Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

No i tysięczna wycieczka nam pęka…

2014-07-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dokładnie okrągły tysiąc łazęg ma na swoim koncie Klub Turystyki Pieszej Nasza Chata. Świętować będziemy jutro w Santocznie, do którego dojdziemy z Nierzymia.

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Naszą Chatą, to jakoś mało mnie liczby obchodziły, poza oczywiście własnymi kilometrami, jakie liczyłam w tym zacnym towarzystwie. I tak przejęta własnym licznikiem byłam, że z trudem i oporami rejestrowałam, że za chwilkę, za momencik…, no nie, Pankracy się nie pojawi oczywiście, bo szacowne smoki, choćby tylko z grzebieniami udającymi te dziwne ozdoby, jakie gady mają, a ja nie wiem, jak one się nazywają, to klub mój ulubiony zaliczy wycieczkę jedyną, bo tysięczną. Znam trochę klubów w kraju między Odrą a Bugiem z Wisłą w środku i dokładnie wiem, że albo nie liczą, a jak liczą, to im jakieś dziwne liczby wychodzą.  Dla przykładu mój, na czas studiów uczelniany macierzysty Klub Mat-Fiz-Chemu na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, kompletnie nie liczył. Ważne dla nas było, że znów jesteśmy razem, jedziemy dla przykładu w Karkonosze, a Beata, która miała zdolność spać wszędzie i w każdej okazji, wysiadała z pociągu w Jeleniej Górze jako ostatnia z butami do chodzenia po górach w rękach i z rozbebeszonym plecakiem ostatnia. I tylko krótką chwilkę narzekała, że przecież widzieliśmy, że to już, to trzeba było budzić. No i chętnego to z koniem i kropierzem szukać było, co by Beatę budzić. No wojna się działa. W każdym razie klub uniwersytecki wycieczek nie liczył. A Chata liczy. No i mamy, mogę tak powiedzieć, bo od 25 listopada 2012 roku tam jestem i nadal mam zamiar tam być, mamy tysiąc. Wycieczek znaczy się. I jest powód do dumy i zachwytu, bo w tych wrednych czasach, kiedy człowiek człowiekowi wilkiem, kiedy nacje ze sobą walczą, to jest coś, co warto świętować i fetować. Ja tylko własne liczby podam. Od owego 25 listopada 2012 roku byłam na 67 wycieczkach i przeszłam 1007 km, tylko w zacnym towarzystwie Naszej Chaty. A jakby dodać inne kilometry pieszo pokonywane w innych klubach, albo też i samotnie osobiście, to tak trochę więcej się zbierze. Ale co tam, klubowy licznik się liczy.

A dlaczego tak dużo o Chacie piszę? Ano z prostego powodu. Bo gorzowianie tam chodzą, bo dzięki pewnej spółdzielni mieszkaniowej mamy siedzibę, bo owa spółdzielnia docenia fakt posiadania własnego klubu i sekcji do niego przypisanych, czyli nas dla przykładu. Bo w tych wrednych czasach rzeczą niebywałą jest, że ktoś docenia aktywność i troszeczkę pomaga. I dlatego my, znaczy Chata, jak już w Santocznie będziemy, to turystyczny kusztyczek za spółdzielnię wychylimy. Trochę, a właściwie okropecznie żal nam, że nasza pani prezes Małgorzata Szymczak z nami być nie może. Ale my wszyscy kciuki mocno trzymamy, że po inwazyjnym zabiegu do nas wróci. A że wróci, to jest pewne, nawet zaprzyjaźniony, choć okropecznie nie lubi tego określenia, dżin z lampy Alladyna mnie zapewnia. Więc zazdrośćcie, że odkrywamy dla siebie piękno podgorzowskich lasów i tajemnic, jakie skrywają. A jak je poznać, prosto. Wystarczy pójść z nami. To tylko 15 km i to z przystankami.

A teraz z innej mańki. Lokalne radio oznajmiło nam, że pan radny Maciej Marcinkiewicz ma dość polityki lokalnej i nie będzie kandydował do Rady Miasta. Szkoda, bo młody, bo rzutki, bo mógłby dużo zrobić. Pisałam o tym fakcie kilka razy. Mnie nie jest po drodze z prawicą, ale mądrych radnych doceniam i piszę o nich dobre. Szkoda. Tym bardziej, że pan Maciej Marcinkiewicz wcale nie zbierał profitów w radzie za nazwisko. Rozumiem, że droga zawodowa, ścieżka kariery jest mocniej kusząca. Życzę panu Maciejowi sukcesów na tej drodze. A przyszłej Radzie Miasta życzę jednego, pochylenia się nad miastem, odrzucenia polityki i takich tam różnych. Jak już pisałam parę razy, ja nie stąd, więc nie mam prawa pisać o mieście nad trzema rzekami, bo skoro tu nie urodzona, to nie wiem, o czym piszę, ale skoro ty mieszkam prawie 15 lat, to chyba mogę. Niech ktoś w końcu zapanuje nad tym miastem, nad hordami pijanych lub naćpanych nastolatków niszczących wszystko.

P.S. 1. Boję się coraz bardziej wojny, bo to, co się wydarzyło z malezyjskim samolotem na Ukrainie, to jest wojna. Drażni mnie dezynwoltura prezydenta Rosji, boli mnie, że w XXI wieku coś takiego się dzieje. Tak było tuż przed 1939 rokiem między Polską o Niemcami. Drażni mnie kłamstwo, jakie uprawia prezydent Putin. Nikt nie jest winny bardziej, niż on. Cała inna opowieść o tym, że Ukraina jest odpowiedzialna, to bajki. Palę świeczkę za ofiary, ale to nic nie da. Musi odejść prezydent Putin i jego styl myślenia o Rosji. Wielkiego, pięknego kraju z ciekawą kulturą, dobrą literaturą, tylko ludziom edukacji potrzeba, dobrej edukacji, niezarażonej polityką.

P.S. 2. A o wydarzeniach w kulturze, możecie przeczytać w zakładce kultura.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x