tylko piaszczysta plaża i lazurowe morze. To także miejsce nasiąknięte historią i to taką z wyższej półki.
W związku z pracami modernizacyjnymi sieci wodociągowej w dniu 14.05.2024 r. od godz. 22:00 do 15.05.2024 r. do godz. 06:00 mogą wystąpić zakłócenia w dostawie wody do budynków w miejscowościach Santok oraz Płomykowo.
Napoje roślinne znajdują zastosowanie w różnych dietach, przykładowo w dietach alternatywnych redukujących masę ciała i eliminacyjnych.
Warzywa na grillu nie tylko jako dodatek do mięs, czyli prezentujemy przepisy na warzywne dania z grilla.